Choć eutanazja oznacza „dobrą śmierć”, jej praktykowanie jest pułapką i sprzeciwieniem się Bożym przykazaniom.
Dzisiaj, po prawie 6 latach od tamtych dramatycznych wydarzeń jestem pewna, że moje życie zawsze było, jest i będzie w Bożych rękach.
W obliczu nieuchronności śmierci, celem współczesnej medycyny nie zawsze musi być przedłużanie życia za wszelką cenę, lecz coraz częściej – zapewnienie choremu godnych warunków w ostatnich momentach życia.
Być może za jakiś czas testament życia zostanie zaproponowany również w naszym kraju. Trudno przewidzieć w jakiej formie. Czy pomoże to pacjentom? Również trudno przewidzieć. Oby ci, którzy go będą czytać i podejmować decyzje, byli ludźmi mądrymi o prawych i dobrze uformowanych sumieniach.
Przygotowany projekt francuskiej ustawy jest łudząco podobny do rozwiązań holenderskich sprzed prawie ćwierćwiecza. Niderlandy były pierwszym krajem, który zalegalizował eutanazję – w roku 2001.
Lekarz pochylający się z troską nad chorym jest pięknym, naturalnym obrazem tak oczywistym, jak widok matki pochylającej się nad dzieckiem. Rozmowa o eutanazji burzy to naturalne piękno i harmonię, wprowadza chaos, niepokój i lęk.
Historia Danuty i Henryka jest opowieścią o ludzkiej miłości i Bożym miłosierdziu.
W przybliżaniu treści listów ks. Willenborga nie chodzi o zwykły przedruk. Ważne jest ich nowe odczytanie, które wymaga przynajmniej dwóch zabiegów. Potrzebne jest wyjaśnianie i właściwe interpretowanie poszczególnych fragmentów, a także pokazanie, na ile treści, które zostały skierowane do chorych prawie sto lat temu, są aktualne także dzisiaj.