Sakrament chorych na oddziale szpitalnym

Sakrament namaszczenia chorych bogaty jest w gesty i wymowne słowa, przez które dzisiaj działa Chrystus w Kościele.

zdjęcie: pixabay.com

2021-10-01

Od samego początku posługi kapłańskiej zostali mi powierzeni ludzie chorzy. Trzymam w ręce Obrzędy Chorych, których kartki tłuste są od oleju poświęconego przez biskupa na mszy krzyżma w Wielki Czwartek oraz naczynie na olej chorych, które stale uzupełniam. Udzielanie sakramentu namaszczenia chorych wpisane jest dziś w moją codzienność kapłańską.

Kto przyjmuje namaszczenie chorych?

Sakrament namaszczenia proponuję chorym na porannym i popołudniowym obchodzie w szpitalu, nierzadko przed operacją. Coraz więcej osób z własnej inicjatywy prosi mnie o udzielenie namaszczenia. Nieraz udzielaniu tego sakramentu towarzyszą także zabawne okoliczności. Gdy proponuję sakrament, słyszę czasem pytanie o to, czy jest on czymś innym niż ostatnie namaszczenie. Gdy tłumaczę, że sakrament chorych nie jest ostatnim namaszczeniem, ale sakramentem uzdrowienia i umocnienia, dopiero wówczas pacjenci – jakby uspokojeni – proszą o jego udzielenie. Te nieścisłości dotyczące istoty sakramentu nie wynikają ze złej woli czy niewiedzy, ale najczęściej są związane z dawnym nazewnictwem, które wciąż jeszcze funkcjonuje w świadomości wielu osób.

W jakiej sytuacji powinno się więc poprosić kapłana o udzielenie tego sakramentu? Na pewno w sytuacji poważnej choroby, przed planowaną operacją lub wtedy, gdy z powodu podeszłego wieku i słabnących sił chory potrzebuje duchowego umocnienia. Na oddziałach dziecięcych namaszczenie mogą przyjąć mali pacjenci pod warunkiem, że osiągnęli taki poziom rozwoju, który pozwala im zrozumieć wartość tego sakramentu. Warto przypomnieć, że sakrament chorych nie jest udzielany człowiekowi jednorazowo, jak np. chrzest święty. Namaszczenie w razie uzasadnionej potrzeby można przyjąć wielokrotnie w ciągu życia.

Biblijne korzenie namaszczenia chorych

O namaszczeniu chorych czytamy w Piśmie świętym. Ewangelia św. Marka mówiąc o posłaniu dwunastu apostołów, podaje, co było owocem ich misji: „Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali” (Mk 6,12-13). Na podstawie tego fragmentu możemy stwierdzić, że namaszczenie chorych jest sakramentem ustanowionym przez samego Chrystusa. Mówi o nim w swoim Liście także św. Jakub Apostoł. Odnajdujemy tam ważne świadectwo udzielania tego sakramentu w pierwotnym Kościele: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5,14-15).

Kilkuletnie doświadczenie kapelańskie pozwala mi dostrzec, że choroba i cierpienie należą do najtrudniejszych momentów w życiu. W tym trudnym okresie człowiek doświadcza niemocy oraz różnego rodzaju ograniczeń. Zwłaszcza obecny czas pandemii pokazuje, że choroba bywa nieprzewidywalna, nierzadko prowadząc także do śmierci. Pan Jezus wiedział, co przeżywa człowiek cierpiący, dlatego uzdrawiał chorych. Towarzyszyły temu gesty, które czynił wobec chorych, np. nałożenie rąk (por. Mk 7, 32-36; 8, 22-25), błota, obmycie w wodzie (por. J 9, 6-15).

Gesty Jezusa gestami Kościoła

Sakrament namaszczenia chorych bogaty jest w gesty i wymowne słowa, przez które dzisiaj działa Chrystus w Kościele. Sprawowanie tego sakramentu ma charakter nabożeństwa (obrzędu), niezależnie czy jest udzielany jednemu choremu, czy grupie osób. Zachęcam, aby nie być tylko biernym uczestnikiem udzielanego nam sakramentu, ale włączyć się aktywnie w to, co czyni kapłan.

Szczególnymi momentami tego nabożeństwa są: litania – gdzie chory powtarza słowa wezwania „Wysłuchaj nas Panie” oraz modlitwa dziękczynna nad olejem – podczas której przyjmujący namaszczenie wypowiada słowa „Błogosławiony jesteś Boże, teraz i na wielki”. Najważniejszym momentem obrzędu namaszczenia jest modlitwa poprzedzona gestem nałożenia ręki przez kapłana na głowę chorego. Oto słowa tej ważnej modlitwy (jest to tak zwana formuła sakramentalna): „Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi i łaskawie podźwignie”. Kapłan wypowiadając te słowa, namaszcza kolejno czoło i dłonie chorego. Osoba przyjmująca namaszczenie, odpowiada dwukrotnie: „Amen” (po namaszczeniu czoła i dłoni).

Gest dotknięcia czoła chorego przez kapłana przywołuje obecność Ducha Świętego, którego łaska tak bardzo potrzebna jest cierpiącemu. Nie zapominajmy, że pierwszym owocem sakramentu namaszczenia chorych jest łaska umocnienia, pokoju i odwagi, by przezwyciężyć trudności związane ze stanem ciężkiej choroby lub starości (por. KKK 1520). Zresztą wyraża to już sama modlitwa po namaszczeniu chorych, w czasie której prosi się Ducha Świętego, by pokrzepił chorą osobę, przywrócił jej pełne zdrowie duszy i ciała do pełnienia swoich obowiązków.

Wspomniane gesty dotknięcia ciała chorego mają swoje źródło w gestach Chrystusa. Na przykład gdy uzdrawiał głuchoniemego, „wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka” (Mk 7, 33). Podobne gesty towarzyszyły Jezusowi przy uzdrowieniu teściowej Piotra (por. Łk 4, 38-39), czy trędowatego, któremu Jezus kazał wyciągnąć rękę, a następnie jej dotknął (por. Mk 1, 40-45).

Namaszczenie chorych w czasach koronawirusa

Jak udzielać namaszczenia chorych na oddziałach covidowych? To ważne pytanie, z którym musieli zmierzyć się kapelani. Kodeks Prawa Kanonicznego pozwala w sytuacjach wyjątkowych przy namaszczeniu użyć odpowiedniego narzędzia. Bez wątpienia czas pandemii oraz ograniczenia wynikające z kontaktu z zakażonymi, są takimi wyjątkowymi okolicznościami. W praktyce duszpasterskiej na oddziale covidowym kapelan zakłada kombinezon oraz rękawiczki chroniące go przed zakażeniem. Wcześniej, w sterylnych warunkach przygotowuje gaziki nasączone olejem chorych i wnosi je na oddział (do tzw. strefy brudnej) w foliowych woreczkach zamkniętych w odpowiednim, również sterylnym naczyniu. Niczego, co wnosi na oddział covidowy, nie może później wynieść z powrotem poza oddział (do tzw. strefy czystej).

Z doświadczenia duszpasterskiego dodam, że ważne jest dla mnie również słowo wypowiadane do chorego – Ewangelia. Widzę, że usłyszane słowo Boże rodzi u chorych wiarę, poruszając ich wnętrza. Nieraz mam wrażenie, że wielu z nich przez lata nie miało kontaktu ze słowem Bożym. Dlatego jest to czasem jedyna okazja, by ktoś usłyszał o miłosierdziu Pana Boga i o Jego miłości. Jezus także uzdrawiał przez słowo. Jego cudownym interwencjom nie zawsze towarzyszył dotyk. Wystarczy wspomnieć historię paralityka, którego przyniesiono do Jezusa. Jezus nie dotykając go, przywrócił mu zdrowie oraz odpuścił jego grzechy (zob. Łk 5,17-26).

Namaszczenie chorych a uzdrowienie duchowe

Udzielony choremu sakrament namaszczenia często zmienia jego duchowe nastawienie. Zdarza się, że osoba po przyjęciu namaszczenia chorych nie tylko zaczyna akceptować stan nieuleczalnej choroby, łączyć ją z krzyżem Jezusa, ale doświadcza również głębokiej przemiany życia. Sakrament namaszczenia nieraz pomaga człowiekowi choremu zrobić krok w kierunku pojednania się z bliźnimi i przebaczenia doznanych krzywd. Namaszczenie pozwala zobaczyć w chorobie bliskość i moc Boga oraz dostrzec wymiar zbawczy samego cierpienia.

W tym miejscu warto przypomnieć związek sakramentu namaszczenia chorych z sakramentem pokuty i pojednania. Jeżeli chory nie jest w stanie łaski uświęcającej, przed namaszczeniem powinien odbyć najpierw spowiedź sakramentalną. Chyba, że jest nieprzytomny, wówczas namaszczenie gładzi jego grzechy, oczywiście pod warunkiem, że miał on pragnienie wyspowiadania się przed zapadnięciem w nieświadomość. Po przyjęciu namaszczenia chorych, udzielana jest Komunia święta. Zdarza się, że osoba nieprzytomna zostaje namaszczona na prośbę rodziny lub personelu medycznego, a po odzyskaniu przytomności, osobiście prosi kapłana o spowiedź świętą.

Namaszczenie chorych a uzdrowienie fizyczne

Chociaż namaszczenie chorych nie powinno być odczytywane wyłącznie w kategoriach fizycznego uzdrowienia, to nie można takiego wykluczyć. Przychodzą mi na myśl obrazy z oddziałów szpitalnych. „Choroba ma zawsze oblicze, ma oblicze każdego chorego” – przypomina nam papież Franciszek w orędziu na Światowy Dzień Chorego. Mam przed oczyma takie oblicza konkretnej choroby, konkretnych chorych i konkretnych uzdrowień.

Na początku mojej posługi w szpitalu w Chorzowie zostałem wezwany na OIOM, gdzie udzieliłem sakramentu namaszczenia dwóm chorym kobietom. Po kilku dniach dowiedziałem się od pielęgniarek, że kobiety te wróciły do zdrowia. Wspominam także jedną z pacjentek szpitala tymczasowego w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Pani Iwona przebywała na OIOM-ie, z ciężkimi powikłaniami COVID-19 i nie było nadziei na jej powrót do zdrowia. Widząc ją nieprzytomną, zdecydowałem się udzielić jej sakramentu namaszczenia chorych. Po kilkunastu dniach okazało się, że pani Iwona odzyskała przytomność i wróciła do zdrowia. Dzisiaj uśmiecha się, cieszy się z każdej chwili życia, jest wdzięczna za udzielenie jej tego sakramentu, bo – jak sama mówi – zawdzięcza osobistą sytuację właśnie namaszczeniu chorych.

Bóg ma moc działać w różny sposób. W sakramencie namaszczenia chorych zawsze przychodzi do człowieka z pomocą w cierpieniu i z umocnieniem jego wiary. Pokrzepia jego duchowe siły i udziela swojej łaski. Bóg przez działanie sakramentu namaszczenia chorych może również – na co wskazują przytoczone przykłady – przywrócić człowiekowi zdrowie ciała i sprawić, że wrócą także jego siły fizyczne.

„Jedni drugich brzemiona noście”

Czas pandemii koronawirusa uświadamia nam jak bardzo chorzy potrzebują obecności nie tylko bliskich, ale przede wszystkim Boga. W sytuacji, w której chorzy pozbawieni są bliskich na oddziałach, Kościół posyła do nich kapelanów. Oni zaś przynoszą im konkretną, realną obecność Jezusa w sakramentach świętych.

Przywołuję w pamięci piękny biblijny obraz – uzdrowienie sługi setnika, który spotykając Jezusa w Kafarnaum prosił go: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi” (Mt 8, 6). Jezus pochwalił wiarę setnika: „U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary” (Mt 8, 10). To ze względu na wiarę setnika w tej samej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie.

Zwracam się w tym miejscu z prośbą do samych chorych, ale szczególnie do ich rodzin – nie czekajmy na ostatni moment choroby, zadbajmy o to, by nasi bliscy chorzy byli zaopatrzeni sakramentami. Okażmy im w ten sposób serce. Obyśmy wszyscy: bliscy chorych, pracownicy służby zdrowia i kapelani przeżywali swoje życie w poczuciu odpowiedzialności i z myślą o chorych oraz o ich zbawieniu. Tak wiele zależy od naszej wrażliwości na sprawy duchowe, które są istotnym wymiarem uzdrowienia człowieka chorego.

Autorzy tekstów, ks. Marcin Niesporek, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2021nr04, Z cyklu:, Panorama wiary

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024