Człowiek chory niejednokrotnie targuje się z Bogiem w sprawie swojego zdrowia, usilnie prosząc o uzdrowienie. A może trzeba targować się z Bogiem w sprawie ludzi niewierzących. Trzeba usilnie prosić Boga, by powstrzymał swoje zagniewanie, by okazał miłosierdzie.
Słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii mobilizują mnie do sakramentu pokuty, trwania w jedności z Bogiem oraz wypełniania dobrych czynów.
Jan Paweł II powiedział kiedyś, że wiek XXI będzie czasem ogromnej samotności człowieka. Na naszych oczach spełnia się ten scenariusz.
To zdanie przypomina nam o naszej odpowiedzialności za dzielenie się wiarą, przekazywanie jej najpierw najbliższej, potem całej rodzinie, a w końcu wszystkim, których Pan postawi na drodze naszego życia.
Tylko Bóg potrafi dać dosłownie wszystko, po to, aby nas – swoje często niewierne i niewdzięczne dzieci – zbawić. Tym „wszystkim” dla Boga jest Jego Jednorodzony Syn – Jezus Chrystus.
W tej przypowieści otrzymujemy wskazówkę, aby uniknąć arogancji w naszej pobożności: będzie ona pokorna i miła Bogu, jeśli poprowadzi nas do częstych aktów skruchy i do miłości bliźniego.
Dobrze byłoby na nowo uwierzyć, że prawdziwie miłość wystarczy.
Przeświadczenie, że idę przez świat z misją Jezusa, już rodzi moje zwycięstwo.
To miłość całkowicie zmienia perspektywę, uwalnia z niewoli grzechu i prowadzi do pełnej wolności.
Wybaczenie jest prawdopodobnie najtrudniejszą postawą wobec tych, którzy nam coś zawinili. Nie możemy jednak wmówić sobie, że jest nierealne.