Odwagi, miej wiarę!

Słyszę czasem: „Modlę się już tak długo, czy to ma sens, czy jest jakaś nadzieja?”. Odwagi, miej wiarę! – chciałabym zawołać. „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi gdy przyjdzie?”. Panie przymnóż nam wiary!

zdjęcie: Loft Gallery

2025-11-15

Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 18, 1-8
XXXII tydzień zwykły

Wezwano mnie do wypisania karty zgonu. Widywałam się z chorym i jego żoną przez kilka miesięcy. Urzekła mnie wzajemna serdeczność w rodzinie, staranna i ciepła opieka nad pacjentem, który odchodził z powodu zaawansowanej i rozsianej choroby nowotworowej. Małżonkowie niedawno obchodzili 50-lecie pożycia. Teraz siedzę z wdową przy małym stoliczku w kuchni. Pokój gdzie spotykaliśmy się dotychczas, jest zamknięty. Pani Bożena milczy, płacze albo wspomina dawne czasy od momentu, kiedy poznali się. 

„Miał takie ciężkie życie. Był sierotą. Do wszystkiego dochodził sam. Serce zawsze na dłoni i nigdy pretensji do nikogo. Kochał mnie, dzieci, wnuki, dałby ostatni grosz komuś kto potrzebował. Dlaczego umarł? Dlaczego go to spotkało? Patrz pani: tyle alkoholików i złych ludzi sobie żyje, a on umarł”. Potrzebuje czasu żeby wypowiedzieć to wszystko.

Nic nie mówię, słucham, zresztą pani Bożena nie oczekuje ode mnie ani komentarza ani pocieszenia. Myślę o zadanych pytaniach. Wdowa w dzisiejszej przypowieści prosi: „obroń  mnie przed moim przeciwnikiem”. Myślę, że naszym przeciwnikiem jest śmierć, zarówno ta fizyczna; kiedy kończy się ziemskie życie, jak i ta – najgorsza – śmierć duchowa, kiedy człowiek ostatecznie odrzuca Boga i zbawienie ofiarowane przez Jezusa.

Spotykałam osoby żarliwie modlące się o to, żeby chory nie umarł. Czy ta modlitwa jest wysłuchana? „Czyż Bóg nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do niego, czy będzie zwlekał w ich sprawie?”. Tak, w świetle wiary modlitwa jest wysłuchana. Jezus zwyciężył śmierć i zmarły zaraz spotyka się z miłosiernym Bogiem i jeżeli tylko pragnie, zostaje ocalony. Spotykam też takie rodziny, które modlą się za chorego czy własne dzieci, które żyją w grzechach ciężkich i nie chcą nawrócenia. Czy ta modlitwa będzie wysłuchana? Powtórnie czytam: „Czyż Bóg nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do niego i czy będzie zwlekał w ich sprawie?”. Czas staje się tu również przeciwnikiem człowieka. Słyszę czasem: „Modlę się już tak długo, czy to ma sens, czy jest jakaś nadzieja?”. Odwagi, miej wiarę! – chciałabym zawołać. „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi gdy przyjdzie?”. Panie przymnóż nam wiary!

 

Autorzy tekstów, Kumor-Głodny Teresa, Rozważanie, Komentarz do ewangelii