To potrafi tylko TEN, kto zna mnie od pierwszych oddechów, pierwszych spojrzeń, od pierwszych kroków.
Przytul krzyżem jak ramionami i moje usłysz: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”, chociaż wciąż nie umiem.
W chlebie Cię jem, w winie smakuję, w żłobku adoruję, w białej Hostii czczę, w zadziwionych oczach dziecka spotykam.
Gdybyś wierzyła, że JESTEM! Ja i Ojciec – jedno! Gdybyś przestała się bać, podążałabyś ze Mną do Jerozolimy.
Zawezwałeś nas słowem umiłowania i przeznaczyłeś do jedności z Sobą – nierozerwalnej przyjaźni. Choć wiedziałeś, że nie dorównamy Ci kroku, że przy „ogniu” po trzykroć się zaprzemy, że na górze zdezerterujemy.
Nie wolno prawd Ewangelii mieszać z poglądami świata, które buntują się przeciw prawom Boga.
Przyjdź, pociągnij mnie słowem i ludzki mój czas przekształć w służbę Tobie.
Ty który jesteś, Synu Dawida, ulituj się nade mną – naucz mnie milczenia wobec tajemnic świata, z którego utkana jest Wieczność.
Czekam, może o kubek wody mnie poprosisz, może o mały podpłomyk dla siebie...
Przyjdź! Dotknij i uzdrów nienawrócone moje serce Twoim do mnie skierowanym „biada”.