O zachwycie i bólu

Apostołowie towarzyszą Jezusowi, idą za Barankiem gdziekolwiek się uda. Czasami są obdarowywani, zapraszani do stołu, czasami jak w tej opowieści cierpią głód i nie mogą się powstrzymać, żeby nie łuskać ziaren z rosnącego po drodze zboża. Czasami wraz z Jezusem są podziwiani, czasami atakowani, tak jak w tej Ewangelii. Będą szli za swoim Panem od pierwszego powołania, przez zachwyt cudami po Golgotę.

zdjęcie: Loft Gallery

2025-09-06

Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 6, 1-5
XXII tydzień zwykły

Kolejna wizyta lekarska w ciepły, słoneczny dzień. Wchodzę do mieszkania pełnego krzątającej się czwórki dorosłych już dzieci. W tych – trudnych dla chorej Mamy – dniach wszyscy przenieśli się właśnie tutaj. Dwóch synów pracuje zdalnie przy długim rodzinnym stole. Kolejny syn i córka, przebywają w kuchni, skąd napływają smakowite zapachy gotowanego obiadu. Co jakiś czas zaglądają do Mamy. Od kiedy weszłam, z żywym zainteresowaniem pytają o różne szczegóły dotyczące opieki. Wyjmuję stetoskop, aparat do pomiaru ciśnienia, pulsoksymetr i odwiedzam chorą w jej pokoju.

Niewątpliwie cierpi. Oceniam, że obecnie waży około 42 kg. Jest skrajnie wyniszczona. Choroba nowotworowa nie odpuszcza i można powiedzieć, gna do przodu. Rozpoznano płyn w płucach więc narastają duszności, guzy i płyn w jamie brzusznej więc nasilają się bóle wymagające silnych opioidów. Chora wita mnie serdecznym uśmiechem. Tyle ciepła w tej kobiecie. Wczoraj był kapelan z Panem Jezusem i udzielił sakramentu namaszczenia chorych. Jest – jak mówi – przeszczęśliwa. Swoje życie postrzega dobrze, jest wdzięczna Bogu za wszystko. Teraz jest dobry czas spędzania go z dziećmi i resztą rodziny. Kiedy Bóg zechce weźmie ją do siebie. Rozmowie przysłuchuje się córka. Pytam, czy Mama zawsze tak pozytywnie patrzy na życie. „O tak, odpowiada, to taka kochana osoba. Potrafi dostrzegać trudności, ale miłość jest ponad”. Wzrusza się i ukradkiem ociera łzy.  Lubię tu przychodzić. Myślę o zdaniu, które wypowiedział święty Paweł w Liście do Filipian (Flp 4, 22-13): „Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym i głód cierpieć, korzystać z obfitości i  doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”.
W tym kontekście rozmyślam nad dzisiejszą Ewangelią. Apostołowie towarzyszą Jezusowi, idą za Barankiem gdziekolwiek się uda. Czasami są obdarowywani, zapraszani do stołu, czasami jak w tej opowieści cierpią głód i nie mogą się powstrzymać, żeby nie łuskać ziaren z rosnącego po drodze zboża. Czasami wraz z Jezusem są podziwiani, czasami atakowani, tak jak w tej Ewangelii. Będą szli za swoim Panem od pierwszego powołania, przez zachwyt cudami po Golgotę.
 
Chora, którą spotkałam, również przeszła drogę od chrztu świętego, przez życie wierne Bogu, do śmierci naznaczonej cierpieniem zgotowanym przez nowotwór. Jej pełna radości twarz wyrażała wdzięczność za wszelkie Boże łaski i za obecność wielu ludzi, którzy łagodzili wszechogarniający ból. Jakie to trudne, a jednocześnie potrzeba mi w życiu takiego świadectwa.

Autorzy tekstów, Kumor-Głodny Teresa, Rozważanie, Komentarz do ewangelii