A co jest moją ślepotą i bezradnością? Jezus przechodzi obok mnie, w codzienności mojego życia, gotowy uzdrowić każdą moją chorobę, lecz czy ja potrafię tak mocno i wytrwale wołać do Boga o pomoc, jak ten niewidomy z dzisiejszej Ewangelii?
„Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.
Czy dniem i nocą wołam do Niego?
Trwając w wierze, powinniśmy być przygotowani na wszystko, co się w naszym życiu wydarzy. Nie zaskoczy nas wtedy śmierć, która jest nieodzownym elementem naszego życia.
Jezus naucza dzisiaj, że Jego Królestwo nie będzie czekało z przyjściem, aż będę gotowy je przyjąć i do niego wejść. Jezus nie będzie zwlekał ze swoją miłością i ze swoimi wymaganiami. Jezus nie stworzy dla mnie sprzyjających warunków do bycia dobrym.
Niekiedy narzekamy na brak wdzięczności u ludzi za to co otrzymują. Wydaje nam się, że dawniej było lepiej, ale fragment Ewangelii rozważany dzisiaj zaprzecza takiemu twierdzeniu.
Jezus widzi żale i rozczarowania, kiedy nasze wysiłki są niedocenione. Przychodzi z pomocą, przedstawiając odmienny, paradoksalny sposób myślenia i działania.
Nieustannie prośmy Jezusa o dar wiary.
Bóg sam jest źródłem i celem, sensem naszego życia. Pan Bóg jest Bogiem żywych, nie umarłych, bowiem wszyscy dla Niego żyjemy.
Jako chrześcijanka wiem, że także moje serce jest świątynią i domem Boga.