On powraca z Otchłani, by zajaśnieć wszystkim siedzącym w ciemnościach i cieniu śmierci.
Jezus codziennie daje nam znaki swojej obecności. Czy potrafimy je dostrzec?
Udziel mi odwagi otwarcia się na prawdę, abym i ja – wzorem kobiet z dzisiejszej Ewangelii – mogła rozpoznać w Tobie mego Boga i objąć Twoje nogi.
Życzymy wszystkim gorącej wiary Jana i Piotra oraz radości Marii Magdaleny. Jezus rzeczywiście zmartwychwstał! On naprawdę żyje! On wyznaczył nam miejsce spotkania w głębi naszych dusz. Dziekujmy Panu, bo jest dobry. Alleluja!
Te dwie noce dla przyjaciół Jezusa musiały być bardzo długie i najtrudniejsze w ich życiu. Bo umarł Ten, z którym związali swoje życie i wszystkie swoje nadzieje. Czy to jest czas na ucztowanie?
Podczas tej jednej modlitwy moje serce pokonało drogę od Wielkiego Piątku do Poranka Zmartwychwstania. Razem z Marią Magdaleną spotykam teraz Jezusa Zmartwychwstałego. Padam do Jego stóp. To jest ten sam Jezus. To są te same stopy.
To ja wydałam Jezusa. To mój grzech skazał Go na śmierć.
Także Piotr musi się nauczyć, że nikt nie może uważać się za lepszego od innych, nawet od zdrajców.
Dla Marii już sama obecność Jezusa pod jej dachem była „wyjątkową okazją”. Wybrała taki właśnie sposób, aby oddać cześć Bogu i okazać Mu swoją wiarę i miłość. Ona zawsze wiedziała, jak „wybrać lepszą cząstkę”.
Jest takie bardzo mądre powiedzenie, które mówi, że „jeśli chcesz uderzyć psa, to kij zawsze znajdziesz”. Żydom to „szukanie kija” doskonale się udało.