Jezus zna również nasze historie życia, często pogmatwane, grzeszne i pełne cierpienia. Jezus zna nasze choroby i nie stroni od nich, choćby inni dawno się od nas odwrócili.
By nie zgubić się w pędzącym, cyfrowym świecie, konieczne jest posiadanie zdolności, które umożliwiają rozumienie i poruszanie się po nim. W przypadku osób z młodego pokolenia, wychowujących się w otoczeniu urządzeń cyfrowych, posiadanie takowych umiejętności jest niejako naturalne. Sytuacja wygląda zgoła inaczej, gdy weźmie się pod uwagę pokolenie ich dziadków, którzy funkcjonowania wśród wszechobecnych komputerów muszą uczyć się od podstaw.
W Piśmie świętym wody są obrazem śmierci, otchłani, są miejscem przebywania złego ducha. Skoro więc Jezus kroczy po wodzie, oznacza to, że śmierć nie ma nad Nim władzy.
Stale możemy uczyć się i zdobywać kolejne umiejętności. Jednocześnie możemy też stać na straży tego, co od dawna sprawdzone, niezawodne i praktyczne. W ten sposób tradycja i postęp uścisną się serdecznie, niczym przyjaciele po latach rozłąki.
Dzisiejsze Słowo Boże przekonuje nas o tym, że dla Jezusa najcenniejsze jest to, co słabe, kruche, chore, grzeszne. On najpierw przychodzi nie do wielkich tego świata, ale idzie tam, gdzie panuje ciemność, grzech i śmierć.
Z pewnością nie byłoby współczesnej Europy, a może i naszych komputerów, gdyby nie pracowitość, rozum i wiara ludzi takich jak św. Izydor.
Do świadectwa wezwany jest również człowiek chory i cierpiący. Może on, w miarę swoich możliwości, świadczyć, że Bóg umacnia go w trudnościach, że prowadzi go także pośród bolesnych doświadczeń.
Czas to dobry temat na koniec roku. Z perspektywy wiary jest tylko jeden Początek i Koniec, a czas, podobnie jak wszystko, co stworzone, jest własnością Boga.
Bóg wypełnia swoje obietnice. Skoro coś zapowiada, sam doprowadza to do wypełnienia. Rzeczy zapowiedziane, kiedy przychodzi ich czas, osiągają swoją pełnię.
W szpitalu najgorszy jest czas poprzedzający święta Bożego Narodzenia. Najbardziej bolesne jest patrzenie na pacjentów, jak czekają, aż ktoś bliski zabierze ich do domu. Ale najgorsze jest to, że często rodziny „podrzucają” tam swoich chorych bliskich, bo chcą wyjechać na spokojne święta w góry albo w egzotyczne miejsce, a zniedołężniała babcia jest przeszkodą w tych planach.