Ogrodolecznictwo, czyli hortiterapia w praktyce

Mówi się, że dziecko brudne, to dziecko szczęśliwe. Ubłocone, z rękoma pełnymi ziemi, wysmarowaną buzią i tym radosnym spojrzeniem. Dlaczego nie mielibyśmy brać z nich przykładu, zanurzając się w świecie przyrody, dotykając jej, „brudząc się” nią? O zbawiennym wpływie otaczającej nas przyrody na zdrowie w każdym jego wymiarze mówi Tomasz Magiera, ogrodnik, hortiterapeuta z gliwickiego ogrodnictwa Florabit.

zdjęcie: pixabay.com

2023-05-05

Katarzyna Widera-Podsiadło: – Hortiterapia, czyli właściwie co?

Tomasz Magiera: – Hortiterapia to zespół działań związanych z ogrodem czy ogrodnictwem, które mają wspierać leczenie tradycyjne. Swoje korzenie ma w teorii biofilii.

– Co rozumiemy przez ten termin?

– To ścisły związek człowieka z przyrodą, szacunek do wszystkiego co żyje, skłonność do nawiązywania relacji ze wszystkimi żywymi istotami, zarówno ze świata roślinnego, jak i zwierzęcego. To instynktowna, pierwotna potrzeba, mająca swoje podłoże genetyczne. Jeżeli uświadomimy sobie, że człowiek przez około 90% czasu swojego bytowania na ziemi był związany ściśle z naturą, to wydaje się to oczywiste. Obcowanie z przyrodą to wręcz atawizm (pojawienie się u danego organizmu nietypowych dla niego cech bądź zachowań, charakterystycznych dla jego odległych przodków), który objawia się u nas szczególnie wiosną. Bardzo wyraźnie jesteśmy w stanie to zobaczyć w ogrodnictwie, kiedy ludzie tłumnie nas odwiedzają i zachwycają się każdym listkiem.

– A czy dla Pana jako ogrodnika jest odczuwalnym ten wpływ roślin na zdrowie?

– Oczywiście, każdego dnia kiedy rozpoczynam swoją pracę, ona zaczyna się od obchodu zagonu z roślinami, szklarni ze wszystkimi stołami, na których rosną rośliny. Samo spojrzenie na zielony kolor daje mi pewnego rodzaju dystans do rzeczywistości, również relaks. Pozwala mi to stanąć z boku obecnej sytuacji, być bardziej obserwatorem, co powoduje, że mam w sobie mniejszy poziom stresu.

– Wróćmy do terminu hortiterapii.

– Hortiterapia to po prostu ogrodolecznictwo. Możemy wyróżnić ogrodolecznictwo bierne i czynne. Bierne to  przebywanie w bezpiecznej przestrzeni przyrodniczej, jaką jest ogród, natomiast czynne to wszystkie działania związane z uprawą gleby i roślin, z pracami ogrodniczymi, pielęgnacją. Obydwa rodzaje ogrodolecznictwa wpływają na nasz organizm dobroczynnie, pomagając zachować równowagę cielesną i umysłową.

– Na czym polega ów dobroczynny wpływ roślin na nasz organizm?

– Metaforycznie można byłoby powiedzieć, że jest to zakorzenienie. Tak, jak rośliny mają korzenie w glebie, tak my jesteśmy zakorzenieni w swoim życiu. Kontaktując się z przyrodą i mając satysfakcjonującą pracę, bardzo wyraźnie odczuwamy sens życia. Dobrostan, czyli szeroko rozumiane zdrowie, to jest właśnie ta ścieżka, do której prowadzi nas hortiterapia. Możemy uprawiać glebę, rośliny, możemy też wykorzystywać te rośliny do wykonywania różnych ćwiczeń. Możemy wykorzystywać nasiona, które pomogą nam w pracy nad uważnością i taką formą uwagi, która nie jest nastawiona na konkretny cel, ale daje swego rodzaju odprężenie, odpoczynek, który pozwala sięgać do wszystkich swoich zasobów.

– Jak się to dzieje?

– Proszę zwrócić uwagę, że na przestrzeni lat świat bardzo się zmienił. W ciągu ostatnich 300 lat zaczęła się rewolucja przemysłowa, industrializacja, natomiast wcześniej człowiek był bardzo blisko przyrody. Jeśli spojrzymy na 150 tysięcy lat do tyłu i ostatnie 30, które mamy w naszych doświadczeniach, to możemy się trochę przerazić, a na pewno przerażony jest nasz mózg, układ nerwowy. Ewolucja nie przebiega tak szybko, by łatwo się było naszemu układowi nerwowemu przystosować do tego, co się w tej chwili dzieje. Proponuję pewne ćwiczenie, które polega na „zabawie w Kopciuszka”. Może ono pomóc w zapobieganiu zjawisku cyfrowej demencji albo chociaż pozwoli nam się wyciszyć, uspokoić, stonować. Cyfrowa demencja ma to do siebie, że zaczynamy tracić kontakt z drugą osobą, mamy problem z głębszymi relacjami, stajemy się nerwowi, mamy problem z zasypianiem, z zapamiętywaniem, z wnioskowaniem, z łączeniem faktów w procesach myślowych.

– Na czym polega „zabawa w Kopciuszka”?

– Proszę wziąć nasiona, które być może zamierzacie Państwo niebawem wysiać na parapecie albo po prostu nasiona, które są w domu. Wysypać je wszystkie na spodeczek, wymieszać i przyjrzeć się im dokładnie. Spróbować je następnie porozdzielać, trochę tak, jak robiłby to Kopciuszek. Proszę wybrać sobie jakieś nasiono, które jest Państwu najbliższe. Dotykając to nasionko, obracając w palcach i patrząc na nie, spróbujmy skupić swoją uwagę na doznaniach czuciowych i wzrokowych. W ćwiczeniu tym chodzi o to, aby się nie spieszyć, by zapomnieć na chwilę, o tym wszystkim, co mamy do zrobienia i załatwienia.

– I co się wówczas dzieje?

– Wyciszamy się, koncentrujemy, zaczynamy dostrzegać rzeczy, których być może wcześniej nie widzieliśmy, czyli np. wybarwienie nasionek, kształty, strukturę, a może nawet, jeśli pokusimy się o przegryzienie ziarenka, również jego smak. Takie ćwiczenie warto prowadzić każdego dnia. Wtedy zobaczymy, że z tego sortowania i przeglądania nasion na wzór Kopciuszka może bardzo wiele wynikać dla naszej uwagi i koncentracji.

– Wspominał Pan o cyfrowej demencji. Chyba dotyka ona dziś przede wszystkim młode osoby, które najwięcej czasu spędzają przed komputerem i telewizorem, ale patrząc na zabiegi, jakie Pan podejmuje z nasionami, zastanawiam się, czy tego rodzaju kontakt może służyć też osobom w wieku średnim i seniorom?

– Cyfrowa demencja dotyczy tych wszystkich osób, które korzystają z urządzeń elektronicznych więcej niż 35 godzin tygodniowo. Oczywiście jeśli jesteśmy na granicy tej liczby, to nie oznacza, że mamy już cyfrową demencję, ale że stajemy się nią zagrożeni. Mogą się ujawniać u nas  pierwsze objawy i dolegliwości, zwłaszcza jeśli korzystamy z tych urządzeń wieczorem. Wówczas niebieskie światło emitowane przez monitory i ekrany powoduje, że nie jesteśmy w stanie wejść w stan spoczynku tak szybko, jakbyśmy sobie tego życzyli. Możemy mieć problemy z zasypianiem, czuć pobudzenie. Dlatego ćwiczenie to jest dedykowane wszystkim, nie tylko młodzieży. Elektronika tak szybko wchodzi w nasze życie, że musimy się czymś ratować i reperować swoje zdrowie, również psychiczne. Polecam to ćwiczenie – proste i niskobudżetowe.

– Hortiterapia to nie tylko zabawa nasionami i ogrodoterapia, prawda?

– Oczywiście, ogród to szeroko rozumiane sformułowanie. Dla jednych będzie to oznaczać faktyczny ogród, dla innych park albo doniczkę z rośliną na parapecie. Chodzi o bliski kontakt z rośliną, dotknięcie liści, podłoża. Nawet przesadzanie kwiatów daje możliwości terapeutyczne. Ja proszę, aby moi pracownicy przesadzali rośliny bez ubierania rękawiczek, bo dopiero dotyk ziemi, czy danej rośliny daje odczucia, które wspomagają nasz organizm.

– Mówi Pan do roślin?

– Zdarza się, że mówię do nich, a jednocześnie do siebie. Potem kątem oka widzę, jak niektórzy mnie obserwują i uśmiechają się.



Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2023nr04, Z cyklu:, Rozmaitości

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 20.04.2024