Jeśli serce nie rozpozna Boga, zdrowe oczy i uszy na nic się nie przydadzą.
Czasy apostołów wcale się nie skończyły wraz ze śmiercią św. Jana, one trwają aż do dzisiaj i wzywają nas do świadectw.
„Bo kto wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie, ten jest moim bratem, siostrą i matką".
Jesteśmy piękni, dopóki jesteśmy zakorzenieni w Jezusie i dopóki poddajemy się zabiegom pielęgnacyjnym naszego Ogrodnika – Boga Ojca.
Pan mym pasterzem. Pan podtrzymuje me życie.
A może i ja jestem „nadłamaną trzciną” lub ledwie tlącym się „knotem”, który potrzebuje Bożej cierpliwości?
„Gdybyście zrozumieli, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary», nie potępialibyście niewinnych” (Mt 12, 7).
Boga można odkrywać w tym, co proste. On objawia się w takich warunkach, w jakich człowiek ma możliwość Go spotkać.
Jeśli nie dostrzeżemy tych mało znaczących, powszednich cudów, jeśli je zlekceważymy, przestaniemy zauważać także wielkie dzieła Boże.
Trzeba stracić swoje życie dla Jezusa, aby je odzyskać w spojrzeniu tych, którzy pomagają nieść codzienny krzyż i w sercach tych, którym i ja, mimo ograniczeń i choroby, mogę nieść pomoc.