Przypowieść o siewcy z jednej strony mówi o sile witalnej zasianego ziarna z drugiej zaś mówi o problemach jakie rodzi ziemia. Jeśli uznamy, że jest to wielka metafora, to w niej ziarno oznacza Słowo Boże, a ziemia oznacza nas i wszystko to, co w nas pozwala lub przeszkadza temu Słowu owocować!
Nie ma innego sposobu, żeby stać się najbliższym Jezusowi, nie ma takiego przywileju, który by czynił najbliższym Jezusowi. Sposobem największej intymności jest pragnąć wypełnić wolę Boga w swoim życiu.
Jezus pokazuje Swoim uczniom, że mogą się radować Jego bliskością w każdej chwili życia, nie tylko w jednym dniu tygodnia, gdy świętują szabat.
Dzięki niezwykłej relacji z Ojcem, nic nie jest w stanie złamać zamiarów Jezusa. Niepowodzenia i odrzucenie nie odbierają Mu radości z wysławiania swojego Ojca. Tylko w Ojcu ma swoje oparcie, źródło i cel działania.
Zadaję sobie więc dziś pytanie: czy dostatecznie głęboko i całym sercem nawróciłam się do Pana? Odpowiadam z drżeniem: biada nie tylko „tamtym”. Mnie też.
Chrystus w swojej miłości odpuścił biednemu niemowie grzechy i dał mu nowe życie, dał mu wielką radość. Radowali się wszyscy prócz tych, którzy sami chcieli być jak bogowie.
Kazimierz Jałowiecki dzieli się doświadczeniem swojej choroby i przekonuje, że bliskość z drugim człowiekiem jest nam niezbędna do życia.
To, co stanowi zewnętrzny przejaw uzdrowienia (podniesienie się chromego) wyraża rzeczywistość o wiele głębszą. Odpuszczenie grzechów jest przejściem z choroby do zdrowia, ze śmierci do życia.
Jezus jest jednak obecny cały czas i jest to obecność realna! To brak wiary może sugerować, że Jezusa nie ma, że zapomniał o człowieku.
Owa rana w sercu okazała się szczeliną, poprzez którą słowo Boże „wcisnęło się” w życie rodziny Zachariasza, by je radykalnie przemienić niespodziewanym darem. Bóg wysłuchał jego modlitwy, i to w sposób przekraczający ludzkie oczekiwania.