Jezu, naucz mnie wypatrywać Cię nieustannie, żyć w ciągłym oczekiwaniu. Napełnij po brzegi moją lampę, moją duszę, bo pragnę by w niej stale płonął ogień miłości do Ciebie.
Ci, którzy szukają sposobów, aby wyeliminować Jezusa ze swojego życia przekonają się kiedyś, że ten Chrystus, którego odrzucili jest najważniejszą Osobą na całym świecie. On jest naszym fundamentem, Jego śmierć i zmartwychwstanie otworzyły nam bramy nieba.
„Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy”.
Uczę się ufać Jezusowi mimo wszystko, a zaufać to dać się prowadzić za rękę, wierzyć, że On zawsze jest przy mnie. Przeżywa ze mną moje trudne chwile, dodaje otuchy. Tylko On ma moc uciszyć każdą burzę.
Jezus zaprasza dziś do siebie nas wszystkich, bo czyż każdy z nas nie jest utrudzony i obciążony? Nie potrzebuje ukojenia, pocieszenia i nie szuka pomocy w trudach życia?
Co mógł zobaczyć w Twoim spojrzeniu, że wstał i poszedł za Tobą? Zobaczył Twoją miłość i miłosierdzie. Spojrzenie, które nie odrzuca, nie osądza, nie potępia absolutnie nikogo, a które uwalnia i daje radość.
Czy my prawdziwie kochamy i zachowujemy Jego naukę i Jego przykazania?
Alleluja, Chrystus Zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał!
Jezu, spraw niech Twoja woda żywa przepływa przez wyschnięte miejsca w moim sercu. Pragnę wciąż wody żywej.
Kiedy ufasz Bogu, przyjmujesz z pokorą wolę Bożą, Bóg cieszy się tobą, widzi cię jako swoją umiłowaną córkę, swojego umiłowanego syna i z upodobaniem patrzy na Ciebie.