Czas adwentu skłania do refleksji, do zastanowienia się, na jakiego Boga ja czekam, czy w ogóle czekam?
Jezu, Ty nie chcesz nikogo przestraszyć, Ty pragniesz uświadomić i nauczyć nas, że najważniejsze to wierność Bogu. Mam tylko trwać i wytrwać, świadczyć do końca, nie ustawać w wierności Tobie.
Dzisiaj i ja staję przed Tobą, Boże, z bagażem moich uzdrowień, łask, darów otrzymanych od Ciebie. Jest ich mnóstwo. Chcę Ci za nie stale dziękować.
W przypowieściach, które głosi Jezus jest opisane serce Boga. Serce, które jest przepełnione miłością do nas. Jezus zapewnia, że jego Ojciec, który jest także naszym Ojcem gotów jest całkowicie i bezwarunkowo przebaczyć wszystkie nasze grzechy.
Jezu, zapalaj każdego ogniem Bożej miłości, ogniem Ducha Świętego, aby każde serce pałało miłością do Ciebie. I ty daj się pochłonąć temu ogniowi nawet za cenę opuszczenia, odrzucenia, rozłamu w rodzinie, zerwanych więzi, bo czyż nie najważniejsza jest więź z Jezusem?
Czy słyszysz? Ktoś woła pomocy! Samarytanin go zobaczył, wzruszył się głęboko, opatrzył mu rany, zawiózł go do gospody i pielęgnował. Jezus rzekł: i ty czyń podobnie.
Jeden Bóg w trzech Osobach – podstawowa prawda wiary i wielka tajemnica Boga. Trzy Osoby, które pragną włączyć cię w obieg swojej Miłości.
Kiedy Jezus wypowiada w dzisiejszej Ewangelii słowa: „Moje owce słuchają mego głosu, idą za Mną, nie zginą na wieki” – to wiem, że Jezus, kiedy wypowiada te słowa, myśli także o mnie.
I my pójdziemy przywitać Jezusa z gałązkami palmowymi i będziemy wołać: „ Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie, Hosanna na wysokości!”, mając w pamięci wszystkie cuda i znaki jakich dokonał w naszym życiu Bóg, oby tylko nasze „Hosanna!” nigdy nie zmieniło się w „Ukrzyżuj!”.
Chodźmy i wejdźmy na górę jak Jezus, na miejsce odosobnienia, z dala od zgiełku, rozproszeń, na górę modlitwy, aby odnaleźć siebie samych, odnowić moc ducha i usłyszeć głos Pana.