Boży niepokój
Jezu, podchodzimy dziś do Ciebie z wielką pokorą, niczego nie wymagając, lecz bez własnej wizji tego, co powinieneś zrobić. Ofiarujemy Ci nasze życie, nasze cierpienie, smutek, choroby. Oczekujemy tylko Twojego miłosierdzia jak rosy porannej, aby owocna stała się historia naszego życia.

zdjęcie: Archiwum prywatne
2025-09-25
Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 9, 7-9
XXV tydzień zwykły
Dzisiejszą Ewangelię poprzedza fragment, w którym Jezus zwołuje Dwunastu i daje im moc i władzę nad złymi duchami oraz władzę leczenia chorób.
Ktoś musiał o tym opowiedzieć Herodowi – miał on w swym otoczeniu donosicieli, którzy pełni lęku informowali władcę o wszystkim, co działo się w jego królestwie. Musiała znaleźć się odważna osoba, ktoś, kto stanął przed tyranem i mordercą. Opowieść musiała być żywa i sugestywna, pełna relacji o cudach. W końcu Bóg walczy o każdego z nas i posyła posłańców, by mówili o Jezusie i Jego dziełach.
Tymczasem Herod – lis, jak nazwał go Jezus, to w tamtym czasie określenie osoby nikczemnej, bezwartościowej, knującej niecne intrygi. Taki był Herod – czyhający na Jezusa niczym lis na kurę.
Czym się niepokoił człowiek, który kazał ściąć Jana Chrzciciela, wykorzystując „intrygę” żony, by usunąć tego, kto piętnował jego niemoralne życie? Jezus nie szukał spotkania z Herodem. Spotkał go tylko raz podczas procesu, do którego został odesłany przez Piłata. Herod nie szukał prawdy – raczej zmysłowych wrażeń, nowych sensacji; oczekiwał cudu jak pokazu iluzjonisty, dlatego nie otrzymał nic, nawet słowa. Jezus nie czynił cudów na pokaz – ani w Nazarecie, ani na pustyni, ani w Ogrójcu, ani na krzyżu. Czy rzeczywiście Herod zapragnął Go zobaczyć, czy tylko o to zabiegał? Kto wie, może to był moment, w którym łaska Boga przemknęła przez pałac i dotknęła serca Heroda…Nasz dobry Pan chciał również walczyć o tak zepsutego człowieka, na którego rękach ciągle jeszcze była krew proroka.
Jezu, podchodzimy dziś do Ciebie z wielką pokorą, niczego nie wymagając, lecz bez własnej wizji tego, co powinieneś zrobić. Ofiarujemy Ci nasze życie, nasze cierpienie, smutek, choroby. Oczekujemy tylko Twojego miłosierdzia jak rosy porannej, aby owocna stała się historia naszego życia. Oddajemy się Tobie, Panie, i w ręce Twoje powierzamy nasze życie, ofiarując je Tobie. Bądź zawsze w naszej ludzkiej historii jako Ten, który jest obecny, bliski, opatrznościowy, święty, cierpliwy i miłosierny!
Niech w miłosierdziu względem nas najwyraźniej wyraża się Twa wszechmoc i niech każdy niepokój serca będzie przestrzenią, w której przychodzisz, aby je przemieniać.