Nie przegapić przechodzącego Jezusa! Nie zmarnować szansy (może jedynej) na uzdrowienie!
Możemy mieć nadzieję, że niebo pełne jest naszych przyjaciół, znajomych, bliskich – więc świętujmy z radością Uroczystość Wszystkich Świętych.
Mam iść i głosić tym, do których Pan mnie posłał (a raczej których mi podarował): mojej rodzinie, przyjaciołom, znajomym, sąsiadom, współpracownikom, pacjentom – wszystkim spotkanym na drodze, którą Pan wybrał dla mnie.
Pandemia znacznie ograniczyła możliwości korzystania z terapeutycznej roli dotyku w kontakcie z chorym i z jego bliskimi.
Dobro rodzi dobro i może najważniejsze jest to, że Samarytanin pomógł nie tylko rannemu, ale pomógł gospodarzowi odkryć w sobie dobrego, godnego zaufania człowieka. Idź i ty czy czyń podobnie!
Moja obecność na Mszy świętej jest nie tylko dla mnie! To nie tylko błogi czas przebywania z Panem. To także zadanie – mam iść i głosić, mam być zapaloną lampą, aby inni widzieli światło.
Ci, którzy w Boga nie wierzą albo wierzą w bożki skrojone na ich własną miarę, zawsze będą szukać powodu do oskarżania Go.
Czego oczekuję od Jezusa? Czy dobrej nowiny o łaskawości Pana, czy raczej sensacyjnych cudowności zaspokajających moją próżność?
Staram się jak ów człowiek z Ewangelii wypełniać przykazania i jak on pytam: „czego mi jeszcze brakuje, skąd ten smutek?”.
Konieczny jest ten „wkład własny” to moje „niewiele” oddane do Jego dyspozycji. Panu to wystarczy!