Wszyscy żyją we wspólnocie i mają jednakowy dostęp do Jezusa i Jego nauki. Do tej wspólnoty każdy wnosi to, co posiada i z czego może użyczyć innym.
Wydaje się, że nie tyle w samym cudzie wskrzeszenia – chociaż niewątpliwie również – ludzie widzieli interwencję Boga, co właśnie w tym, że interwencja ta kieruje się ku wdowie i sierocie, ku najbardziej potrzebującym. Taki jest Bóg: mocny i potężny. Daje schronienie ubogiemu.
W parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Katowicach, na terenie której mieszkają Siostry Misjonarki Miłości, miało miejsce archidiecezjalne dziękczynienie za kanonizację ich założycielki, Matki Teresy z Kalkuty.
Gdy po intensywnym rozważaniu problemu Józef podjął najwłaściwszą według swego rozeznania decyzję, otrzymuje światło z góry, objawienie tajemnicy, które zmienia całkowicie jego życiowe plany.
O swojej pracy oraz o pragnieniu bycia dobrym lekarzem i człowiekiem opowiada dr n.med. Beata Hapeta – lekarz rezydent w II Oddziale Kardiologii Górnośląskiego Ośrodka Kardiologii w Katowicach.
Szkoła modlitwy. Ukryte życie Jezusa, tak jak zresztą wszystko, co czynił, niesie oczywiste dla nas przesłanie: nasze zwyczajne życie w rodzinie, domu, pracy czy we wspólnocie może być życiem „nadzwyczajnym”, jeżeli zaczniemy w nim szukać Boga.
Potrafimy dobrze wymierzyć i przyszyć wygodną łatę Ewangelii do naszego życia. Smakujemy wino, ale nie zmieniamy serca. Wypełniamy praktyki, ale nie kochamy. Jesteśmy „w porządku” przed ludźmi, ale naprawdę nosimy w sobie zdzierców, oszustów i formalistów.
Jezus przychodzi z wielką delikatnością, subtelnością i taktem. Podnosi i wydobywa człowieka z tego, co sprawia, że leży on „rozłożony na łopatki”, z tego, co sprawia, że nie może podnieść się o własnych siłach.
Maryja nie stawia siebie w centrum, bo w centrum jest Jezus. To On zaradza wszelkim brakom, to On rozwiązuje problemy. Maryja prowadzi do Jezusa i na Niego wskazuje. I to jest najważniejsza lekcja dla nas. Ratunku trzeba szukać u Jezusa. On wie jak napełnić stągwie ludzkiego życia. On wie, czego potrzebuje serce człowieka.
Faryzeusze przez takie a nie inne zachowanie stawali się dla ludzi przewodnikami, którym tak naprawdę nie można było zaufać, bo prowadzili ich na manowce życia, z dala od autentycznej miłości Boga i bliźniego.