Zapytajmy siebie samych o motywy: Dlaczego szukamy Jezusa, dlaczego za Nim podążamy, dlaczego się modlimy? Dlaczego?
Aby pojąć tajemnicę Boga, potrzeba byśmy jak najczęściej czytali i zgłębiali Słowo Boże. Każdy chrześcijanin powołany jest do spotkania ze Zmartwychwstałym Chrystusem w Jego Słowie.
Więc już nie musieli niczego się obawiać. On był z nimi, a skoro tak, to nic im nie groziło, to nie mogło już być lepiej. To otrzymają nawet więcej niż pragnęli, bo „łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali”
W Ewangelii Janowej Jezus nie każe uczniom rozdawać pokarmu. Jezus podobnie jak w Wieczerniku sam bierze chleb w swoje ręce i osobiście rozdaje go gromadzącym się wokół niego osobom.
Bóg tak bardzo nas umiłował, że dał nam Swojego Syna, aby ten nas nie potępił, ale zbawił.
Czego Nikodem, nauczyciel religijny, nie pojmuje? Nie rozumie, że Jezus jest równocześnie Bogiem Izraela. Z tego powodu lud izraelski nie wierzy Jezusowi, przyjmuje od Niego to, co ziemskie: uzdrowienia i dobrą naukę, a nie przyjmuje zbawienia, nie przyjmuje do wiadomości, że teraz Bóg rozpoczął dzieło zbawcze przez swojego Syna.
A może wcale nie musimy tak wiele wiedzieć, a po prostu wiele wierzyć?
Jezus przychodzi ponownie do Wieczernika i prosi nieufnego Tomasza, aby włożył palce w Jego rany. Odpowiedzią Tomasza są słowa, które przetrwały 2000 lat i których prawdziwość i głębia do dziś nas poruszają: „Pan mój i Bóg mój!”
Pan Jezus jednak wcale nie rozpoczyna od tych najlepszych. Zgodnie ze swoją zasadą, najpierw idzie do tych, którzy najbardziej potrzebują umocnienia. To właśnie ci ludzie są dla Niego najważniejsi!
Ewangelista nie opisuje momentu spotkania Jezusa z Piotrem oraz ich pierwszej rozmowy po zmartwychwstaniu. Każdy z czytelników Ewangelii jest zaproszony do wyobrażenia sobie tej sceny i do zaktualizowania jej w swoim konkretnym życiu.