Jezus odchodząc do Ojca obiecuje uczniom Ducha Świętego Pocieszyciela. W języku greckim określany jest On słowem „Parakletos” co etymologicznie oznacza „wezwany obok”.
Miłość ponad podziały, różnice zdań, ponad ideologie, twierdzenia i racje. Miłość ofiarna. Miłość czuła. Miłość delikatna. Miłość po nieskończone przebaczenie. Miłość po nieskończoną szansę powrotu. Miłość bez granic. Miłość po śmierć. Wielki Czwartek i całe Triduum Paschalne są właśnie o tym.
Jezus tłumaczy uczniom (i nam), że przebywanie z Bogiem jest celem i sensem życia. I nie chodzi tutaj o to, że aby zamieszkać w Domu Boga, będzie się trzeba kiedyś gdzieś „przeprowadzić”.
Owa jedność uczniów, o którą prosi Jezus, ma być zanurzona w jedności Ojca i Syna niczym w źródle i ma uzdalniać uczniów do wzajemnej miłości.
Z treści dzisiejszej Ewangelii płynie zatem nauka, że każdy kto chce należeć do Jezusa powinien najpierw słuchać Go, podążać za Nim, by wreszcie umiłować Go i dzielić z Nim życie.
Podczas jednego z dyżurów w hospicjum została „wybrana” przez młodą kobietę, umierającą matkę siedmiorga dzieci. Chora powiedziała, przed jej odejściem na tygodniowy urlop, że ze śmiercią „poczeka” do jej powrotu. Słowa dotrzymała.
Z treścią Ewangelii pięknie wiążą się słowa śpiewanego dzisiaj w liturgii psalmu responsoryjnego (Psalm 23), który w Starym Testamencie stanowi jakby przygotowanie na nowotestamentalną opowieść o Dobrym Pasterzu.
Jest wiele owczarni i wielu pasterzy, ale tylko jedna owczarnia i tylko jeden pasterz jest tym prawdziwym i dobrym.
Coś, co zostało zbudowane na tak kruchym fundamencie, jak zaspokajanie własnych potrzeb, łatwo może obrócić się w gruzy, w życiowe zgliszcza.
Historia cudów, które utorowały wielkim Papieżom drogę do świętości.