Co to znaczy kochać i przyjmować Boga?

Człowiek, który zaangażuje się w sprawy Jezusa i Jego samego pokocha. Dla Niego poświęci wszystko. Wszystko „postawi” na Niego i będzie Jemu zupełnie oddany. Jego będzie słuchać i Jego Słowu „ślepo” ufać, taki właśnie człowiek staje się przestrzenią działania Trójjedynego Boga.

2025-05-25

Komentarz do fragmentu Ewangelii J 14, 23-29
VI niedziela wielkanocna

Fragment Ewangelii VI niedzieli wielkanocnej jest Jezusowym małym traktatem o Trójcy Świętej objawiającej się w historii ludzkości. Jednak z góry trzeba dodać, że nie jest to spektakularne starotestamentalne objawianie się Boga. Jak choćby to w gorejącym krzewie na górze Synaj. Tutaj, jak mówi komentarz Biblii Jerozolimskiej do tego właśnie fragmentu Ewangelii według św. Jana: „Człowiek złączony z Jezusem Chrystusem staje się terenem objawienia, niejako świątynią Boga, w której mieszka  On doskonalej niż w świątyni jerozolimskiej. Nie pod postacią obłoku chwały przebywa Bóg w chrześcijaninie, ale osobowo jako Ojciec, Syn i Duch Święty”. 

Zresztą sam Jezus mówi bardzo wprost (werset 23): „Każdy, kto Mnie miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go. Przyjdziemy do niego i będziemy u niego mieszkać”. A potem jeszcze dodaje (werset 26): „A Wspomożyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, pouczy was o wszystkim oraz przypomni wszystko, co wam powiedziałem”.

Człowiek, który zaangażuje się w sprawy Jezusa i Jego samego pokocha. Dla Niego poświęci wszystko. Wszystko „postawi” na Niego i będzie Jemu zupełnie oddany. Jego będzie słuchać i Jego Słowu „ślepo” ufać, taki właśnie człowiek staje się przestrzenią działania Trójjedynego Boga.

Trzeba też doprecyzować, co to znaczy kochać Jezusa? Z pewnością nie chodzi o jakiegoś rodzaju tkliwość emocjonalną, ale raczej o bliską więź, przylgnięcie do Niego. Należy tutaj dodać również to, że ta relacja zdecydowanie nie jest koleżeństwem. Nie jest nawet przyjaźnią, choć czasem tak mówimy. Ta relacja jest tajemnicą. Jest bliskością, która przepełnia człowieka swego rodzaju ogromnym szczęściem i szacunkiem. Katechizm nazywa to bojaźnią bożą, ale to nie paniczny lęk czy też strach. To coś w rodzaju wielkiego szacunku i respektu rodzącego się do kogoś kiedy widzimy, że słowa i deklaracje są potwierdzane przez czyny. To powoduje, że się chce słuchać tego kogoś, bo liczymy się z tego kogoś opinią i jesteśmy gotowi zastosować tego kogoś życiowe porady. Wszystko to, co napisałem powyżej jest jedynie nieudolną próbą opisu tej relacji z Jezusem, tej miłości do Jezusa.

I jeszcze jedno w tym temacie. Przypomnijmy sobie, że Jezus wypowiada te słowa tuż przed śmiercią na krzyżu. Dokładnie Jego słowa padają w czasie Ostatniej Wieczerzy, na pierwszej Mszy Świętej. Nie bez przyczyny każda Eucharystia finalizuje się zjednoczeniem. Miłość naturalnie dąży do intymnej bliskości. Mówimy: „Komunia Święta” lub też „przyjąć Komunię Świętą”. Słowo „komunia” pochodzi od łacińskiego słowa „communio” czyli wspólnota, jedność, zjednoczenie. Czym jest dla mnie przyjmowanie Komunii Świętej na Mszy Świętej? Czy jest formalnym zwieńczeniem uczestnictwa we Mszy? Jest robieniem czegoś? Czy jest spotkaniem z KIMŚ? Papierkiem lakmusowym, który wiele pokazuje i łatwo siebie sprawdzić, jest uczciwe przypatrzenie się sobie tuż przed przyjęciem, i po przyjęciu Komunii Świętej. Czy mam świadomość, że to żywy Jezus, że to nie rzecz ale Osoba, więcej… Boska Osoba? Czy mam świadomość, że jestem w Jego świętej boskiej obecności? Czy jestem świadomy, że kiedy przyjmuję KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ moje ciało staje się świątynią Żywego Boga  a moje serce tabernakulum?

 

 

 

 

Autorzy tekstów, ks. Zenon Bonecki, Rozważanie, Komentarz do ewangelii