Cierpienie jako ekspiacja. Przykład św. Edyty Stein
Dzięki wszczepieniu przez wiarę i sakramenty w Ciało Chrystusa, Edyta Stein mogła mieć udział w Jego zbawczym dziele, wstawiając się w modlitwie i ofiarowując swe życie, zwłaszcza zakonne, za bliźnich.

zdjęcie: Ze zbiorów Towarzystwa im. E. Stein we Wrocławiu
2025-09-04
W katolickiej duchowości ważne miejsce zajmuje przesłanie objawień Matki Bożej w Fatimie. W wydarzeniu tym niezwykle mocno zaakcentowana jest konieczność pokuty, nie tylko za własne grzechy, ale także za grzechy bliźnich. Zwłaszcza w tym drugim aspekcie pokuty, oprócz modlitwy, mówi się o konieczności akceptowania cierpienia i podejmowania ofiar wypraszających łaskę nawrócenia oraz stanowiących wynagrodzenie za zło, które zawsze jest odwróceniem się od Boga. Istotnym elementem wydarzenia Fatimy jest ekspiacja lub zadośćuczynienie. Pojęcie zadośćuczynienia wskazuje na sytuację, w której należy dokonać wyrównania rachunku wobec tego, kto doznał krzywdy lub straty ze strony czyniącego zadość, albo kogoś innego, kto sam tego nie czyni. Choć niektórzy autorzy na tej podstawie sugerują odróżnienie zadośćuczynienia dokonanego przez grzesznika od ekspiacji ze strony innej osoby, najczęściej słowniki teologiczne traktują te pojęcia zamiennie. Tak też będzie traktowana ekspiacja w niniejszej refleksji na temat zadośćuczynienia w życiu i pismach św. Teresy Benedykty od Krzyża.
Starotestamentalne dziedzictwo
Edyta Stein wyrosła w kulturze żydowskiej. W Starym Testamencie znana jest idea zadośćuczynienia przedstawianego jako dobrowolne, wynikające z miłości do Boga, składanie ofiar, zwłaszcza przebłagalnych. Zapewne najbardziej znaną starotestamentalną historią ofiary, w której możemy odnaleźć ideę zastępstwa jest próba ofiarowania Izaaka przez Abrahama (por. Rdz 22, 1-19). Historia opowiada, jak ojciec Abraham był prowadzony przez Boga, by wykupić pierworodnego ofiarą ze zwierzęcia. Widzimy tu klasyczne użycie pojęcia „zamiast”, które charakteryzuje również działanie ekspiacyjne.
Jednak najbardziej charakterystycznym symbolem ekspiacyjnej ofiary jest starotestamentalny kozioł ofiarny. Dla René Girarda jest to jeden z podstawowych wątków w mitach założycielskich różnych cywilizacji. Ryt wypędzania kozła ofiarnego został opisany w 16. rozdziale Księgi Kapłańskiej. W czasie obchodzonego na jesieni Dnia Pojednania (Jom Kippur), złożeniu ofiary z cielca towarzyszył obrzęd, w którym uczestniczyły dwa kozły. Przyprowadzano je do arcykapłana, który na drodze losowania wyznaczał jednego z nich na ofiarę przebłagalną, a na drugiego nakładał ręce i wyznawał nad nim wszystkie winy Izraelitów. Następnie zwierzę, na które złożono grzechy wspólnoty, było wypędzane na pustynię dla Azazela. Oczywiście, podobnie jak w wypadku ofiary z Izaaka, również odniesienie kozła ofiarnego do Chrystusa wydaje się narzucać samo przez się. Niewinny, wypędzony poza miasto, umiera za grzechy ludzi. Jednak najbardziej wybitnym teologom nie chodzi w tej scenie o zastępstwo w karze. Dla Tomasza z Akwinu wypędzony kozioł oznacza skutek złożonej ofiary. Konsekwentnie, dzięki ofierze Chrystusa, grzech został usunięty poza świętą społeczność, poza Kościół.
Edyta Stein znała tę historię i interpretowała w swoisty sposób. Jej odczytanie powyższych starotestamentalnych opisów znamy z okresu, w którym była już chrześcijanką. Siłą rzeczy interpretowała je w świetle Nowego Testamentu. W każdym razie w jej pamięci mocno utkwiła wymowa żydowskiego święta Pojednania, podczas którego, jak pisała, arcykapłan składał ofiarę za lud. W swym autobiograficznym tekście „Dzieje pewnej rodziny żydowskiej” Edyta wspominała lata przeżyte w domu rodzinnym. Wtedy za największe żydowskie święto uważała właśnie Dzień Pojednania, ze wspomnianym rytem złożenia za lud ofiary w Świętym Świętych przez najwyższego kapłana. Autorka dodała następnie, że w tym dniu nakładano także na kozła ofiarnego wszystkie winy ludu i wypędzano go na pustynię. Te zwyczaje zanikły, ale również za czasów Edyty Stein obchodzono to święto na modlitwie i poście. Trzeba dodać, że dla Edyty dzień ten był szczególny, gdyż urodziła się w święto Pojednania, a jej matka uważała nawet to święto za jej właściwą rocznicę urodzin. Dla interpretatorów życia Edyty Stein fakt urodzenia się w święto Jom Kippur, w dzień pokuty i pamięci o zmarłych, zdaje się być tajemną klamrą, spinającą początek i koniec życia Świętej.
Zdaniem Teresy Benedykty od Krzyża prawdziwą ofiarą pojednania był Jezus Chrystus. Podobnie jak On został zabity i wywyższony, tak wszyscy wezwani na ucztę Baranka muszą – jej zdaniem – przejść przez cierpienie i Krzyż. Powołani do tego są wszyscy ochrzczeni, choć szczególnie osoby zakonne. Święta pisała, że choć każdy musi cierpieć i umrzeć, przez więź z Chrystusem, cierpienie i śmierć otrzymują charakter odkupieńczy. W ekonomii zbawienia mogą zostać użyte dla ratowania zniewolonych grzeszników. Tu dochodzimy do sedna interpretacji starotestamentalnej ofiary, zwłaszcza symbolu kozła ofiarnego w świetle wydarzenia Chrystusa. Edyta Stein pragnęła przez ofiarę ze swego życia pomóc w wyzwoleniu grzeszników. Nie można przy tym zapomnieć jej trwającej przez całe życie wyjątkowej więzi z narodem żydowskim. Świadomość odpowiedzialności za swój lud uwidoczniła się najbardziej podczas aresztowania, gdy Edyta Stein wypowiedziała do swej siostry Róży słowa: „Chodź, idziemy za nasz naród”.
W pismach Edyty Stein znajdujemy jeszcze jedną starotestamentalną historię, istotnie związaną z ideą ekspiacji. W jednym z listów w 1938 r. Teresa Benedykta pisząc o trudnej sytuacji swych krewnych, stwierdza: „Gdyby choć wiedzieli, gdzie się udać! Ufam, że moja Matka troszczy się o nich w niebie, a Pan przyjął moje życie również za nich wszystkich. Myślę nieustannie o królowej Esterze, która została wzięta ze swego narodu, aby wstawiać się za nim przed Królem. Jestem bardzo ubogą i małą Esterą, ale Król, który mnie wybrał, jest nieskończenie potężny i miłosierny”. Edyta nawiązuje tu do Estery, Izraelitki, krewnej Mardocheusza, głównej bohaterki starotestamentalnej księgi nazwanej jej imieniem. Estera zostawszy żoną Aswerusa, czyli Kserksesa I uratowała swój naród od zagłady, jaka Żydom z diaspory perskiej groziła ze strony Amana, wysokiego urzędnika na dworze królewskim. Na pamiątkę tego wydarzenia obchodzono w Izraelu święto Purim. Niektóre teksty o Esterze odnoszone są w liturgii rzymskiej do Maryi, jako Królowej i Orędowniczki Ludu Bożego. Jak widać, Edyta Stein odnosiła je również do siebie. Jako karmelitanka zredagowała dialog pod tytułem „Nächtliche Zwiesprache”, w którym odnajdujemy ten autobiograficzny motyw Estery, dostrzegającej w swym Narodzie Wybranym początki Kościoła. Ta myśl pozwala nam na uczynienie kolejnego kroku w postaci pogłębienia chrystocentrycznej idei zadośćuczynienia.
Zjednoczenie z Jezusem
W Nowym Testamencie charakter zadośćuczynienia ma czyn Chrystusa, który jako Bóg-Człowiek złożył swoje życie w ofierze za wielu (por. Mt 20, 28). Dlatego w teologii chrześcijańskiej centralne miejsce zajmuje idea pośrednictwa Jezusa w zadośćuczynieniu Bogu za grzechy. Jezus wcielił się i ofiarował Ojcu, by odkupić ludzi. Człowiek może włączyć się w Jego zadośćuczynienie, współpracując z Nim w dziele odkupienia trwającym w Kościele. Ludzkie doświadczenie winy wobec Boga wywołuje potrzebę ekspiacji, by pojednać się z Nim w tajemnicy sakramentów, zwłaszcza pokuty i Eucharystii. Te podstawowe elementy katolickiego nauczania o zadośćuczynieniu odnajdujemy również w pismach Edyty Stein.
Zwłaszcza w swej teologicznej antropologii, zawartej w skrypcie „Czym jest człowiek?”, Święta analizowała pierwotny stan człowieka, jego upadek w grzech pierworodny i stan odkupienia wysłużony przez Boga-Człowieka. W teologicznej refleksji Edyty Stein znajdujemy wiele myśli dotyczących zbawienia, w których podkreślała rolę odkupieńczego dzieła Chrystusa. Jej zdaniem Bóg stał się człowiekiem, by synowie ludzcy mogli stać się synami Bożymi. Jej zdaniem Chrystus cierpiał dla wszystkich ludzi, a ewentualne nieskorzystanie z odkupienia należy wiązać z ludzką niewiarą. Już w bardzo wczesnych dziełach Edyty odnajdujemy myśl, że wiara w bezgraniczność Bożej miłości i łaski usprawiedliwia nadzieję na uniwersalność odkupienia, choć przez zasadniczo możliwy opór wobec łaski pozostaje także możliwość wiecznego potępienia.
Zdaniem Edyty Stein Chrystus przez cierpienie i śmierć zadośćuczynił grzechom wszystkich ludzi i przez to zmazał dziedziczoną winę, która obciążała wszystkich potomków Adama. Ale w tym dziele dokonanym dla wszystkich mają udział tylko ci, którzy należą do Odkupiciela. To przynależenie zdobywa się przez wiarę w Niego i przez spełnianie Jego przykazań. Święta wymieniła kroki przygotowujące do usprawiedliwienia, czyli spowodowane łaską przyjęcie wiary, zwrócenie się w wolności do Boga i zaakceptowanie w wierze Jego objawienia, rozbudzenie nadziei i miłości do Niego, a dalej podjęcie pokuty i decyzję na chrzest, rozpoczynający nowe życie w zgodzie z Bożymi przykazaniami.
Tak więc w pismach Teresy Benedykty od Krzyża, udział w Chrystusowym zadośćuczynieniu oprócz wymiaru teologalnego (cnót boskich) ma wyraźny charakter sakramentalny. Warunkiem usprawiedliwienia jest chrzest, udzielający wraz z odpuszczeniem grzechów wlanych cnót: wiary, nadziei i miłości. W chrzcie i w sakramencie pokuty Krew Chrystusa oczyszcza z grzechów, otwiera oczy na życie wieczne, uszy na przyjęcie Bożego słowa i wargi do modlitwy uwielbienia. W sakramencie bierzmowania Chrystus naznacza chrześcijanina i umacnia do odważnego wyznawania wiary. Sakramentalny wymiar uczestnictwa w Chrystusowym zadośćuczynieniu osiąga apogeum (szczyt) wtedy, gdy prawdy eucharystyczne, czyli obecność Zbawiciela w Najświętszym Sakramencie, codzienne odnowienie Ofiary Krzyża na ołtarzu i pragnienie Zbawiciela, by zjednoczyć się z każdą duszą w Komunii, skutecznie działają w życiu człowieka. Edyta Stein podkreślała znaczenie wolnego czynu, którym jest świadome uczestniczenie w Ofierze eucharystycznej, czyli ofiarowanie się wraz z darami Bogu i przyjęcie Chrystusa w Komunii. Sakrament Eucharystii miał dla Świętej wyjątkowe znaczenie ekspiacyjne i przebłagalne. Pisząc o sytuacji, gdy słowo i przykład okazują się niewystarczające, by odwrócić kogoś od grzechu, Edyta Stein zalecała przede wszystkim zwrócenie się ku siłom płynącym z Ofiary Odkupienia. W listach wyrażała również wiarę w moc mszy świętej sprawowanej w czyjeś intencji.
Idea ekspiacji i udziału w usprawiedliwieniu przyniesionym przez Chrystusa nie może być należycie zrozumiana bez wymiaru solidarności eklezjologicznej (kościelnej). Zdaniem Edyty Stein Chrystus założył Kościół, bo wolą Bożą jest wzrastanie człowieka w społeczności. Ponieważ w grzechu pierworodnym upadła cała ludzkość, powrót do Boga jest możliwy tylko przez społeczność zbawionych. Bez tego wewnętrznego powiązania wszystkich ludzi w jedno ciało, nie dałoby się wytłumaczyć tajemnicy grzechu pierworodnego i odkupienia. Jeśli więc zerwanie społecznych więzi międzyludzkich było konsekwencją zerwania wspólnoty z Bogiem, to uzdrowienie sytuacji społecznej jest możliwe tylko przez ponowne nawiązanie z Nim relacji. Dla całej ludzkości wysłużył to zbawczy czyn Chrystusa. Zjednoczenie z Chrystusem pozwala w ramach Kościoła na istotną dla ekspiacji solidarność.
Nie chodzi tu tylko o pośrednictwo Maryi i świętych, ale o myśl Edyty Stein sformułowaną już podczas refleksji nad własnym nawróceniem, że mianowicie pośrednictwo może polegać na modlitwie o łaskę dla bliźniego. Jej zdaniem na gruncie zasług można wybłagać innym łaskę, gdyż Pan jest nie tylko sprawiedliwy, ale i miłosierny. Przykład tego znajdujemy nie tylko w ciągłym nawiązywaniu do modlitwy za krewnych, zwłaszcza za matkę. Również wobec bezsilności i braku wpływu na religijną postawę swego mistrza Edmunda Husserla, Święta podkreślała wagę modlitwy i ofiary połączonej z ufnością w Boże miłosierdzie. Wydaje się, że szczególnie duchowość św. Jana od Krzyża skłaniała ją do refleksji nad wynagradzającym wymiarem cierpienia w zjednoczeniu z Chrystusem. Już w 1934 r. pisała, że dobrowolne cierpienie wynagradzające jest tym, co najgłębiej łączy z Panem. Święta odróżniała je od naturalnego uciekania od cierpienia i od perwersyjnego szukania go dla przyjemności. Jej zdaniem pragnąć cierpienia wynagradzającego może tylko ktoś, kogo duchowy wzrok jest otwarty na nadprzyrodzone zależności dziejów świata. To jest możliwe u ludzi żyjących Duchem Chrystusowym. Bowiem tylko ze zjednoczenia z Chrystusem ludzkie cierpienie otrzymuje moc wynagradzającą.
Najgłębszy sens życia zakonnego
Model zastępstwa jest najpojemniejszym ze sposobów wyjaśnienia zbawienia odnoszących się do śmierci Chrystusa. Chodzi tu o reprezentację. Jednak zastępstwo nie oznacza przenoszenia winy, lecz solidarność. Skierowana przez sprawiedliwego prośba do Boga lub podjęte w intencji grzesznika cierpienie, może zastąpić własne wołanie winnego o łaskę. Świadomość winy wobec Boga budzi potrzebę przepraszania Go i modlitwy przebłagalnej oraz podejmowania dobrowolnych ofiar i przyjmowania cierpień. Taka postawa ekspiacji towarzyszyła po nawróceniu całemu życiu Edyty Stein, jednak szczególnie jej powołaniu karmelitańskiemu.
Zadośćuczynienie za grzechy świata stanowiło istotny element życia zakonnego w ujęciu Świętej. Jak pisała, istnieje powołanie do cierpienia z Chrystusem, które włącza w wielkie dzieło odkupienia. To była jej zdaniem podstawowa myśl wszelkiego życia zakonnego, a szczególnie życia karmelitańskiego. Edyta wiedziała, że w klasztorze nie ma „nieba na ziemi” i nie powinno się go szukać w życiu zakonnym. Pisała, że ofiara uczyniona z własnej woli jest najważniejszą gwarancją owocności życia zakonnego. Ta droga cierpienia stanowiła też – jej zdaniem – najbardziej wypróbowaną drogę do zjednoczenia z Bogiem. Warte uwagi jest stwierdzenie karmelitanki, że droga życia zakonnego była dla niej od początku drogą Krzyża w jedności z własnym narodem. Od momentu, gdy usłyszała o prześladowaniach Żydów, zrozumiała, że „Bóg znowu kładzie swą ciężką dłoń na swoim ludzie” i że los tego narodu jest także jej losem. Na modlitwie w czasie nabożeństwa mówiła Zbawicielowi, że wie, iż to Jego Krzyż zostaje położony na narodzie żydowskim. Większość tego nie rozumie, ale ci, którzy to pojmują, powinni w imieniu wszystkich ten Krzyż ochoczo na siebie wziąć. Dlatego Święta pragnęła jedynie, by Bóg jej pokazał, jak to uczynić. Gdy skończyło się nabożeństwo, miała wewnętrzną pewność, że została wysłuchana. Wtedy jednak jeszcze nie wiedziała na czym miało polegać to niesienie Krzyża.
Na pewno elementem jej szczególnego powołania była duchowa solidarność z bliźnimi. W tym czasie Edyta mocno przeżywała prawdę o dziecięctwie Bożym, które jej zdaniem oznaczało bycie w jedności z Bogiem i z innymi w Bogu, a także pokładanie w Nim całej nadziei i doskonałe wypełnianie Jego woli. To dziecięctwo Boże napełniało karmelitankę szczęściem. Zauważyła to jej matka chrzestna Jadwiga Conrad-Martius, która po odwiedzinach w Karmelu stwierdziła, że do Edyty doskonale pasuje podwójne znaczenie słowa gratia, jako łaska i wdzięk. Bowiem od wstąpienia do Karmelu dokonała się w Świętej pewna duchowa przemiana. Gdy żyła jeszcze w świecie, wielu uważało ją za osobę chłodną, niedostępną i zamkniętą w sobie. To były cechy dziewicy, która nie poznała jeszcze, że dopiero wtedy wypełni całe swoje powołanie, gdy wyda się całkowicie innym na służbę. Ten proces nastąpił w życiu Edyty Stein właśnie w Karmelu.
Istotnym elementem jej duchowego życia w tym okresie była modlitwa i ofiara za innych. W 1937 r. Teresa Benedykta pisała, że karmelitanki wierzą, iż podoba się Bogu wybrać małą gromadkę ludzi, którzy mają mieć szczególnie bliski udział w Jego życiu. Nie wiedzą, według jakich kryteriów dokonuje się wyboru, ale na pewno nie według godności i zasług. Dlatego łaska powołania nie wprawia sióstr w dumę, ale powoduje pokorę i wdzięczność. Ich zadaniem jest kochać i służyć, a ponieważ Bóg ogarnia miłością stworzony świat, to i one nie mogą gardzić światem i ludźmi. Nie opuściły świata uważając go za pozbawiony wartości, ale z racji całkowitej wolności dla Boga. Każda z sióstr modliła się we wspólnych, ale także w jej szczególnie powierzonych intencjach. Teresa Benedykta wyznała, że choć siostry nie odkrywają w sobie nic nadzwyczajnego, przypisuje się im szczególną świętość i moc modlitwy. Karmelitanka rzeczywiście doświadczała, że Pan chętnie pomagał tym, którzy zwracali się do sióstr o modlitewne wsparcie. Widziała w tym zapłatę za ufność proszących, ale także za ofiarę życia składaną przez siostry. Edyta Stein, jak sama wyznała, wstępując do Karmelu, zabrała ze sobą wszystkie intencje, które jej zostały powierzone i tak w duchu wiary starała się pomagać swoim bliskim. Była to w jej rozumieniu realizacja wspomnianej już wcześniej misji na wzór biblijnej Estery.
Z czasem refleksje Teresy Benedykty na temat zadośćuczynienia łączyły się coraz bardziej z przeczuciem złożenia najwyższej ofiary. Wprawdzie zawstydzało ją, gdy mówiono o jej życiu zakonnym jako o ofierze, gdyż jej zdaniem wiodła życie ofiary w świecie, a w Karmelu prawie wszystkie ciężary zostały jej odjęte. Teresa Benedykta oczekiwała nawet, że w przyszłości bardziej odczuje swe powołanie Krzyża, gdy Pan przestanie traktować ją jak małe dziecko. Jednak porównywała trzy śluby zakonne składane w Karmelu do gwoździ przybijających do Krzyża. Ten Krzyż był dla niej drogą do nieba. W sporządzonym 26 marca 1939 r. w akcie oddania ofiarowała się Sercu Jezusowemu, by, jeśli to możliwe, panowanie antychrysta zakończyło się bez nowej wojny światowej. W testamencie z tegoż roku Święta z radością przyjmowała śmierć, którą jej Bóg przeznaczył. Prosiła Go, by przyjął jej życie i śmierć ku swej czci we wszystkich intencjach Najświętszego Serca Jezusa i Maryi oraz Kościoła Świętego, dla zachowania, uświęcenia i udoskonalenia Karmelu, jako wynagrodzenie (zur Sühne) niewiary Narodu żydowskiego. Ofiarowała się, by Jezus został przez swoich przyjęty i by Jego Królestwo przyszło w chwale dla ratowania Niemiec i pokoju w świecie, a wreszcie za żyjących i zmarłych krewnych i wszystkich, których jej Bóg dał, żeby się nie zatracili. Przy sprzątaniu celi Świętej w klasztorze w Echt odkryto obrazek, na którego odwrocie zapisała słowa ofiarowania swego życia dla zachowania pokoju. W świetle tych świadectw nie tylko życie, ale i męczeńska śmierć Świętej może być interpretowana jako ofiara wstawiennicza na wzór królowej Estery.
Męczeństwo
Już autorzy wczesnochrześcijańscy podkreślali relację między męczeństwem a Eucharystią. W tym ujęciu męczeństwo jest ofiarą, a męczennik składa siebie na ofiarę za innych. Edyta Stein dostrzegała taką postawę u świętej kobiety, która wywarła na nią największy wpływ, mianowicie u świętej Teresy od Jezusa. Autorka zwróciła uwagę, że w czasach Teresy Wielkiej nastąpił podział wiary, który rozerwał jedność Europy. To obudziło w niej gorące pragnienie zaradzania nieszczęściu i zadośćuczynienia Panu za zniewagę. Wtedy Bóg pobudził ją do odnowy Karmelu w duchu pierwotnej reguły, z uwzględnieniem zadośćuczynienia za podział wiary i modlitewnej pomocy duchownym, którzy „w pierwszej linii stawiają wrogowi czoła”. Pisząc o tej misji świętej Teresy, Edyta Stein zwracała uwagę na pragnienie męczeństwa i wynagrodzenia za rozbicie Kościoła.
Należy przypuszczać, że ogromny duchowy wpływ Teresy Wielkiej na Teresę Benedyktę miał znaczenie również w jej postawie wobec zbliżającego się męczeństwa. W liście do Piusa XI Edyta Stein występując w obronie prześladowanych Żydów, w proroczy sposób przewidywała, że milczenie Kościoła nie kupi na stałe pokoju z niemieckim rządem. Jej zdaniem najpierw walka z katolicyzmem będzie prowadzona przejściowo jeszcze w ciszy i w mniej brutalnych formach niż z judaizmem, ale nie mniej systematycznie. Przewidywania Edyty Stein sprawdziły się, a jej własny los w przedziwny sposób zjednoczył w idei ekspiacji przesłanie święta Jom Kippur i dziejów królowej Estery z udziałem w Ofierze Chrystusa. Można nawet w historii śmierci Edyty dopatrywać się symboliki kozła ofiarnego. Bowiem naziści deportowali ją wraz z siostrą Różą 2 sierpnia 1942 r. Nastąpiło to po odważnym liście pasterskim biskupów holenderskich w obronie Żydów. Wprawdzie w wyniku telegramu protestacyjnego okupanci obiecali zaniechać deportacji chrześcijan pochodzenia żydowskiego ochrzczonych przed 1941 r., ale biskupom zależało na losie wszystkich Żydów. Dlatego odczytano ten mocny i jasny list w kościołach. Paradoksalnie było to zabranie głosu przez hierarchię, którego Edyta Stein oczekiwała i dopominała się w liście do papieża. Odpowiedzią na to była decyzja zamordowania 722 katolickich Żydów z Holandii. Wśród nich była też św. Teresa Benedykta, zgładzona prawdopodobnie 9 sierpnia w obozie koncentracyjnym w Auschwitz-Birkenau.
Idea ekspiacji, często zamiennie określana jako zadośćuczynienie Bogu za uczynione zło, była znana Edycie Stein. Z żydowskiej tradycji wyniosła ona wspomnienie związanego z rytuałem wypędzenia kozła ofiarnego święta Jom Kippur, w które się urodziła, oraz wzór biblijnej postaci królowej Estery, wstawiającej się u króla za swoim ludem. Po przyjęciu chrztu obie figury (przykłady) zostały odczytane przez Edytę Stein w kluczu chrystologicznym. Prawdziwą ofiarą gładzącą grzechy świata i wstawiającą się za ludźmi u Ojca był odtąd dla Świętej Jezus Chrystus. Dzięki wszczepieniu przez wiarę i sakramenty w Ciało Chrystusa, Edyta Stein mogła mieć udział w Jego zbawczym dziele, wstawiając się w modlitwie i ofiarowując swe życie, zwłaszcza zakonne, za bliźnich, szczególnie za krewnych i cały naród wybrany, z którym czuła się stale wewnętrznie zjednoczona. W ten sposób jej życie, modlitwy, cierpienia a szczególnie męczeńska śmierć, stanowiły wartość ofiary przebłagalnej za grzechy świata.
Zobacz całą zawartość numeru ►