Dobrem zwyciężyć całe zło świata
To prawda, że ze złem i nieuczciwością trzeba walczyć. Tyle, że bronią w tej walce może być tylko dobro.

2025-06-16
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 5, 38-42
XI Tydzień zwykły
Słowo Boże dzisiejszej liturgii wydaje się takie nierealne, niedzisiejsze, nieaktualne. Czy zresztą nie było tak zawsze? Niemal od zarania dziejów ludziom dużo łatwiej wychodziła realizacja starotestamentalnego prawa odwetu „oko za oko, ząb za ząb”… niż "nadstawianie drugiego policzka".
Miłość zamiast nienawiści i odwetu? Czy to w ogóle możliwe? W dzisiejszym świecie!? Czyż w każdej minucie jakiejś ludzkiej istocie nie przytrafiają się złe rzeczy? Czyż codziennie nie giną niewinni? Czyż na całym świecie nieustannie nie wybuchają bezsensowne wojny? Czyż w naszych metrach nie wybuchają bomby, a w imię chorych idei nie są rozwalane na strzępy autobusy pełne dzieci? Czy w szkołach, nie padają śmiertelne strzały? Czy raz po raz, jeden człowiek drugiemu nie poprzysięga zemsty? Czy to możliwe, aby dobrem pokonać zło?
W doskonałej książce Wiktora Hugo pt. „Nędznicy”, niemal na samym wstępie fabuły, jest piękna scena, która wydaje się być kluczem do tego wszystkiego, co przydarzy się później głównemu bohaterowi i wpłynie na życie także wielu innych postaci opisanych w powieści. Zbiegły galernik Jean Valjean uciekając przed pościgiem trafia do małego domostwa. Jego gospodarzem jest stary biskup, który przeprowadził się tu po tym, jak przeznaczył swój pałac na szpital. Biskup udziela zbiegowi schronienia i gościny o nic nie pytając, choć być może domyśla się, kim jest nieoczekiwany gość. Uciekinier nie przywykł do takiej życzliwości. Nocą okrada swego gospodarza i ucieka zabierając ze sobą łup – srebrną zastawę stołową. Jednak szczęście mu nie dopisuje. Zostaje zatrzymany przez policję i zawrócony. Jakież jest jego zdumienie, gdy słyszy biskupa, który zapewnia policjantów, że to on sam podarował swemu gościowi srebra. Nie dość na tym, dokłada do „podarunku” jeszcze dwa kolejne srebrne świeczniki. Kiedy policjanci oddalili się, stwierdza, że w ten sposób wykupił duszę Valjeana od sił zła i oddał Bogu. I rzeczywiście. Zdumiony tym, co się stało Valjean spotyka na gościńcu młodego kominiarza i starym zwyczajem kradnie mu monetę. Zaraz jednak reflektuje się i wołając: „Jestem nędznikiem!”, postanawia całkowicie zmienić swoje życie, sprawiając swoimi uczynkami, że także los wielu innych „wykluczonych” odmieni się na zawsze.
Stary biskup i Jean Valjean po swej przemianie zapewne byliby prymusami w szkole Jezusa. Nie to co my. Przekonujemy się o tym, czytając słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii: „Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz”.
W pierwszym momencie wielu z nas może to oburzać. „Tak nie może być! Zło trzeba zwalczać, nie wolno dawać na nie przyzwolenia. A gdzie zwyczajna sprawiedliwość? Przecież od tego są sądy, żeby jej tam dochodzić. Nie można pozwolić, aby jedni wykorzystywali drugich” itd. itp.
Tymczasem to nie koniec. Jezus powie jeszcze: „Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie”. Czy przypadkiem nie za wiele wymaga od Swoich uczniów, także i od nas? Nie! Oczywiście pod jednym warunkiem; że rzeczywiście chcemy być Jego uczniami. To prawda, że ze złem i nieuczciwością trzeba walczyć. Tyle, że bronią w tej walce może być tylko dobro. Dobro rozdzielane hojniej, niż się tego po nas spodziewają.