„Ja jestem chlebem życia” – Jezus i głód serca
Dla nas, którzy idziemy obok chorych – jako kapelani, lekarze, pielęgniarki, wolontariusze – ta Ewangelia jest wezwaniem, by nieść ten Chleb dalej: być obecnością, która nie ocenia, ale towarzyszy; być słowem, które nie rani, ale pokrzepia.

zdjęcie: ks. Wojciech Bartoszek
2025-05-07
Komentarz do fragmentu Ewangelii J 6, 35-40
III tydzień wielkanocny
Dla chorych, cierpiących i dla wszystkich, którzy każdego dnia zmagają się z ograniczeniem, samotnością czy bólem – te słowa Jezusa są jak światło w ciemności. Jezus przychodzi do nas nie jako lekarstwo chwilowe, ale jako Pokarm dający życie wieczne. On nie tylko zaspokaja głód ciała, ale wchodzi w głąb naszego serca, tam gdzie nikt inny nie ma dostępu – i tam przynosi pokój.
W szpitalnych salach, w domach opieki, w mieszkaniach, w których choroba stała się codziennością – często doświadczamy głodu sensu, pragnienia nadziei, tęsknoty za obecnością. I właśnie tam, w tej naszej codzienności, przychodzi Jezus – Chleb życia. Nie narzuca się, ale cierpliwie czeka, by być przyjętym – w Komunii świętej, w słowie, w modlitwie, w geście drugiego człowieka.
Jest w tej Ewangelii także obietnica – „abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał” – to znaczy: nikt z nas nie jest zapomniany. Twoje cierpienie nie jest niezauważone. Twoje łzy są cenne. Twoja codzienność – nawet ta najtrudniejsza – jest drogą, na której Bóg działa. I kiedy wydaje się, że nic nie ma sensu, On zapewnia: „wskrzeszę go w dniu ostatecznym”.
Dla nas, którzy idziemy obok chorych – jako kapelani, lekarze, pielęgniarki, wolontariusze – ta Ewangelia jest wezwaniem, by nieść ten Chleb dalej: być obecnością, która nie ocenia, ale towarzyszy; być słowem, które nie rani, ale pokrzepia.
Niech dzisiejsze słowo umocni naszą wiarę: Jezus jest z nami. Właśnie tu, właśnie dziś. On sam – Chleb życia – daje nam Siebie. A kto Go przyjmuje, nigdy już nie będzie sam.