Młodzieniec z dzisiejszej Ewangelii to taki „porządny człowiek”. Nikogo nie zabił, nie kradnie, nie cudzołoży, czci rodziców, nie zeznaje fałszywie – po prostu ideał! A jednak czegoś BRAK.
„Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go”.
„I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka i moi bracia.”
„Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.
„Jakże... jest wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”.
„Nie zapala się lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim (...), aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca, który jest w niebie”.
„(...) Wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania”.
Powołanie pielęgniarki musi być realizowane w MIŁOŚCI, a źródłem i gwarantem miłości chorego człowieka jest miłość Boga, który pierwszy nas umiłował i chce naszego dobra.
Czy tęskniliśmy za Panem obecnym w Najświętszym Sakramencie, za adoracją, za bliskością Pana ukrytego pod postacią chleba? I czy nie zapomnimy o tej tęsknocie kiedy już minie pandemia?
„Poszła i oznajmiła uczniom”.