Kobieta kananejska pokazuje nam dzisiaj ogromną moc wiary, ale również to, że potrzeba w niej wiele wytrwałości.
Krzyż i cierpienie to tylko etap, a celem jest Zmartwychwstanie i przebywanie przy Bogu, którego obecność pełna czystej Miłości sprawi, że jaśnieć będą nasze oblicza.
To jedno z niewielu wydarzeń, które opisują wszyscy czterej ewangeliści. Dlaczego było ono dla nich tak ważne?
Polała się krew męczennika za wiarę i prawdę, krew, która stała się zasiewem. Możemy dziś zadawać sobie pytanie: „czy było warto”?
Jezus przybywa do swoich – do tych, którzy „dobrze Go znają”. Dobrze wiedzą, czyim jest synem, po imieniu znają członków Jego rodziny. W Jego rodzinie brakuje jakieś wyjątkowości – ot, zwyczajni ludzie. Skąd więc ta inność u ich Syna?
Każdy, kto jest blisko Boga, pozostaje człowiekiem radosnym i wesołym. W gonitwie za codziennymi sprawami to właśnie Bóg jest szansą na odkrycie powodu do radości!
Nie musimy wszystkiego rozumieć, ale nie bójmy się pytać.
Kolejny raz otrzymałem trudną lekcję od Jezusa!
Wznieść do Boga Ojca tak ręce jak i serce w ufnej, śmiałej modlitwie