Oddać życie za innych

14 sierpnia przypada wspomnienie liturgiczne św. Maksymiliana Marii Kolbego. Pewnie nikt z nas nie odda swego życia za kogoś innego, tak jak uczynili to Jezus i św. Maksymilian. Ale każdy z nas jest zdolny do miłości. Można oddawać życie za innych, modląc się za nich i ofiarując swoje cierpienie w ich intencji. To czasem znaczy o wiele więcej niż największe nawet poświęcenie.

zdjęcie: seminarium franciszkanskie.pl

2025-08-12

Sierpień, 1941 roku. Auschwitz – hitlerowski obóz zagłady. Miejsce kaźni, które ludzie zgotowali ludziom. Niektórym jednak udało się przeżyć. Ale nie jemu. Nie dlatego, że nie miał na to szansy, ale dlatego, że tak chciał. Po ucieczce jednego z więźniów hitlerowcy swoim zwyczajem skazali 10 innych osób na śmierć głodową. Wśród pechowców znalazł się pewien ojciec rodziny – Franciszek Gajowniczek. Wydawało się, że już nic nie może go ocalić. Tymczasem nagle jeden spośród tych, którym się udało, poprosił o zamianę. Chciał ponieść śmierć zamiast Franciszka. Nie wiadomo, kto był bardziej zaskoczony: skazaniec czy jego oprawcy? To przecież niemożliwe! Takie rzeczy się nie zdarzają. Nie tu. Nikt dobrowolnie nie rezygnuje ze swojego życia dla kogoś nieznajomego! A jednak… Oszołomiony gestapowiec wyraził zgodę, a o. Maksymilian Kolbe – franciszkanin z Niepokalanowa przez 2 tygodnie konał bez pokarmu i wody. Wreszcie 14 sierpnia 1941 roku oprawcy dobili go trucizną. Człowiek, o którym mówi się dziś, że najpiękniejszym epizodem życia uczynił swoją śmierć.

Tylko miłość jest zdolna do takich czynów. Z Miłości Ukrzyżowanej, ofiarnej i doskonałej wziął także swój początek Kościół i nieustannie karmi się tą ofiarną miłością Jezusa. Apostołowie mocą Jego miłości głosili Dobrą Nowinę, dokonywali cudów, pokonywali rozmaite przeciwności a w końcu dla tej miłości oddali swoje życie. Owocem tej miłości stała się również krew męczenników wszystkich narodów i czasów.

Kiedy myślę o św. Maksymilianie, zawsze przypominają mi się słowa Jezusa, który mówi: „Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać” (J 10, 17-18). Najpewniej nikt z nas nie podzieli losu św. Maksymiliana i nie poniesie śmierci męczeńskiej w imię Jezusa. Pewnie nikt z nas nie odda swego życia za kogoś innego, tak jak uczynili to Jezus i św. Maksymilian. Ale każdy z nas także jest zdolny do miłości. Życie można oddawać przecież na wiele różnych sposobów, także przez rezygnację z własnego „ja”, z własnych upodobań, z własnego czasu czy wygody. Można oddawać życie za innych, modląc się za nich i ofiarując swoje cierpienie w ich intencji. To czasem znaczy o wiele więcej niż największe nawet poświęcenie. Nie zawsze będziemy powołani do aktów największego heroizmu, ale to miłość zawsze będzie sprawdzianem naszej przynależności do grona uczniów Pana Jezusa.

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Polecane, Nasze propozycje