„Teraz Ty będziesz moją mamą”

Najważniejsze objawienie miało miejsce 27 listopada 1830 r. Wtedy Matka Boża powierzyła Katarzynie specjalną misję.

zdjęcie: Renata Katarzyna Cogiel

2024-12-02

Katarzyna Labouré urodziła się 2 maja 1806 r. w Fain-les-Moutiers, małej burgundzkiej wiosce (Francja), liczącej zaledwie 200 mieszkańców. Od patronki dnia, w którym się urodziła, nazywano ją Zoe. Była dziewiątym z dziesięciorga dzieci Piotra i Magdaleny Gontard. Piotr Labouré był właścicielem dobrze prosperującego gospodarstwa wiejskiego. W okolicy cieszył się dobrą sławą i szacunkiem. Pani Magdalena również pochodziła z zamożnej rodziny. Była kobietą dzielną i pobożną. Swoim dzieciom ukazywała drogę świętości. Kiedy ta dobra matka osierociła dzieci, Katarzyna jako dziewięcioletnia dziewczynka doznała poczucia ogromnej pustki. Po pogrzebie weszła do pokoju, gdzie była figurka Matki Bożej. Sądząc, że nikt jej nie widzi, wspięła się na krzesło, przycisnęła figurkę do siebie i powiedziała: „Teraz Ty, droga i błogosławiona Matko, będziesz moją mamą”. Świadkiem tego zdarzenia była jedna z pracownic, która zrelacjonowała je jej siostrze Toni. Jak się później okazało, nie był to przejaw chwilowego nastroju, lecz trwałe pragnienie serca.

Kiedy najstarsza siostra Maria-Ludwika, za zgodą ojca wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia, wtedy na barki dwunastoletniej Zoe spadł trud prowadzenia domu złożonego z pięciu członków rodziny i trzynastu pracowników najemnych. Stała się najbliższym współpracownikiem ojca. Na ogromny ciężar jej obowiązków składało się: gotowanie, podawanie do stołu, dbanie o stan spiżarni, pranie, zmywanie naczyń, sprzątanie, piec chlebowy, sad, obora, kurnik, gołębnik (z 800 gołębiami) i opieka nad kalekim bratem. Pracowała z takim zapałem, z jakim powierzyła się woli Bożej.

Biografowie zauważają, że Katarzyna od młodych lat prowadziła życie kontemplacyjne. Wśród zajęć i w kościele, dokąd udawała się w wolnych chwilach, „modlitwa tryskała z niej jakby z dobrego źródła”. W niedzielę towarzyszyła jej zazwyczaj Tonia, która przez całe życie wspominała, że jej siostra po przyjęciu Komunii wyglądała jakby już nie należała do tej ziemi. Długo wspominano jej wyjątkowo skupioną postać, która urzekała obecnych i każdego zmuszała do refleksji nad swoją pobożnością. Znajdowała Pana w swoim sercu, w ubogich, których wspierała i w chorych, których często odwiedzała.

Córka miłosierdzia

Gdy Zoe miała 19 lat, śniło się jej, że modliła się w kościele, przyszedł starszy ksiądz, ubrał się do mszy, po czym skinął na nią, by się zbliżyła. Przestraszona wycofała się z kościoła i w drodze do domu odwiedziła chorą osobę. Kapłan ten pojawił się tam znowu i powiedział: „Moje dziecko, dobrze jest troszczyć się o chorych. Teraz przede mną uciekasz, ale któregoś dnia będziesz rada, że do mnie idziesz. Bóg ma pewne plany co do ciebie. Nie zapominaj o tym”. Kiedy po jakimś czasie Katarzyna gościła w przytułku prowadzonym przez siostry miłosierdzia, wzrok jej zatrzymał się na portrecie wiszącym na ścianie, bo rozpoznała w nim kapłana ze snu. Dowiedziała się, że to św. Wincenty à Paulo, założyciel Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia, zwanych szarytkami (polska nazwa sióstr pochodzi od francuskiego słowa „charité” oznaczającego miłosierdzie). Gdy opowiedziała o tym spowiednikowi, ten oznajmił jej: „Wzywa cię św. Wincenty. Chce, żebyś została córką miłosierdzia”.

Gdy Katarzyna miała 21 lat, przedstawiła ojcu swój plan wstąpienia do szarytek. Ten nie chciał o tym słyszeć. Wysłał ją do Paryża, do brata Karola, aby pracowała w jego jadłodajni jako kelnerka. Źle czuła się w barze wśród butelek i dowcipów. Sprawiała wrażenie tak nieszczęśliwej, że brat odesłał ją do szwagierki, Joanny Antoniny, żony brata Huberta, podporucznika żandarmerii. Ta znając jej sytuację, zaczęła błagać teścia, by pozwolił córce wypełnić wolę Bożą. Nieprzejednany dotąd Piotr Labouré w końcu ustąpił.

Trzymiesięczny postulat Katarzyna odbyła w Chatillon-sur-Seine. Tam miała czas, by nadrobić braki w czytaniu i pisaniu. 21 kwietnia 1830 r. przybyła szczęśliwa do Paryża, aby w domu macierzystym Sióstr Miłosierdzia, przy rue du Bac 140, odbyć nowicjat jako przygotowanie do złożenia ślubów i stać się siostrą miłosierdzia.

Powiernica Niepokalanej

Jako nowicjuszka, Katarzyna zaczęła mieć wizje mistyczne. Podczas nowenny odprawianej przed przeniesieniem relikwii św. Wincentego à Paulo, każdego dnia objawiało się jej serce tego świętego. Codziennie też widywała Jezusa. Pisała później o tym: „Obdarowano mnie wielką łaską. Mogłam oglądać Pana w Najświętszym Sakramencie. Widywałam Go przez wszystkie dni mego seminarium”. Ponadto od 18 lipca 1830 r. widywała Matkę Bożą. Każdym z tych doświadczeń mistycznych dzieliła się ze swym spowiednikiem, młodym misjonarzem, ks. Aladelem. Kapłan ten początkowo odnosił się do tych relacji krytycznie, sądząc, że może to być wybujała fantazja młodej nowicjuszki.

Najważniejsze objawienie miało miejsce 27 listopada 1830 r. Wtedy Matka Boża powierzyła Katarzynie specjalną misję. Podczas wspólnych modlitw w kaplicy pojawiła się przed nią Niepokalana. „Cała Jej postać promieniowała takim pięknem, że nie potrafię tego opisać” – wspominała Katarzyna.

W dłoniach Maryja trzymała kulę, a z pierścieni na Jej palcach wychodziły jasne promienie. Zwróciła się do Katarzyny w słowach: „Glob, który widzisz, przedstawia całą ziemię. Przedstawia też Francję. Nade wszystko zaś przedstawia każdego człowieka. Promienie oznaczają łaski, jakie zlewam na tych, którzy mnie proszą”. Wtedy globus zniknął i Najświętsza Panna opuściła ręce. Stała na białej kuli, na którą spływały promienie wysyłane przez pierścienie. Wokół w kształcie owalu ukazał się napis: „O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Potem Katarzyna usłyszała polecenie, by według tego wzoru wykonać medalik. Maryja obiecała, że na tych, którzy go będą nosić z ufnością, spłyną wyjątkowe łaski. Wzór medalika Katarzyna przekazała spowiednikowi do zrealizowania, zgodnie z wolą Niepokalanej. Znów miał wątpliwości, ale przynaglany przez Katarzynę, przedstawił wszystko arcybiskupowi Paryża. Ten rozważywszy sprawę, zezwolił na wybicie medalika i jego rozpowszechnianie. Pierwsze medaliki ukazały się w maju 1832 r. Ksiądz Aladel wręczył je siostrom, między innymi s. Katarzynie Labouré. Przeżyła wielką radość, gdy wreszcie zobaczyła upragniony medalik.

By inni poznali medalik

Wraz z rozpowszechnianiem się małego medalika, rozpoczęła się lawina cudownych uzdrowień fizycznych i duchowych. Medalik zaczęto nazywać więc „cudownym”. W wielomilionowych ilościach rozchodził się po całej Francji i daleko poza jej granicami, budząc wszędzie cześć dla Niepokalanej i Jej potężnego wstawiennictwa u Boga Objawienia Niepokalanej od Cudownego Medalika dopomogły do ogłoszenia w 1854 r. przez papieża Piusa IX dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Panny. Ta prawda wiary została następnie potwierdzona w Lourdes przez samą Matkę Bożą.

Do propagatorów Cudownego Medalika należał św. Maksymilian Maria Kolbe, założyciel Rycerstwa Niepokalanej. Rozdawał medaliki wierzącym, jak i niewierzącym zalecając wszystkim podobną praktykę: „Jej medalik rozdawać, gdzie się tylko da: i dzieciom, by zawsze go na szyi nosiły i starszym, i młodzieży zwłaszcza, by pod jej opieką miała dosyć sił do odparcia tylu pokus i zasadzek czyhających na nią w naszych czasach. A już tym, co do kościoła nie zaglądają, do spowiedzi boją się przyjść, z praktyk religijnych szydzą, z prawd wiary się śmieją, zagrzęźli w błoto moralne albo poza Kościołem w herezji przebywają – o, tym, to już koniecznie medalik Niepokalanej ofiarować i prosić, by zechcieli go nosić, a tym czasem gorąco Niepokalaną błagać o ich nawrócenie. Wielu nawet wtedy radę znajduje, gdy kto nie chce w żaden sposób przyjąć medalika. Ot wszywają go po kryjomu do ubrania i modlą się, a Niepokalana prędzej czy później okazuje, co potrafi… Dużo jest zła na świecie, ale pamiętajmy, że Niepokalana jest potężniejsza i Ona zetrze głowę węża piekielnego”.  Noszenie Cudownego Medalika powinno pomóc nam w naśladowaniu cnót Maryi. Nie należy go jednak nosić i traktować w sposób magiczny.

W ukryciu

W 1831 r. Katarzyna Labouré złożyła śluby zakonne i została skierowana do pracy w przytułku dla starców na przedmieściach Paryża. Najpierw pracowała w kuchni, później w pralni. Przez pewien czas zajmowała się także hodowlą krów oraz pracą w ogrodzie. W końcu powierzono jej opiekę nad osobami starszymi i chorymi. Pielęgnowała ich z miłością i oddaniem. Odznaczała się wielką pokorą. Cnotę tę zresztą świadomie w sobie doskonaliła. Wystarczy wspomnieć, że nikt z jej otoczenia nie wiedział, że to właśnie jej Matka Najświętsza powierzyła misję przekazania ludziom Cudownego Medalika. Milczenie przerwała dopiero pół roku przed śmiercią, zwierzając się z sekretu przed siostrą przełożoną. A zrobiła to tylko dlatego, że pozostała jej do wypełnienia jeszcze jedna misja zlecona przez Maryję – wykonanie rzeźby Niepokalanej w takiej postaci, w jakiej ukazała się w kaplicy przy rue du Bac.

Katarzyna zmarła 31 grudnia 1876 r. Mieszkające w jednym domu z nią zakonnice dopiero wtedy ze zdziwieniem poznały prawdziwą historię Świętej. Beatyfikacji siostry Katarzyny dokonał 28 maja 1933 r. Ojciec święty Pius XI. W poczet świętych zaliczył ją kolejny papież – Pius XII w 1947 r. Kościół wspomina ją 31 grudnia.


Zobacz całą zawartość numeru

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2024nr12, Z cyklu:, Nasi Orędownicy

nd pn wt śr cz pt sb

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

1

Dzisiaj: 19.02.2025