Jarzmo jako dar

Jezus zapewnia słuchaczy, że Jego jarzmo jest słodkie a brzemię lekkie i w ostatecznym rozrachunku zamiast ciężaru i utrudzenia przyniesie pokrzepienie temu, kto je przyjmie.

2025-07-17

Komentarz do fragmentu Ewangelii
XV Tydzień zwykły Mt 11, 28-30

 

Słowo „jarzmo” na ogół nie przywołuje pozytywnych skojarzeń. Większość słowników utożsamia je z ciężarem. Słownik biblijny w sensie dosłownym definiuje jarzmo jako drewnianą lub żelazną ramę służącą do zaprzęgania dwóch wołów lub innych zwierząt pociągowych do pługa czy wozu. W sensie przenośnym jarzmo oznaczało ciężki los, poddaństwo lub niewolę. Jarzmo może także oznaczać inne brzemiona lub pewien rodzaj odpowiedzialności. W sensie negatywnym jarzmem jest np. grzech (Lm 1,14) lub niewolnictwo (Syr 33,27). W judaizmie jarzmo było obrazem posłusznego poddania się Bożemu Prawu, uznaniem, że Bóg jest jeden i przestrzeganiem Jego przykazań. Tak więc jarzmo może również oznaczać służbę Bogu. Do jarzma porównywane jest także posłuszeństwo Chrystusowi – jak to ma miejsce w dzisiejszej Ewangelii, lecz słowo to ma tu zupełnie inne znaczenie. I to nie tylko dlatego, że nauka Jezusa jest dużo prostsza i skoncentrowana tylko na sprawach najistotniejszych. W pewnym sensie jest przecież dużo bardziej wymagająca niż inne prawa, bo domaga się od człowieka nieustannego trwania w miłości do Boga i do człowieka. A jednak Jezus zapewnia słuchaczy, że Jego jarzmo jest słodkie a brzemię lekkie i w ostatecznym rozrachunku zamiast ciężaru i utrudzenia przyniesie pokrzepienie temu, kto je przyjmie.

Pamiętam pewien okres w moim życiu, kiedy nagle wiele spraw, zwłaszcza związanych ze zdrowiem, zaczęło mi się po prostu „sypać”. Do tego doszły też inne problemy i zmartwienia. W pewnym momencie wydawało mi się, że już więcej nie uniosę. Któregoś dnia, kiedy usłyszałam niepokojącą diagnozę lekarską, nie byłam już w stanie zrobić nic innego, jak tylko uklęknąć w pobliskim kościele przed tabernakulum i powiedzieć: „Panie, już nie dam rady. Zabierz ode mnie ten ciężar albo daj mi siłę, żebym go potrafiła nieść”. Nie umiem powiedzieć, co się wtedy wydarzyło. Moje choroby nie zakończyły się cudownym uzdrowieniem, choć po pewnym czasie okazały się dużo mniej brzemienne w skutki niż początkowo myślałam. Co najważniejsze wyszłam wówczas ze świątyni z zupełnie lekkim sercem. Zniknął niepokój i lęk a jego miejsce zajął pokój i pewność, że w Jego rękach nic mi nie grozi a to co mnie spotyka, jest dla mnie najlepsze.

Tamtego dnia spełniła się dla mnie obietnica Jezusa, którą podarował tym wszystkim, którzy z wiarą „prostaczków” przyjmą Jego naukę i z ufnością poddawają się Jego „jarzmu”: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. 

Autorzy tekstów, Dajmund Danuta, Rozważanie, Komentarz do ewangelii