Orędowniczka Prawdy i Krzyża
Edyta Stein wiążąc cierpienie z Krzyżem, nawołuje do realizowania powołania do cierpienia z Chrystusem, do bycia członkami Jego Ciała mistycznego.

zdjęcie: Ze zbiorów Towarzystwa im. Edyty Stein we Wrocławiu
2025-08-01
Spróbujmy nasze rozważania sugerowane w tytule, złączyć z przekazem niesionym przez zamieszczone motto. Można od razu zauważyć, że one dopowiadają myśli i działania Edyty Stein, które stają się swego rodzaju jej orędziem. Prawda i Krzyż w orędziu tym spotykają się w sposób niezwykle konsekwentny i przekonywujący zarazem. To spotkanie odwołuje się do drogi, którą kroczyła Edyta Stein w swoim życiu nierozdzielnie związanym z filozofią uprawianą z racji swego wykształcenia. Zauważmy, że kategoria prawdy jest niekwestionowaną, zasadniczą kategorią filozoficzną od zarania dziejów myśli, natomiast kategoria Krzyża jest im obca. Obca jest też myśleniu religijnemu, szczególnie greckiemu czy judaistycznemu, natomiast właściwa chrześcijańskiemu. Jak możliwe jest zatem ich spójne połączenie zarówno w refleksji jak i w życiu? Na to pytanie odpowiada właśnie Edyta Stein, która oręduje za takim połączeniem i, co więcej, życiowo o nim zaświadcza. Zanim jednak sens słów zawartych w przytoczonym motcie dopełni znaczenie słów tytułowych, musimy sobie uświadomić etapy drogi, które pokonywała, aby dojść do niebywałej głębi tego myślowego i życiowego przesłania.
Bóg jako Absolut i Prawda
Edyta Stein jako filozof startowała w szkole fenomenologicznej Edmunda Husserla, w której próbowało się podważyć rozmaite sposoby uprawiania myślenia o rzeczywistości i ludzkiej kondycji, w szczególności te, które obowiązywały w akademickiej humanistyce. Mistrz szkoły, do której przynależała Stein, sformułował hasło, które w swoisty sposób zrewolucjonizowało filozofię, a brzmiało ono „z powrotem do rzeczy”, co znaczyło – najogólniej rzecz ujmując – z powrotem do istoty rzeczy, do sensu rzeczy, poprzez ich bezpośrednie doświadczanie i odrzucanie powierzchniowych, zewnętrznych przejawów; poprzez redukcję nawarstwionych i utartych stereotypów ich ujmowania. Odkrycie w indywidualnym doświadczeniu istoty rzeczy miało na celu uchwycenie ich obiektywnej prawdziwości, ich rzeczywistego, obiektywnego sensu. To redukcjonistyczne podejście, odświeżające widzenie rzeczy, zjawisk, relacji, czyli rozmaitych fenomenów, przyciągnęło Stein do szkoły Husserlowskiej, w ramach której rozpoczęła pracę nad specyficzną metodą odkrywania istoty fenomenów, nad metodą wczucia. Posługując się nią, próbowała dotrzeć do istoty takich zjawisk jak np. radość, cierpienie, osoba, dusza, ciało, wspólnota, a także – co zaskakujące z uwagi na jej młodociany agnostycyzm – Bóg i doświadczenie religijne.
Z uwagi na program badawczy związany z hasłem „z powrotem do rzeczy”, Edyta Stein stara się odkryć istotę interesujących ją fenomenów, co spowoduje zarysowanie swoistej antropologicznej bazy do dalszych badań, ale i nakieruje je na poszukiwania stricte filozoficzne związane z kategorią prawdy. Jej zainteresowania w tym zakresie drążą całe dzieje tej kategorii, od starożytności po czasy jej współczesne, i pozwalają przyjrzeć się rozmaitym sposobom ujmowania tego pojęcia. To filozoficzne zaangażowanie pozwala jej wyznać, że w tym okresie życia „poszukiwanie prawdy było jedyną jej modlitwą”, że „prawda była dla niej Bogiem”. To badanie dziejów prawdy pozwala Edycie Stein dotrzeć do pewnego progu w filozofowaniu, do pewnej granicy myślenia rozumowego, któremu wymykają się rzeczy ważne dla refleksji i w życiu każdego człowieka. Są to obszary metafizyczne, transcendentne i życiowego doświadczenia, które nie dają się do końca wyjaśnić z perspektywy rozumu, a które bezpośrednio dotyczą rzeczywistości, w której egzystujemy. Zbieg rozmaitych okoliczności i dojrzewanie metody wczucia powodują, że u Stein następuje zwrot w myśleniu i życiowych wyborach. W poszukiwanej prawdzie absolutnej odkrywa Boga, co ma zasadniczy wpływ na jej sposób filozofowania i życie. Filozoficzne ratio (rozum), jako niewystarczające do spójnego i pełnego ujmowania rzeczywistości, zostaje wzbogacone i wsparte jednocześnie przez fides – wiarę, i to wiarę chrześcijańską, chrystocentryczną. W literaturze dotyczącej biografii Stein wskazuje się na spektakularny moment: przeczytanie dzieła Teresy z Ávili – „Księga życia”, uwieńczone sławnym zwrotem: „Oto Prawda”. Prawda czyli Bóg. Od tej chwili to Bóg staje się poszukiwaną przez Edytę Prawdą, a nie prawda Bogiem. Stein staje się konwertytką na katolicyzm, co ma zasadniczy wpływ na jej życiowe wybory. Natomiast z perspektywy drogi filozoficznej, którą Stein podąża, kwestia zwrotu myślowego ma nieco inne oblicze, związane z rozwojem i podziałem samej szkoły fenomenologicznej, ale niezmienne zostaje Husserlowskie programowe hasło: „z powrotem do rzeczy”. Dla Edyty Stein przyjmie ono na tym etapie pogłębienie refleksji nad obszarem wymykającym się stricte rozumowym ujęciom. „Z powrotem do rzeczy” nakłania jej myślenie w kierunku „rzeczy ostatecznych” i związanego z ich badaniem doświadczenia granicznego. Badania te powodują, że Stein dokonuje jakby „skoku nad przepaścią”, skoku w Transcendencję. Przechodzi filozoficznie trudną próbę łączenia fides z ratio. Zaczyna uprawiać filozofię, w perspektywie której Prawdą Absolutną jest Bóg. Stwórca rzeczy i Światło, które oświeca filozofujący rozum i wszelkie fenomeny, w tym i te graniczne, wyznaczające dynamikę życia ludzkiego.
„Myślenie nawrócone”
Próba łączenia w poznaniu filozoficznym ratio i fides spotka się z krytyką wielu fenomenologów, ale i uznaniem niektórych z nich. Edyta Stein jest bezkompromisowa. Jej radykalizm w myśleniu wyzwala w niej niezwykłą potencję badawczą. Programowy postulat badawczy – „z powrotem do rzeczy” – ewoluując w kierunku „rzeczy ostatecznych”, nakłania ją do przyjrzenia się im z perspektywy Prawdy Najwyższej, którą odkryła – Prawdy, którą jest Bóg Trójjedyny. Uznając ją za ostateczny horyzont poznawczy „nawraca” swe myślenie, a badane przez nią fenomeny oświetlone zostają przez Prawdy Ewangelii. Opisane przez metodę wczucia podstawowe „czasowe” egzystencjały: narodziny, śmierć, radość, cierpienie, świadomość, cielesność, duchowość, zostają odniesione do bytu pozaczasowego – do wieczności. Edyta Stein w „nawróconym myśleniu” odblokowuje zasuwę wmontowaną przez racjonalistyczne, naukowe wyjaśnianie. Między ludzkim bytem skończonym a bytem wiecznym nie dostrzega przepaści nie do sforsowania dla badacza autentycznie poszukującego prawdy, bo jeśli Prawdą Najwyższą jest Bóg, to „wieczność zawiązuje się pośród czasu”; wieczność przenika ludzką codzienność i stanowi ostateczne odniesienie dla życia człowieka. Jego doświadczenia graniczne są właśnie tymi, które mu uświadamiają kim on jest, od czego i do czego dąży. Uświadamiają mu i wskazują jednocześnie wartości, którymi powinien się kierować, aby jego ziemskie życie przeobraziło się w Życie Wieczne. W obszarze doświadczeń granicznych najbardziej widocznym w tych wyborach wartości staje się pośrednictwo Chrystusa i jego ziemska, „ekstremalna” droga podporządkowana posłuszeństwu Ojcu i Duchowi Świętemu. Jeśli uznajemy zbawcze pośrednictwo Chrystusa w drodze „stąd do wieczności”, to konsekwentnie musimy tę drogę naśladować, przyjąć ją i zaakceptować. Wiemy, że jest to droga krzyżowa i idąc nią za Chrystusem, podporządkowujemy swoje życie wszelkim trudom, które trzeba na niej pokonać.
Przyjęcie tej chrystocentrycznej optyki rzutuje na ujęcie fenomenów, którym poświęcała dotąd swą uwagę. Na narodziny, śmierć, cierpienie, radość zaczyna spoglądać poprzez Prawdę, która jest Chrystusem, a więc Prawdę, która cierpi, która wydarza się w Jego drodze, w jego ziemskim życiu i która zostaje ukrzyżowana. Dlatego definicja prawdy sformułowana przez Edytę w jej „Wiedzy Krzyża” znajduje zaskakujące, ale w pełni przekonywujące i uzasadnione wysłowienie: „Gdy mówimy o wiedzy Krzyża nie chodzi nam o wiedzę w zwykłym znaczeniu […] jest to prawda dobrze znana – teologia Krzyża – prawda żywa, rzeczywista, działająca, podobnie jak ziarno wpada ona w duszę, zapuszcza w niej korzenie i wyrasta. Nadając duszy określone cechy, kieruje jej postępowaniem i właśnie po owym sposobie postępowania można ją dojrzeć i poznać. W tym sensie mówi się o wiedzy świętej”.
Jest to więc prawda żywa, rzeczywista, działająca i, co najważniejsze, gwarantująca przejście z bytu skończonego w byt wieczny. Edyta Stein mówi wprost o ludziach, którzy tę wiedzę osiągają; są to ludzie święci: „nikt tak nie wtargnął we wnętrze duszy jak ludzie, którzy z gorącym sercem umieścili w sobie świat i oswobodzeni mocną ręką Boga z zaplątania, zostali wciągnięci do własnego wnętrza”. Ci ludzie to mistrzowie samopoznania i uobecniania w swoim świadomym duchowym życiu Chrystusa. Zalicza do nich św. Augustyna, ale również św. Jana od Krzyża i św. Teresę z Ávili. Dla nich bowiem rzeczywistość doświadczalna, a więc między innymi własne istnienie, choroby, cierpienie, wszelkie zagrożenia, nienawiść, przyjaźń, radość, miłość, śmierć, bezpośrednio przeżywane w duszy poprzez jednoczenie się z Chrystusem, dokonywały w niej przeobrażenia. Zmieniały powierzchniowe znaczenie tych fenomenów na ich głęboki, prawdziwy sens.
W „nawróconym myśleniu” Prawda, która jest Chrystusem, prowadzi do wieczności. W tym sensie nigdy nie traci swej ważności, ale tylko w przypadku podążania za Nim Jego drogą krzyżową. Stąd zrozumiałe i skuteczne w tym jej nawróceniu stają się odwołania do dróg na Górę Karmel św. Jana od Krzyża, jego „noce ciemne”, których w swym życiu doświadcza czy „twierdze wewnętrzne” św. Teresy z Ávili z jej mistycznym ujęciem prawdy, że „prawda, która cierpi nigdy nie ginie”. W dokonanym przez Edytę zwrocie myślenia i życia wraz z prawdą Krzyża uwypuklona zostaje jego największa moc – zbawcza Miłość. Ona to stanowi ten „żywy płomień miłości”, o którym pisze św. Jan od Krzyża, który przemienia trudy życiowych doświadczeń człowieka w radość z ich pokonania w imię Chrystusowej ukrzyżowanej miłości. Cierpienie pokonane z jej mocą, wyzwala radość. Cierpienie i radość paradoksalnie zespala Krzyż, bo, jak pisze Stein: „Jeśli się chce dzielić w cierpieniu i śmierci życie Chrystusa, musi się wraz z Nim przejść śmierć krzyżową: wydać się na ukrzyżowanie w cierpieniu i śmierci, tak jak je Bóg ześle i dopuści. Im doskonalsze będzie to czynne i bierne ukrzyżowanie, tym głębsze zjednoczenie z Ukrzyżowanym i bogatszy udział w życiu Boga”.
Apostolat Edyty Stein
Tak pojęta prawda Krzyża skłania Stein do podążania za nią w życiu, ale i do myślowego włączenia jej przez częste odwołania do św. Pawła i do jego teologii Krzyża. „Co do mnie, to nie daj, Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (Ga 6,17). Na tę wypowiedź św. Pawła powołuje się Edyta pisząc, że „Krzyż stanowi nasz jedyny tytuł do chluby”. Czyni z tego Pawłowego przesłania nić przewodnią swojej analizy dzieła Jana od Krzyża, jak i radosną swoją wiedzę Krzyża. W ten sposób staje się orędowniczką Prawdy i Krzyża. Z nich wywodzi radość i spełnienie swego życia. Z teologii Krzyża św. Pawła czerpie też zachętę do apostolatu swej posługi myślenia. Święty Paweł pisze: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24). A Stein wiążąc cierpienie z Krzyżem, nawołuje wręcz do realizowania powołania do cierpienia z Chrystusem, do bycia członkami Jego Ciała mistycznego. Jest to zatem wyraźne nawiązanie do teologii Krzyża św. Pawła, co wspiera jej misję i utwierdza w przekonaniu o jego kontynuacji i afirmacji Kościoła w duchu tego Apostoła Narodów. Nie warto zatem obniżać rangi jej apostolatu z uwagi na częste odwołania się do św. Pawła, co niektórzy czynią, lecz raczej upatrywać w nich umocnienie, szczególnie w kryzysowych momentach dla chrześcijaństwa; w cywilizacyjnych kryzysach wiary i nadziei.
Edyta Stein przeżywająca je wielokrotnie (I i II wojna światowa) przywołuje w ten sposób ożywiającą dla Kościoła powszechnego tradycję i widzi w niej ratunek dla niego i jego wiernych. Jej oryginalnym wkładem jest akcentowanie w apostolacie powołania do cierpienia, przede wszystkim do jego misji zbawczej: „Istnieje powołanie do cierpienia z Chrystusem i przez nie do współdziałania w Jego zbawczym dziele. Złączeni z Panem stajemy się członkami Jego Ciała mistycznego. W swych członkach Chrystus przedłuża własne życie i On sam w nich cierpi. Cierpienie w zjednoczeniu z Panem staje się Jego cierpieniem, jest włączone w wielkie dzieło zbawienia i dlatego płodne”. Wypowiedź ta nie tylko kumuluje w sobie wszelkie inne na temat cierpienia, które rozsiane są w dziełach Stein, ale zawiera w sobie moc misji św. Pawła i oryginalną jej kontynuację.
Warto jednak wskazać także jej przemyślenia, które trafiają do jednostkowych przeżyć związanych z cierpieniem w kontekście Chrystusowego Krzyża. Mając w pamięci wcześniejsze nasze rozważania, zrozumiałe stają się myśli Stein w odniesieniu do konkretnych przypadków, gdy pragniemy ofiarować swoje cierpienia za innych, gdy pragniemy odjąć cierpienia innym, gdy chcemy cierpieć za grzeszników. Są one radykalne, ale świadczą o doświadczaniu cierpienia przez nią samą, o współcierpieniu z innymi, o podejmowaniu cierpienia aż po złożenie ofiary całopalnej za swój żydowski naród. Stąd niech nie dziwią takie jej wypowiedzi jak na przykład: „W chorobie niebo może więcej niż sztuka lekarska” albo „Cierpienie, przyjęte i znoszone do końca ochotnym sercem, ma zapewne przed Bogiem wartość prawdziwego męczeństwa”. Nie można jednak posądzać Stein, że nie rozeznaje psychiki człowieka chorego, jego fizycznego bólu połączonego z psychicznym udręczeniem, wykluczeniem przez otoczenie, samotnością, utratą sprawności, samowystarczalności, chęcią odroczenia przewidywanego końca życia, czy pragnieniem powrotu do zdrowia itp. Wyraźnie przecież stwierdza: „Gdy ktoś pragnie cierpieć, nie czyni tego jedynie dla pobożnego wspomnienia męki Chrystusa. Cierpienie w duchu pokuty i zadośćuczynienia prawdziwie i rzeczywiście łączy nas z Panem najgłębiej i ma źródło w istniejącej już z Nim więzi. Człowiek w naturalny sposób raczej od cierpienia ucieka, a ten, kto by go poszukiwał dla perwersyjnego zadowolenia z bólu, nie ma w ogóle nic wspólnego z pragnieniem cierpienia zastępczego”.
Znając naturę ludzką, Stein „namawia” nas jednak na wysiłek duchowy w pokonywaniu cierpienia „zadośćczyniącego”, które może liczyć na „odkupieńczy efekt” w powiązaniu z ziemską i nadprzyrodzoną Drogą, Prawdą i Życiem Chrystusa. Trzeba się czuć „powołanym do cierpienia”, aby je unieść, a więc trzeba się czuć członkiem mistycznego Ciała Chrystusa.
Dlatego na podstawie swoich rozlicznych studiów nad osobą ludzką, psychologicznej, ale i teologicznej wiedzy, z całą odpowiedzialnością przekonuje nas, że „natura ludzka, którą Chrystus przyjął, dała Mu możność cierpienia i śmierci. Natura Boska, którą posiadał odwiecznie, nadała temu cierpieniu i śmierci wartość nieskończoną i moc odkupieńczą. Męka i śmierć Chrystusa powtarzają się w Jego Ciele mistycznym i Jego członkach. Każdy człowiek musi cierpieć i umierać, lecz jeśli jest żywym członkiem mistycznego Ciała, jego cierpienie i śmierć nabierają odkupieńczej mocy dzięki Boskości Tego, który jest jego głową. Oto istotny powód, dla którego każdy święty tak pragnął cierpienia”. Przypomnijmy i dodajmy w tym momencie, że to dlatego Stein uważa, że wiedza Krzyża jest możliwa i wdrażana przez świętych.
Wiedza Krzyża i św. Teresa Benedykta od Krzyża
Na zakończenie zaakcentujmy to stwierdzenie Edyty Stein, że wiedza Krzyża to wiedza świętych. To ważne rozpoznanie powstrzymujące nas przed zbyt pochopną decyzją o podjęciu cierpienia „zadośćczyniącego”. Droga, którą pokonała ona w swym poszukiwaniu prawdy, od naukowego „zauroczenia” możliwościami ludzkiego rozumu, po jego swoiste poddanie światłu Prawdy Objawionej, wyćwiczyła ją w pokornym oddaniu swych życiowych wyborów woli Bożej. Decyzja ta dla wielu, szczególnie intelektualistów, stanowiła i stanowić może porażkę jako naukowca i człowieka. Dla niej była natomiast wielkim szczęściem i radością. Dopiero wówczas odzyskała spokój i spełnienie swoich ambicji i pragnień. Odkryła poszukiwaną Prawdę i właściwą drogę do jej doświadczenia. Pokorniejąc w swych duchowych wysiłkach, dotarła do zjednoczenia w cierpieniu i udrękach z Chrystusem. Stąd z pełnym przekonaniem mogła napisać: „Cierpienia zadośćczyniącego może pragnąć jedynie ten, kto ma oczy duszy otwarte na nadprzyrodzone powiązania wydarzeń na świecie; ludzie, w których żyje duch Chrystusa, a którzy jako członki mistycznego Ciała otrzymują swe życie, siły, sens i kierunek od Głowy. Ekspiacja łączy ściślej z Chrystusem. Bycie jedno z Chrystusem jest naszą szczęśliwością, a wzrastające z Nim zjednoczenie – naszym uszczęśliwieniem na ziemi, dlatego miłość krzyża wcale się nie sprzeciwia radości dzieci Bożych. Pomagać nieść Chrystusowi krzyż – to przeżywać mocną i czystą radość, do której dopuszczeni są ci tylko, którzy wznoszą królestwo Boże”.
Myślę, że bez wątpienia Edyta Stein, w której Prawda Krzyża była żywa, rzeczywista i działająca, osiągnęła poziom wiedzy Krzyża jako wiedzy świętej. Myślę też, że z pokorą mogła wyznać: „Moje imię zakonne wniosłam już do postulatu. Otrzymałam dokładnie takie, o jakie prosiłam. Przez krzyż rozumiałam cierpienia Ludu Bożego, które się wówczas zaczęły. Uważałam, że ci, którzy rozumieją, iż to jest Krzyż Chrystusowy, w imię reszty winni wziąć go na siebie. Dziś wiem o wiele lepiej, co znaczy być poślubioną Bogu w znaku krzyża. Jednakże w całej pełni nie zgłębi się tego nigdy, gdyż jest to tajemnica”. To świadome i pokorne podjęcie cierpienia ukrzyżowanego w imię Ludu Bożego nie czyni Stein nieczułą na cierpienia spotykanych na swej drodze konkretnych osób. Potrafi ona sprawować opiekę nad chorymi z pełnym poświęceniem, również z poświęceniem swoich osobistych celów. Gdy jest pielęgniarką i wolontariuszką w szpitalu w Hranicach podczas I wojny światowej, odrywa się od pisania doktoratu, z oddaniem też sprawuje opiekę nad chorą psychicznie koleżanką, opiekuje się z czułością dziećmi porzuconymi przez matki na rampie w drodze do komory gazowej w Auschwitz-Birkenau. Przykłady można by mnożyć. Z doświadczenia służby nad chorymi i potrzebującymi wyciąga przekonywujące uogólnienie: „Musimy nauczyć się także i to znosić, że ktoś dźwiga swój krzyż, a my nie możemy mu ulżyć, co jest często trudniejsze niż cierpieć samemu”.
Pytania ostateczne
Co jest najważniejsze w obliczu śmierci? Jaki jest sens życia? Czemu służy zaangażowanie? To pytania, które stawia młoda Edyta Stein w Hranicach. Nurtują ją one niejako okazjonalnie, ale nie przestają być zasadniczymi w jej późniejszej drodze filozoficznej i duchowej. Intensyfikacja tych pytań następuje podczas II wojny światowej, gdy Edyta Stein przebywa w klasztorze w Echt i gdy pisze rozprawę o św. Janie od Krzyża. Sama przeżywa wówczas „noc ciemną” – „śmierć zmysłów, pamięci, rozumu i woli”, jak i „ciemną noc ludzkości” – śmierć milionów ludzi, szczególnie zagładę narodu żydowskiego, z którego się wywodzi. Jej filozofowanie jako rozliczanie się ze śmiercią przybiera postać ostateczną. Nie wymyka się problemom, od których rozum się uchyla. Na zasadnicze pytania odpowiada poprzez doświadczenie sytuacji granicznych, w sposób odpowiedzialny i prawdziwy – w obliczu realnej śmierci. Doświadcza prawdy w rzeczywistym powiązaniu ze śmiercią. Czyni to bez lękowych ucieczek w intelektualną abstrakcję czy efektowną ironię. Jest przekonana o tym, że Prawda powiązana z Krzyżem Chrystusa otwiera bramę do Nieba, do życia wiecznego: „Chrystus oddał życie, by otworzyć człowiekowi bramy życia wiecznego. Lecz by zdobyć życie wieczne, trzeba poświęcić życie ziemskie. Trzeba umrzeć z Jezusem, aby z Nim powstać z martwych: trzeba się zgodzić na trwające przez całe życie umieranie z powodu cierpienia i codziennego zaparcia się siebie, a nawet na krwawą śmierć świadka wiary dla Ewangelii Chrystusa”.
Edyta Stein odeszła do wieczności w pełnym przekonaniu, że droga człowieka wznoszącego się do sensu bytu, wiedzie przez cierpienie i śmierć do chwały. Pozostawiła nas z tym przekonaniem i jednocześnie przesłaniem, które powinniśmy pojąć, że dla każdego z nas, dla całej ludzkości, mimo różnych zwątpień i przeciwności losu, istnieje jedna droga: iść za Nim.
Zobacz całą zawartość numeru ►