Iść w imię Jezusa
Bo ilekroć nie domagam i łączę to z Jezusem cierpiącym na krzyżu, ofiarując moje cierpienie Chrystusowi za moich braci, uzdrawiam, wyrzucam złe duchy i wskrzeszam umarłych, dopełniając w moim ciele braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół

zdjęcie: Archiwum prywatne
2025-07-10
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 10, 7-15
XIV tydzień zwykły
Puste mieszkanie, głuchy telefon, często doskwierający ból, samotność, lęk…
Wielu z nas, patrząc wstecz, coraz mocniej uświadamia sobie, że „bliskie jest Królestwo Niebieskie”. Z wiekiem lepiej rozumiemy, że nie o złoto, srebro, wypchany trzos, szafy pełne sukien, garniturów i sandałów chodzi w tym życiu.
Dziś, Panie, każesz nam uzdrawiać chorych, wskrzeszać umarłych, wypędzać złe duchy. Ale, Jezu… Jak chorzy mamy uzdrawiać innych chorych? Czy to jest Ewangelia i wezwanie, nawet nakaz dla członków wspólnoty Apostolstwa Chorych? Bo mało z nas jest młodych i w sile wieku, a jeśli tak, to często dźwigający krzyż niepełnosprawności. Wielu z nas osiąga – albo już przekroczyło – miarę ludzkiego życia: 70, 80 lat. Jak mówi psalmista: „a większość z tych dni to trud i marność, my zaś odlatujemy”.
Jezu, nie tak dawno byliśmy w poranku naszego życia, jak trawa zielona i jak kwiat na polu kwitnący – dziś więdniemy, usychamy i przemijamy. Chodzimy z trudem pod balkonikiem, o kulach, poruszamy się na wózku; współmałżonek odszedł do Pana; przyjaciel, sąsiad przykuty do łóżka. Jak wypędzać złe duchy, jak nawet na mszę świętą ciężko wyjść w niedzielę do kościoła?
Panie, jak? Co otrzymałem, aby darmo dawać? Święty Jan Paweł II powiedział kiedyś, że my – chorzy – jesteśmy skarbem Kościoła – wierzysz w to? Jezus przyszedł właśnie po to, aby uzdrowić naszą samotność i sprawić, żeby wbrew nadziei, uwierzyć nadziei! Papież Franciszek pisze tak: „Wszyscy mają nadzieję. Nadzieja jest obecna w sercu każdego człowieka jako pragnienie i oczekiwanie dobra, nawet jeśli nie wie, co przyniesie ze sobą jutro”.
Ta Ewangelia jest właśnie dla nas, którzy przez chorobę, samotność, niepełnosprawność, jesteśmy wraz z Chrystusem przybici do Jego krzyża. Naszą amboną do głoszenia Jezusa jest to, w czym nie domagam, to, w czym jestem słaby, ograniczony, bezradny. Bo ilekroć nie domagam i łączę to z Jezusem cierpiącym na krzyżu, ofiarując moje cierpienie Chrystusowi za moich braci, uzdrawiam, wyrzucam złe duchy i wskrzeszam umarłych, dopełniając w moim ciele braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (list apostolski św. Jana Pawła II „Salvifici doloris”). I tak zwyciężam i miłość Pańską głoszę.
Cierpienie – to łaska. To dar. To tajemnica, którą przyjmujemy, ofiarujemy za innych. Tajemnica, którą codziennie na nowo odkrywamy i ogłaszamy światu: Bóg jest Miłością!