Odpowiedzialność lekarzy za życie

Byłoby dobrze, gdyby lekarze nie poddawali się naciskom, próbom łamania ich sumień, odgórnie narzuconej strategii zarządzania lękiem, mającej zburzyć ich poczucie godności i wolność sumienia, zmusić do rezygnacji z przestrzegania zasad wiary, z wykonywania zawodu lekarza czy zmiany specjalności.

zdjęcie: pixabay.com

2025-03-05

Każdy lekarz, który z godnie ze swoim powołaniem wykonuje zawód, jest obrońcą życia i zdrowia swoich pacjentów, jest za to zdrowie i życie w pewien sposób odpowiedzialny. Przede wszystkim w miejscu pracy, w szpitalu, na sali operacyjnej, porodowej, również w przychodni czy kierując opieką medyczną w skali kraju, województwa, powiatu czy szpitala. Także wszędzie tam, gdzie się znajduje i wobec każdego potrzebującego, którego spotyka. Ma w sobie chęć i gotowość niesienia pomocy w razie potrzeby, dostrzega zagrożenia dla zdrowia w otoczeniu. Sprawdza się jako nauczyciel w zakresie konieczności dbania o swoje zdrowie i życie, prowadzenia zdrowego stylu życia, zachęcając, by jego pacjenci sami również poczuli się odpowiedzialni za swoje zdrowie.

Oczekiwania wobec lekarzy

Zawód lekarza to jeden z najszlachetniejszych zawodów. Daje osobie wykonującej go ogromną satysfakcję, poczucie społecznej przydatności, możliwość czynienie dobra. Potrzebna jest w tym zawodzie „iskra”, rys charakteru, osobowości, pogłębiona duchowość, dojrzałe człowieczeństwo, które dodają jemu czy jej blasku, sprawiają, że pacjent z zaufaniem powierza mu to, co ma w tym życiu najcenniejsze – swoje zdrowie i życie. Powierza to, co intymne, osobiste, bolesne.

Wielu lekarzy czuje się powołanymi do tego zawodu, mówią, że usłyszeli w pewnym momencie jakiś wewnętrzny głos. Poczuli się powołani do służenia innym, do pewnego rodzaju misji, którą  uważają za powinność, nie tylko obowiązek. Trudno sobie wyobrazić, by taki lekarz nie miał w sobie respektu dla innej osoby, by nie szanował godności człowieka i jego życia. Nie chodzi o to, by rządził czyimś życiem, podejmował w sprawie życia decyzje za kogoś. Lekarz to życie bezwarunkowo osłania i troszczy się o nie, czuje się za nie odpowiedzialny przed Bogiem i ludźmi, leczy chorych i słabych, przynosi ulgę w cierpieniu fizycznym i psychicznym.

Lekarz jest kimś, kto łączy w sobie wiedzę i predyspozycje biologa, psychologa i humanisty. Kiedy zapytamy, jak ludzie wyobrażają sobie dobrego lekarza, w odpowiedzi podawane są różne jego oczekiwane cechy. Oczekuje się, by przede wszystkim był dobrym człowiekiem, chętnie towarzyszącym chorym ludziom, szybko nawiązującym relacje, służącym innemu człowiekowi, budzącym zaufanie, skłonnym do poświęcania pacjentom swojego czasu, autentycznie zainteresowanym chorym człowiekiem, pochylającym się z miłością nad bezradnym, potrzebującym, osamotnionym i cierpiącym, trzymającym w ryzach swoje korzyści finansowe. Oczekuje się, że lekarz będzie odczuwał i wyrażał współczucie, a nawet do pewnego stopnia przeżywał z pacjentem jego radość i smutek, zachowując przy tym konieczny dystans niezbędny dla zbudowania autorytetu

Właściwa relacja lekarz – pacjent jest kluczowa dla osiągnięcia wzajemnego zaufania, niezbędnego dla osiągnięcia dobrych wyników leczenia. To nie jest relacja dwóch równorzędnych partnerów. Lekarz powinien mieć i często ma przewagę wiedzy w sprawach zdrowia, jego decyzje dotyczą najistotniejszych spraw. Ta nierównowaga jest konieczna dla wyników leczenia, ale nie powinna być wykorzystywana przez lekarza dla innych celów poza dobrem pacjenta.

Dla pacjenta lekarz jest nierzadko wyrocznią, pacjent chłonie słowa lekarza, dla niego ważny jest każdy gest lekarza, zachowanie, słowo, ton głosu.

Lekarz natomiast powinien iść środkową ścieżką pomiędzy nadmiarem skromności i pychą, pomiędzy gadatliwością i nie nawiązywaniem kontaktu słownego, nie powinien denerwować się bez powodu. Ważna jest umiejętność słuchania innych, łagodność i wyrozumiałość, ale też pewność siebie dodająca pacjentom otuchy.

Lekarz powinien być wrażliwym człowiekiem, współczującym, uczciwym, roztropnym, sprawiedliwym i odważnym. Obowiązkiem lekarzy jest wychodzenie do ludzi, zabieranie publicznie głosu w sprawach łączących się z poszanowaniem dla życia, mówienie głośno prawdy. Przede wszystkim jednak ważne jest działanie. Lekarze powinni oddawać ludziom to, co otrzymali od Boga, swoje zdolności, umiejętności i wiedzę, dawać chorym opiekę opartą na służbie życiu, dawać nadzieję i miłość. Powinni oddawać społeczeństwu to, co zainwestowało w ich wykształcenie.

Medycyna chroni życie czy zagraża życiu?

W encyklice Jana Pawła II Evangelium vitae na każdej stronie znajdziemy celne sformułowania, trafne diagnozy, a przede wszystkim zachętę do obrony życia. Znajdujemy tam następujące słowa: „Szczególna odpowiedzialność spoczywa na personelu służby zdrowia: lekarzach, farmaceutach, pielęgniarkach i pielęgniarzach, kapelanach, zakonnikach i zakonnicach, pracownikach administracyjnych i wolontariuszach. Ich zawód każe im strzec ludzkiego życia i służyć mu”.

Zadaniem medycyny jest chronić zdrowie i życie, zmniejszać cierpienie. Jednak postęp technologiczny, sekularyzacja, prądy liberalne, sprawiły, że medycynie przypisano zadania pozamedyczne, to znaczy niezwiązane z ratowaniem zdrowia i życia a motywowane pragnieniem wygody czy poprawy jakości życia.

Medycyna nie jest neutralna moralnie, nie jest agencją usługową odciętą od świata wartości i sumienia. Na Zachodzie utrwala się tendencja traktowania lekarzy jako tych, którym przełożony może zlecić wykonanie każdej procedury związanej jakoś z medycyną, ale nie służącej ochronie życia. Tego może oczekiwać też pacjent, a raczej klient. Uważa się, że lekarze są do wynajęcia do każdej czynności, że mimo braku wykształcenia prawniczego mogą być sędziami wydającymi wyroki śmierci. Przydziela się im też nienależną rolę katów odbierających życie. Lekarzom ginekologom-położnikom zleca się zadanie wyprodukowania dziecka, selekcji dzieci przed urodzeniem pod określonym kątem wymagań rodziców, aborcję podczas ciąży czy eutanazję po urodzeniu. W wielu krajach zachodnich lekarz nie może się uchylić od udziału we wspomaganym samobójstwie.

Powszechnie uznawanym do niedawna obowiązkiem lekarza było zachęcanie do stylu życia sprzyjającego zdrowiu, na przykład do zaprzestania palenia papierosów czy stosowania innych substancji odurzających. Tymczasem, według zwolenników „progresywnego” podejścia do medycyny, oznacza to przekraczanie przez lekarza autonomii pacjenta, ponieważ takie nalegania mogą zakłócić jego dobre samopoczucie czy prywatność.

Właściwie pojęta autonomia pacjenta jest sprawą ogromnie ważną, podobnie jak wolność jego sumienia. Pacjent nie bywa zmuszany, tak jak lekarz do określonych procedur, ale zdarza się, że proponuje mu się zabieg medyczny, według niego nieetyczny bez podania jakiejkolwiek moralnie dopuszczalnej alternatywy. W procesie leczenia spotyka się dwoje wolnych ludzi, lekarz i pacjent, oboje mają swoje prawa i obowiązki, trzeba, by wzajemnie szanowali swoje sumienia i systemy wartości.

Nowa koncepcja etyki zawodu lekarza

Zwolennicy progresywnego podejścia do relacji lekarz – pacjent twierdzą, że medycyna mająca charakter misji, w sposób nieodwracalny zmienia się w medycynę usług. Lekarz ma być wysoko wykwalifikowanym specjalistą, rodzajem urzędnika od zdrowia, a od spraw relacji międzyludzkich jest psycholog. Zdaniem tej grupy ludzi, specjalna misja i wyjątkowa rola lekarza to koncepcja już przestarzała, pozostaje jedynie profesjonalizm, normalna praca na etacie z głową wolną od myśli o pacjentach po wyjściu ze szpitala. To dość prosta, żeby nie powiedzieć prostacka koncepcja odczłowieczenia medycyny. Jej zwolennik przekona się, że ta koncepcja jest ułomna i fałszywa, kiedy sam znajdzie się w sytuacji zagrożenia i będzie wtedy oczekiwał od lekarza dobrego słowa, wsparcia i pociechy, i przekona się, jak bardzo potrzebny mu jest lekarz z powołania, nieszczędzący swojego czasu, mający autorytet, któremu zaufa.

Takie tendencje dotyczące sposobu wykonywania zawodu lekarza, jego etyki widać w tym, jak międzynarodowe stowarzyszenia lekarskie co jakiś czas ponawiają próby zmiany Międzynarodowego Kodeksu Etyki Lekarskiej. Mówi się tam o obowiązkach lekarzy wobec pacjentów, nie zwracając uwagi na ich prawa, na ich obowiązki wobec samych siebie, na wierność wobec swojej profesjonalnej autonomii, wyznawanemu systemowi wartości i sumieniu, co jest w interesie pacjentów i całego społeczeństwa. Jako pierwszy obowiązek lekarzy stowarzyszenia lekarskie uznają promocję zdrowia i dobrego samopoczucia indywidualnego pacjenta oraz poczucie odpowiedzialności za zdrowie całej populacji, służenie społeczeństwu. Trudno się z tym nie zgodzić, ale za pierwszy obowiązek lekarzy należy jednak uznać ochronę godności i życia człowieka od momentu poczęcia do naturalnej śmierci, opiekę nad fizycznym, psychicznym i duchowym zdrowiem pacjenta, o czym tam się nie wspomina. W przypadku kobiety w ciąży przedmiotem naszej troski jest życie i zdrowie matki oraz dziecka. Przy wykonywaniu obowiązków należy respektować sumienie i godność pacjenta oraz jego system wartości. Takie podejście lekarza sprzyja szybszemu powrotowi pacjenta do zdrowia.

Promocja dobrego samopoczucia pacjenta jako pierwszy obowiązek lekarza też budzi pewne wątpliwości. Lekarz nie może być bezrefleksyjnym wykonawcą życzeń pacjentów, wypisującym według ich woli, podczas zdalnej wizyty, kolejne recepty, na przykład na środki uspakajające czy poprawiające nastrój, leki odchudzające czy środki hormonalnej antykoncepcji groźne dla zdrowia i życia kobiety, mogące prowadzić do śmierci zarodka. Wątpliwe etycznie są operacje zmieniające radykalnie wygląd zewnętrzny (jeżeli ich celem nie jest poprawa zdrowia), zmieniające według życzenia płeć. Lekarz powinien być wierny zasadzie: „Przede wszystkim nie szkodzić”.

Nie można zgodzić się z wydawaniem zaświadczeń będących podstawą do wykonania aborcji, uczestnictwem lekarzy we wspomaganym samobójstwie czy eutanazji, z asystowaniem przy wykonywaniu wyroków śmierci. Funkcji lekarza nie można ograniczyć do realizacji płatnego kontraktu, wynajęcia do wykonywania wszystkich zleconych przez przełożonego lub pacjenta zadań, usuwania wszelkiego dyskomfortu czy, jak wspomniałem powyżej, produkowania dzieci na zamówienie i ich selekcji według życzeń zamawiającego, zabijania nienarodzonych lub już urodzonych dzieci.

Międzynarodowe towarzystwa lekarskie zalecają, aby ich członkowie działali „w najlepszym interesie pacjenta”. Wydaje się to słuszne. Ale trzeba wiedzieć, że według wyznawanych przez te towarzystwa zasad, w interesie ciężko chorego człowieka może być zabicie go w procedurze eutanazji albo zabicie nienarodzonego, chorego dziecka, aby je „uchronić przez niepotrzebnymi cierpieniami”. Usuwa się w ten sposób podczas aborcji i eutanazji cierpienie razem z cierpiącym człowiekiem. Trudno się zgodzić z takim podejściem do „interesu pacjenta”.

Źródłem zasad etycznych jest dla lekarza Kodeks Etyki Lekarskiej. W ostatnim czasie Naczelna Izba Lekarska przeprowadziła modyfikację jego treści. Decyzję poprzedzały zarządzone przez Radę Naczelną konsultacje, na które dano tylko 22 dni. W propozycji nowego brzmienia Kodeksu słowa „powołanie” i „sumienie” były wymienione tylko jeden raz. Nie znalazło się tam prawo do życia i troska o ludzkie życie od momentu poczęcia jako największy moralny obowiązek lekarza. Użyto słowa „reprodukcja” zamiast „prokreacja”. Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich zaproponowało zmiany treści Kodeksu, tak, aby wynikała z prawa naturalnego i w sposób nie budzący wątpliwości uwzględniała obowiązek ochrony godności i świętości ludzkiego życia przy wykonywaniu lekarskich obowiązków. Zwróciliśmy się o zgodę na zabranie głosu podczas sesji zatwierdzającej nową treść Kodeksu. Obie nasze prośby zostały zignorowane.

Zagrożenia dla wolności sumienia lekarza i pacjenta

Prawo pacjenta do uzyskania zgodnej z prawem procedury medycznej ma mieć większą wartość niż sumienie lekarza. Komisja Etyki PAN uznała, niezgodnie ze stanem faktycznym, że źródłem wolności sumienia lekarza jest prawo stanowione. Tymczasem powszechnie wiadomo, że wolność sumienia każdy człowiek otrzymał, jest ona przyrodzona i nieusuwalna. Mechanizm klauzuli sumienia tę wolność może ograniczyć, jeżeli stoją za tym ważne przyczyny. We współczesnej medycynie coraz mniej uwagi przywiązuje się do wolności sumienia lekarza. Pod znakiem zapytania stawia się coraz częściej prawo lekarza do klauzuli sumienia. Zdaniem Komisji Etyki PAN lekarz może korzystać z klauzuli sumienia tylko w odniesieniu do aborcji. Byłoby to nieuprawnione zawężenie wolności sumienia.

W dążeniu do zobowiązania lekarza, aby wykonywał wszystkie prośby i zlecenia pacjenta (czy raczej klienta) międzynarodowe stowarzyszenia lekarskie chcą ograniczyć wolność sumienia lekarza i możliwość stosowania w pełni klauzuli sumienia. Próbuje się egzekwować od lekarzy, aby w przypadkach, kiedy z powodów etycznych nie chcą oni uczestniczyć w jakiejś procedurze, byli zobowiązani do znalezienia innego lekarza, w zastępstwie. W Polsce dzięki decyzji Trybunału Konstytucyjnego ta zasada nie obowiązuje. Lekarz nie będzie już musiał szukać koleżanki czy kolegi, która (-y) wykona za niego procedurę niezgodną z jego systemem wartości. Nie będzie musiał brać udziału we współpracy ze złem. Dotychczasowa formuła klauzuli sumienia była nielogiczna i niepraktyczna, właściwie wykluczała możliwość korzystania z niej. Jednak ciągle mówi się o konieczności przywrócenia zasad obowiązujących na Zachodzie a przedtem w Polsce. Koła liberalne niezmordowanie w tym kierunku dążą. Trwają też usiłowania, aby relacja lekarz – pacjent oparta była na kontrakcie a nie na fundamencie obopólnego zaufania.

Lekarze są zmuszani do asystowania przy aborcji, wypisywania środków antykoncepcyjnych, pozbawiania płodności, kierowania na diagnostykę prenatalną, jeśli matka z góry oświadcza, że w przypadku rozpoznania choroby dziecka będzie żądała wykonania aborcji, ze względu na zagrożenie jej dobrostanu psychicznego. Są wyznaczeni do tych czynności, niezgodnie z ich powołaniem i sumieniem.

Nie wszyscy lekarze z tym się zgadzają. Znajdują się tacy, którzy nie godzą się na przydzielanie ich do takich specjalnych zadań, nie godzą się z niesprawiedliwym i bezsensownym przydzieleniem im roli zabójców. Nie są przekonani o prawie człowieka do zadawania śmierci innym. Są lekarze, dla których zbawienie duszy pacjentów jest prawdziwym zobowiązaniem.

Sprawą budzącą spory pozostaje kwestia sumienia dyrektora szpitala lub ordynatora oddziału. Jeżeli jest lekarzem, może skorzystać z przepisu prawa, który mówi, że funkcja dyrektora jest jedną z form wykonywania zawodu lekarza. Ordynator czy dyrektor ma integralne sumienie, nie może podzielić go na dwie lub trzy części. Tymczasem oczekuje się od niego, że tak zorganizuje pracę oddziału, zatrudni abortera, aby nie było problemu z wykonywaniem w oddziale dozwolonej przez prawo aborcji. Lekarze broniący życia są więc z góry eliminowani z możliwości awansu zawodowego, są traktowani jak osoby gorszego gatunku. Zresztą nierzadkie są przypadki, kiedy są zwalniani z pracy, choćby za eksponowanie w kaplicy szpitalnej relikwii Świętych.

Zagrożenia dla ludzkiego życia i sumienia lekarza w systemach opieki medycznej

Powodem aborcji w Polsce może być choroba matki lub sytuacja, kiedy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego. Trzeba pamiętać, że do śmierci poczętych dzieci dochodzi podczas procedury IVF oraz stosowania antykoncepcji hormonalnej i wewnątrzmacicznej. Eutanazja niemowląt stanowi często dalszy ciąg polowania na słabych i chorych, nieprawidłowo zbudowanych dzieci, którym udało się umknąć przed zastawioną na nie siecią w diagnostyce prenatalnej. W krajach, gdzie jest dozwolona eutanazja lub wspomagane samobójstwo, starsze osoby bywają nakłaniane przez własne dzieci do poddania się eutanazji. Liczy się bowiem nie samo życie, ale jego jakość.

Według obowiązującej w Polsce praktyki Narodowego Funduszu Zdrowia wszystkie szpitale są zobowiązane do wykonywania procedur zabierających życie. Może to wynikać z chęci zaangażowania wszystkich lekarzy w proceder aborcji niezależnie od ich wiary i poglądów. Wówczas nikt nie będzie mógł się wyróżniać swoją postawą, nikt nie będzie miał czystych rąk. Wielu natomiast będzie miało złamane sumienia. Takimi łatwiej będzie rządzić, bezwzględnie egzekwować naciski pod groźbą wyrzucenia z pracy. Jest to z pewnością element zarządzania lękiem. Lękiem, który może zabijać godność i łamie sumienia. Chodzi o wychowanie, przygotowanie personelu medycznego bez sprecyzowanych poglądów, bez zasad i systemu wartości, który będzie można swobodnie według swojego uznania kształtować.

Może to dziwić, bowiem upowszechnienie w szpitalach procedury zabójstwa prenatalnego, jaką jest aborcja wpływa niekorzystnie na panującą w nich atmosferę. Ratowanie życia chorej pacjentki w oddziale położniczym czy ginekologicznym wymaga czasem ogromnego wysiłku, czasu, poświęcenia całego zespołu medycznego. W oddziale, w którym personel przyzwyczajony jest do wykonywania na co dzień aborcji,  łatwiej i szybciej zrezygnuje z heroicznej walki o czyjeś życie. Nakłanianie personelu medycznego do przekraczania wszelkich granic, także moralnych, w ostatecznym rachunku prowadzi do opłakanych następstw.

W niektórych szpitalach atmosfera jest teraz taka, że lekarze nie biorą pod uwagę skorzystania z klauzuli sumienia, ponieważ jest to źle widziane. Natychmiast trafiają na czarną listę do zwolnienia, są ośmieszani, zepchnięci na margines, narażeni na ostracyzm środowiska, zmuszani do porzucenia zawodu lub kompromisu z sumieniem. Pojawiają się pomysły, by zablokować dostęp do zawodu lekarza lub pewnych specjalizacji tych młodych ludzi, którzy w przyszłości mogą sprawiać problemy, upominając się o swoje sumienia. Wielu wierzących, młodych lekarzy, którzy pragnęli poświęcić się położnictwu i ginekologii rezygnuje, nie chcąc w przyszłości być zmuszanym do zabijania nienarodzonych dzieci lub do rezygnowania z pracy. Istnieje więc realne niebezpieczeństwo, że pacjenci zatroskani o zagrożenia dla własnego sumienia wynikającego z proponowanych procedur, nie znajdą w szpitalu czy przychodni lekarza podzielającego ich system wartości, rozumiejącego zastrzeżenia dla proponowanej metody diagnostyki czy leczenia.

Potrzebne wsparcie dla personelu medycznego broniącego życia

Pacjenci potrzebują lekarzy, którzy myślą podobnie, jak oni. Może dziwić fakt, że byli, obecni i przyszli pacjenci nie wspierają publicznie tych lekarzy. Potrzebne jest wsparcie dla innych pracowników medycznych, którzy odważnie bronią życia, a którzy obecnie są zwalniani z pracy i dyskryminowani. Czują się osamotnieni, pozostawieni sami sobie, bez oparcia i pomocy, na które zasługują. Niedoceniane jest znaczenie dla całego społeczeństwa tych pracowników służby zdrowia, którzy bronią życia, realizują zalecenia zawarte w Evangelium vitae, płacąc za to czasem dużą cenę.

Jan Paweł II podczas spotkania w Rzymie w 2002 roku z katolickimi ginekologami zrzeszonymi w organizacji MaterCare International, powiedział: „Moją ogromną nadzieją jest, by cały personel medyczny był całym sercem przywiązany do służby życiu. Wierzę też, że lokalne Kościoły zwrócą większą uwagę na profesje medyczne, które promują  służebną postawę wobec wielkiego cudu życia, będą wspomagać ginekologów i położników, którzy szanują życie w ich wzajemnym wspieraniu się, wymianie myśli i doświadczeń”.

Byłoby dobrze, gdyby lekarze nie poddawali się naciskom, próbom łamania ich sumień, odgórnie narzuconej strategii zarządzania lękiem, mającej zburzyć ich poczucie godności i wolność sumienia, zmusić do rezygnacji z przestrzegania zasad wiary, z wykonywania zawodu lekarza czy zmiany specjalności.

„Odwaga niegodziwca składa się wyłącznie ze strachu innych. Bądźcie odważni, a zobaczycie jak opadną im skrzydła” (św. Jan Bosko). Tylko jeden lęk jest właściwy. Bojaźń Boża.


Zobacz całą zawartość numeru

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2025nr03, Z cyklu:, Panorama wiary