Błogosławić i modlić się za dzieci

Dzisiejsza Ewangelia bardzo mnie dotknęła jako matkę i tak od wielu lat staram się codziennie błogosławić kiedyś małe, a teraz dorosłe już dzieci, znakiem krzyża – w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

zdjęcie: Loft Gallery

2025-08-15

Komentarz do fragmentu Ewangelii  Mt 19,13-15
XIX tydzień zwykły

Zaledwie parę dni temu, w Ewangelii według św. Mateusza, Pan Jezus pouczał, że należy stać się małym jak to dziecko, żeby wejść do Królestwa Niebieskiego. Widać apostołowie niewiele z tej nauki zrozumieli, bo dzisiaj stanowczo zabraniają dzieciom dostępu do Jezusa. Simon Tugwell, dominikanin, wyjaśnia w swojej książce Osiem błogosławieństw, że starożytni nie darzyli dzieci szczególnym sentymentem i nie mieli złudzeń co do ich wrodzonej dobroci. Pisze on, że fenomen małych dzieci polega na tym, że niczego nie dokonały, nie zasłużyły na niebo, są zależne, a przede wszystkim żyją tu i teraz nie myśląc o przeszłości i przyszłości.

Jezus powie, że do takich jak one należy Królestwo Niebieskie. Nauczyciel pragnie je obdarzyć swoją obecnością i miłością, kładzie na nie swoje ręce i modli się. Być może dla niektórych z nas jest  szokiem, że dzieci potrzebują błogosławieństwa i modlitwy, bo niejednokrotnie jawią się one nam jako niewinne i czyste istoty. Dzisiejsza Ewangelia bardzo mnie dotknęła jako matkę i tak od wielu lat staram się codziennie błogosławić kiedyś małe, a teraz dorosłe już dzieci, znakiem krzyża – w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Modlę się też za nie, za każdego z osobna o dar wiary i zbawienia. Nie jestem w tym sama. Z przyjemnością patrzę na tych, którzy przyprowadzają niemowlęta i dzieci do Kościoła. Również wielu z moich przyjaciół i znajomych wiernie trwa na modlitwie za dzieci i to nie tylko swoje.

Autorzy tekstów, Kumor-Głodny Teresa, Rozważanie, Komentarz do ewangelii