Wiara w technologię, czyli transhumanizm. Nowa religia?

Wiara w transhumanizm, a zatem w życie wiecznie szczęśliwe, rodzi niechęć do aktualnego życia, w którym pojawiają się cierpienia.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2023-03-03

Transhumanizm – co to takiego? Pojęcie to zostało sformułowane w 1957 r. przez Juliana Huxleya (+1975), biologa, pierwszego dyrektora generalnego UNESCO. Według definicji Międzynarodowego Towarzystwa Transhumanistycznego, noszącego obecnie nazwę humanity+, transhumanizm jest filozofią postulującą maksymalne wykorzystanie techniki w celu przezwyciężenia biologicznych ograniczeń człowieka i poprawy ludzkiej kondycji. Chodzi o całkowite uwolnienie człowieka od bólu, chorób, a nawet procesów starzenia. Równocześnie dąży się do uzyskania pełni szczęścia ludzkiej egzystencji. Transhumanizm zakłada i popiera szybki rozwój oraz szerokie upowszechnianie techniki, tak by ulepszenie człowieka nastąpiło jak najszybciej.

Transhumanizm – styl życia

Według zwolenników takiej wizji ludzkości transhumanizm nie jest tylko pewnym systemem myślenia, ale jest sposobem na życie, projektującym jak spać, odżywiać się, pracować, wychowywać dzieci. Wszystko ma się dziać w imię zasady: „osiągnij maksimum ze swojego potencjału”. Należy wykorzystać technikę tak, by biologia człowieka została maksymalnie udoskonalona. Może się to dziać przez zastąpienie wielu ludzkich organów sztucznymi, które będą lepsze niż ich biologiczne pierwowzory. Niektórzy nawet sądzą, że będzie możliwe zastąpienie całego ludzkiego ciała sztucznymi elementami.

Technologiczna nieśmiertelność

Człowieka będzie można zmodyfikować, przerabiając jego biologię. Będzie można jego mózg, a właściwie jego umysł, przekopiować na inne urządzenie, na przykład przenieść na robota albo wgrać do jakiegoś systemu komputerowego, umieszczając ludzki mózg/umysł w niebiologicznym środowisku. Radykalne przekształcenie ludzkiej cielesności ma sprawić, że człowiek wkroczy na o wiele wyższy niż obecny poziom intelektualny. Postuluje się, by walka z ograniczeniami biologii była podejmowana przez konkretnego człowieka, przez konkretnego – jak to mówią transhumaniści – „właściciela ciała”. Ma się to dziać, przekonują, w sposób wolny, bez narzucania niczego na przykład przez państwo. „Posiadanie ciała” daje bowiem prawo, mówią, do zarządzania nim, a nawet do pozbycia się go na rzecz egzystencji w robocie czy systemie. Apogeum myślenia transhumanistycznego wyraża się w przekonaniu, że śmierć wcale nie musi być nieunikniona, że możliwe jest osiągnięcie długowieczności, a nawet immortalizmu, czyli nieśmiertelności. Przede wszystkim miałoby to być możliwe dzięki wgrywaniu umysłu w robota lub w jakiś technosystem.

Filozofia transhumanizmu

Poznawanie założeń transhumanizmu wywołuje odczucie, że mamy do czynienia z fantastyką, że są to scenariusze filmów science fiction albo opisy gier komputerowych. Faktem jest, że tego typu filmy i gry mają niemały wpływ na postrzeganie świata przez wielu ludzi, szczególnie młodych. Transhumanizm jednak pojawia się na uczelniach i jest wykładany jako określony nurt filozoficzny. Uważa się za spadkobiercę oświecenia, promuje dominację rozumu, nawiązuje do świeckiego obrazu świata, w którym najwyższą wartością moralną jest człowiek. W samym człowieku najważniejszy jest natomiast jego rozwój, stałe przekraczanie swoich dotychczasowych możliwości. Transhumanizm jest uznawany za humanizm ewolucyjny. Ewolucja jest tu postrzegana jako proces: od człowieka, przez transczłowieka, do postczłowieka. Sama ewolucja jest pojmowana dwuetapowo. W pierwszej jej fazie, która właśnie się kończy, ewolucja była „ślepa”: człowiek nie miał nad nią kontroli. Druga faza – transhumanistyczna – charakteryzuje się wyzwoleniem człowieka z ograniczeń biologii, uwolnieniem go od przypadkowych zmian i przeniesienie na wyższy poziom ludzkości. Mówi się o przeniesieniu człowieka w nową formę gatunku. Próg nowego gatunku (postczłowieka) zostanie przekroczony wówczas, gdy transczłowiek stanie się istotą postbiologiczną, czyli jednostką, której umysł będzie mógł istnieć (w ciele robota lub w pewnym technosystemie) bez procesów biologicznych.

Wieczne szczęście?

Ten nowy człowiek, czyli postczłowiek, osiągnie stan intelektualny niezwykle przekraczający nawet najbardziej znanych obecnie geniuszy. Będzie odporny na wszelkie choroby, pełen wigoru i zawsze młody. Posiądzie zdolność pełnej kontroli nad wszystkimi swoimi procesami psychicznymi. Nigdy nie dopadnie go zmęczenie, znużenie czy rozdrażnienie. Równocześnie osiągnie stałe szczęście, pełnię miłości, spokoju oraz stany świadomości do tej pory całkowicie niedostępne. Transhumaniści mówią o 3 Supers: Super Longevity, czyli długowieczność, w której mieści się również kondycja zdrowotna człowieka, Super Well-Being albo Super Happiness, czyli dobrobyt lub szczęście oraz Super Intelligence, czyli niezwykła inteligencja. Transhumaniści często podkreślają, że 3 Supers mają sens tylko wtedy, gdy będą rozwijane równomiernie i we wzajemnym dialogu (J. Łepkowski).

Pierwszy kontakt z założeniami transhumanizmu prowadzi do następujących komentarzy: wszystko to utopia, mrzonki, współczesne marzenia o eliksirze szczęścia i nieśmiertelności. Jak na ten typ zarzutów odpowiadają transhumaniści? Mówią, że owszem, transhumanizm jest systemem przewidywań, ale – dodają – przewidywań nieoderwanych od rzeczywistości, a bazujących na stanie i dynamice współczesnego świata techniki. Duże nadzieje pokładają w już funkcjonującej inżynierii genetycznej, dzięki której już dziś stosuje się diagnostyki preimplantacyjne, umożliwiające implantowanie jak najlepszych zarodków, a eliminowanie tych uznanych za gorsze. Przywołują przykłady ludzi, którzy mają wszczepioną zastawkę lub rozruszniki serca. Już dziś wielu ludzi stosuje antydepresanty lub preparaty poprawiające koncentrację. Istnieją coraz lepsze (jeszcze niedawno nie do pomyślenia) usprawnienia dla osób niepełnosprawnych, na przykład coraz doskonalsze protezy, egzoszkielety rozszerzające możliwości kości i mięśni, różnego rodzaju implanty wzmacniające wzrok, słuch. W zależności od typu preparatu środki te zastępują, wspomagają lub nawet rozszerzają ludzkie możliwości. Prowadzi się badania nad technoimplantami do mózgu, wspierającymi jego funkcjonowanie, a nawet zastępującymi proces uczenia się. Ray Kurzweil, jeden z najbardziej znanych transhumanistów, już w latach 90. ubiegłego wieku przewidział m.in. przenośne komputery, smartfony, komunikację bezprzewodową czy trzymanie danych „w chmurze”. Wtedy wszystkie te urządzenia i rozwiązania uznawano za czystą abstrakcję, a przecież dziś stają się powszechnością i są stosowane w codzienności.

Transhumanizm – pozytywy

To, co nowe, w pierwszym odruchu rodzi niepokój. Przywiązanie do dotychczasowych rozwiązań generuje pokusę odrzucenia wszelkich nowinek jako z gruntu niebezpiecznych. Podobne postawy mogą się zrodzić w obliczu założeń transhumanizmu. Jednak do całego zjawiska należy podejść w sposób wyważony i roztropnie. Wielu z nas korzysta przecież z niektórych nowoczesnych rozwiązań współczesnej medycyny, także takich, które jeszcze przed kilkoma laty wydawały się nieosiągalne. Cieszymy się z wszelkich udogodnień usprawniających kondycję i poprawiających naszą sprawność. Dzięki medycynie ludzie żyją dziś dłużej.

Wykorzystanie współczesnej techniki i najnowszych technologii komputerowych w służbie człowiekowi jest zgodne z Bożym nakazem czynienia sobie ziemi poddaną, które człowiek otrzymał zaraz po stworzeniu (por. Rdz 1, 28). Tak mówi o tym pierwszy (chronologicznie młodszy) opis stworzenia człowieka, zamieszczony w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju. Drugi opis stworzenia człowieka, z drugiego rozdziału Księgi Rodzaju mówi o umieszczeniu człowieka w rajskim ogrodzie, który człowiek miał pielęgnować i z jego dobrodziejstw (licznych owoców) mógł korzystać. Przezwyciężanie chorób, niepełnosprawności, poszerzanie możliwości intelektualnych wpisują się w ten pierwotny zamysł Boży. Współczesne osiągniecia i wynalazki są owocami rozwoju i postępu, czyli tego, co zostało u początku nazwane „pielęgnowaniem rajskiego ogrodu”. Również sam Pan Jezus leczył, uzdrawiał, pomagając przezwyciężyć ograniczenia fizjologiczne związane z chorobami i niepełnosprawnościami. Ewangelie przedstawiają trzy przypadki wskrzeszeń, których dokonał Jezus, dzięki czemu przedłużył życie tym, którzy już zmarli.

Pokusy i zagrożenia

Oczywiście nie jest tak, że wszystko, co człowiek wymyśli i do czego jest zdolny, jest dobre i wspaniałe. Już w raju człowiek otrzymał przestrogę. O ile wolno mu było korzystać z owoców wszystkich drzew, o tyle zakazane było zrywanie owoców z drzewa poznania dobra i zła (por. Rdz 2, 17). Drzewo to było symbolem granicy między stworzeniem a Stwórcą, granicy, której człowiekowi nie wolno było przekraczać. Zagrożenia związane z transhumanizmem można właściwie sprowadzić do jednego, a mianowicie do pierwszej pokusy, której człowiek uległ w raju: by być jak Bóg (Rdz 3, 5). Człowiek zrywając owoc z drzewa poznania dobra i zła, postanowił przekroczyć granicę między sobą-stworzeniem a Bogiem-Stwórcą. Wszędzie tam, gdzie człowiek chce decydować o życiu i śmierci, uzurpuje sobie władzę Bożą. Sztuczne powoływanie do życia istnień ludzkich (metoda in vitro) jest tego najbardziej jaskrawym przykładem. Y. N. Harari, zwolennik transhumanizmu, negujący wartość religii i istnienia Boga, jedną ze swoich książek zatytułował Homo deus, czyli Człowiek (staje się) bogiem. Ten tytuł streszcza (jawnie i jednoznacznie) pokusę, której ulega wielu współczesnych ludzi.

Nowa religia?

Transhumanizm chce zaspakajać ludzkie potrzeby transcendencji, co świadomie w jego założenia wpisał jeden z jego twórców Julian Huxley, sam zresztą będąc ateistą. Ten nowy nurt myślowy staje się namiastką religii, zastępującą znane religie, w tym także religię chrześcijańską. Przejmuje pojęcia teologiczne, takie jak raj, nieśmiertelność, duchowość. „Świat postludzi (ludzi quasi perfekcyjnych) to bowiem świat quasi perfekcyjny, to raj, w którym każdy żyje jak Bóg”. „Transhumanizm obiecuje człowiekowi to, co dotychczas gwarantowała religia – postczłowieczy raj” (M. Klichowski). Niektórzy z kolei odnoszą transhumanizm do filozofii F. Nietzschego: z jednej strony do jego koncepcji „śmierci Boga”, a z drugiej – do wizji nadczłowieka. Superdoskonały człowiek w transhumanizmie jest próbą realizacji koncepcji nadczłowieka. Transhumanizm wpisuje się z jednej strony w nowożytne procesy sekularyzacyjne, prowadzące do zeświecczenia wszelkich objawów religijności, a z drugiej – sam chce z siebie uczynić religię, wkomponowując się we współczesne zapotrzebowanie na duchowość.

W tle… eutanazja

Na samą ludzką cielesność patrzy się w transhumanizmie dwuznacznie. Z jednej strony zgłasza się postulaty rozwijania technologii, umożliwiających zachowanie i poszerzanie cielesnego potencjału na jego najwyższym poziomie. Ludzkie ciało ma być piękne, młode, pełne wigoru. A przede wszystkim zdrowe. Mamy tu do czynienia z wielkim kultem ludzkiego ciała. Choć troska o zdrowie jest czymś właściwym i chcianym przez Boga, to jednak absolutyzowanie ciała i zdrowia jest współczesną formą bałwochwalstwa.

Z drugiej strony dąży się do radykalnych biomedycznych modyfikacji cielesności. Stawia się prognozy jej ostatecznego przekroczenia czy porzucenia jako źródła ograniczeń. W transhumanizmie ciało zdaje się nie należeć do ludzkiej natury, jest jakimś dodatkiem (M. Wójtowicz). Stąd rodzą się – wcześniej przywołane – sformułowania o człowieku jako „właścicielu ciała”. Wszystko to jest przejawem tzw. dualizmu, czyli przeciwstawienia w człowieku duszy i ciała. Istotą człowieczeństwa miałaby być tylko ludzka świadomość i rozumność, a cielesność byłaby tu nieznaczącym dodatkiem. A przecież ludzkie ciało nie jest jakimś surowcem, którym można dowolnie manipulować. Jest istotnym elementem człowieczeństwa. Człowiek nie tylko „ma” ciało, ale „jest” ciałem. Tego nauczał m.in. Jan Paweł II, tworząc tzw. teologię ciała.

Warto w tym miejscu rozważyć te przypadki, w których technologia nie zapewnia oczekiwanego zdrowia i szczęścia. Wtedy wiara w nieskończone możliwości technologii zmienia swój kształt i staje się wiarą w to, że z pomocą środków medycznych będzie możliwe zakończenie życia poprzez eutanazję. Nie mówi się o tym wprost przy przedstawianiu założeń transhumanizmu. Jednak charakterystyczny dla transhumanizmu imperatyw ratowania życia jest rozumiany jako konieczność jego ochrony przed niedobrowolną (unvoluntary) śmiercią, a więc śmiercią niebędącą rezultatem wolnej i świadomej decyzji człowieka. Pojęcie niedobrowolnej śmierci jest wyjątkowo podstępne. W tle bowiem generuje się pojęcie dobrowolnej śmierci, czyli będącej wynikiem wolnego wyboru. A to już eutanazja lub samobójstwo wspomagane. Pozostając w duchu transhumanizmu można powiedzieć: technologia na pewno pomoże – albo da człowiekowi szczęście i długowieczność, albo umożliwi łagodną śmierć na życzenie.

Pytanie o grzech, cierpienie, zbawienie

W transhumanistycznej wizji postępu i ewolucji brakuje realnego spojrzenia na rzeczywistość grzechu. A przecież to ludzki grzech, ten popełniony w raju, leży u najgłębszych podstaw cierpienia i śmiertelności człowieka (por. Rdz 3, 19). Grzech jest praprzyczyną ludzkiego nieszczęścia. Dlatego ostateczne usunięcie cierpienia z ludzkiej kondycji jest możliwe poprzez usunięcie praprzyczyny, czyli uwolnienie od grzechu. A to dokonuje się poprzez plan zbawienia realizowany przez Boga.

Transhumanizm kreuje rajską wizję przyszłości, której osiągnięcie powinno stać się sensem i celem działań człowieka. Człowiek sam zbuduje raj na ziemi, dlatego nie potrzebuje Boga. Jednak wszystkie wizje świata i ludzkości, które jedynie ludzkimi siłami próbowały budować raj na ziemi i bazowały na samozbawieniu, okazywały się ostatecznie utopiami, odwracającymi się przeciw człowiekowi. Tak było w czasach, kiedy pierwotna ludzkość próbowała budować w oparciu o ówczesne osiągnięcia cywilizacyjne wieżę Babel sięgającą nieba (por. Rdz 11, 1-9). Miała być ona symbolem zdobycia przez człowieka Boskich możliwości, a stała się źródłem podziałów między ludźmi. Raj na ziemi obiecywali też komuniści.

W chrześcijańskiej wizji człowieka, świata i historii jedynym Zbawicielem jest Jezus Chrystus. W Jezusie Bóg stał się człowiekiem: Deus homo. To On poprzez mękę, śmierć i zmartwychwstanie pokonał praprzyczynę cierpienia i śmierci: ludzki grzech w jego najgłębszym korzeniu. Ciągle jednak pozostają w świecie skutki zarówno grzechu pierwszych rodziców, jak i grzechów poszczególnych ludzi. Dlatego ciągle jeszcze istnieją cierpienie i śmierć. Jednak zjednoczenie z Jezusem przez wiarę, nadzieję i miłość pozwala osiągnąć wieczne szczęście. Ono w pełni zrealizuje się na końcu czasów. Wtedy wraz z powtórnym przyjściem Pana nastąpi powszechne zmartwychwstanie ciał. Nastanie nowe niebo i nowa ziemi.

Życie jest święte

Bóg stworzył człowieka. Życie jest darem Boga. Pragnieniem i wolą Bożą jest to, by człowiek był i pozostawał jednością ciała, psychiki i duszy. Człowiek może poprawiać własną biologię, psychikę, możliwości intelektualne. Może to czynić z pomocą najnowszych technik. Jednak nie wolno mu ingerować w swoją naturę, czyli w całościową strukturę, która jest jednością cielesno-psychiczno-duchową, chcianą i zamierzoną przez Boga. Transhumaniści odwrotnie. W przeciwieństwie do jednoznacznie określonej i niezmiennej natury ludzkiej akcentują jej płynność i zmienność, a także podatność na modyfikacje kierowane przez samego człowieka. Jednak każda ingerencja w tę strukturalną jedność jest aktem autodestrukcyjnym, czyli czymś, co pod przykrywką osiągnięcia szczęścia, ostatecznie człowieka degraduje, a nawet niszczy. Tym bardziej człowiekowi nie wolno decydować o własnej śmierci poprzez eutanazję. To Bóg decyduje o naszym odejściu ze świata. Sprawa życia i śmierci to domena Boga.

Jednak utopia

O ile wykorzystanie współczesnych technologii dla przezwyciężania chorób i ograniczeń biologicznych jest czymś właściwym, o tyle wiara w absolutne możliwości usunięcia cierpienia i śmierci jest po prostu ułudą. Absolutyzacja technologii generuje poczucie porażki i frustrację w kontekście tak wielu sytuacji, kiedy to choroba okazuje się nieuleczalna. Życie w fazie transhumanistycznej, czyli niejako na progu do raju posthumanistyczego staje się tym większym rozczarowaniem. Niby już tak blisko szczęścia, niby technologia już tak wiele potrafi, a jednak w tym konkretnym przypadku choroba okazuje się nieuleczalna. Według M. Hauskellera transhumanizm zabija optymizm. Wierząc w życie trans, postludzkie, człowiek zaczyna bowiem dostrzegać, że nasz ludzki świat jest pod każdym względem beznadziejny, okrutny i tragiczny. Wiara w transhumanizm, a zatem w życie wiecznie szczęśliwe, rodzi niechęć do aktualnego życia, w którym pojawiają się cierpienia.

Transhumanizm ma wszelkie znamiona rewolucji. Jego celem, tak jak i innych rewolucji, jest stworzenie nowego człowieka, który będzie żył w ziemskim raju. W każdej rewolucji stworzenie nowego świata i nowego człowieka ma dokonać się lada moment, choć na razie trzeba przeżyć obecny czas, który jest tzw. okresem przejściowym. Okres przejściowy nie tylko nie jest jeszcze idealny, ale nawet wymaga ludzkich ofiar. Tak było w każdej rewolucji, tak jest i w transhumanizmie. Ofiarami są ci, którzy okazali się być dotknięci chorobami nieuleczalnymi, których – nie stać na drogie technologie (być może kiedyś będą one tańsze, ale dziś są bardzo drogie; dostępne nie dla wszystkich). Dla nich pozostaje albo życie na marginesie społeczeństwa zmierzającego w stronę technologicznych osiągnięć albo „dobrowolna” eutanazja. Słowo „dobrowolna” jest zapisane w cudzysłowie, bo faktycznie będzie istniał silny społeczny nacisk, by samemu wybrać eutanazję jako rozwiązanie tanie i skutecznie usuwające cierpienie.

Transhumanizm a pandemia

Z jednej strony okazało się w czasie pandemii, że człowiek posiadający potężne narzędzia technologiczne stał się bezradny wobec siły zakażenia, szczególnie podczas pierwszych fal. A zatem okazało się, że do zbudowania tzw. raju na ziemi droga jest o wiele dalsza niż to się niektórym wydawało. Z drugiej jednak strony – zdalność nauki i pracy w czasie pandemii przyśpieszyła rozwój komunikacji informatycznej przez Internet. To, co by zajęło być może wiele czasu (czyli szkolenia w obszarze nowych form komunikacji), nastąpiło wskutek pandemii w stopniu niezwykle przyśpieszonym. „Internet uznawany jest za forpocztę technologii, które mają ostatecznie doprowadzić do transhumanistycznej rewolucji (…) Przewidując możliwość głębokiej i radykalnej integracji ze światem Internetu, transhumaniści traktują go jako integralną część swojej wizji postludzkiej przyszłości” (D. Misztal). W tym sensie pandemia wręcz sprzyjała przyśpieszaniu realizacji wizji transhumanistycznej.

Poza tym w czasie pandemii wielu umocniło się w przekonaniu, że Bóg jest właściwie niepotrzebny. Nie jest potrzebny ani dla wyjaśniania samej pandemii ani dla radzenia sobie z zakażeniem i wirusem. Ludzie ci jeszcze mocniej przekonali się, że to człowiek bierze we własne ręce swoją przyszłość oraz kształt ludzkości. Świetnie daje sobie radę bez Boga. Ułuda transhumanizmu zdaje się umacniać.

Co z Apostolstwem Chorych?

Wizja Apostolstwa Chorych, które odnajduje sens cierpienia, jest czymś, co znajduje się na antypodach myślowych względem transhumanizmu. Dla człowieka absolutyzującego osiągnięcia technologiczne, które jakoby wkrótce usuną wszelki ból, niezrozumiała jest idea akceptacji cierpienia, a tym bardziej idea ofiarowania go w łączności z Chrystusem za zbawienie świata. Tam bowiem, gdzie mówi się o samozbawieniu, o raju na ziemi, nie ma miejsca ani dla zbawienia przyniesionego przez Jezusa, ani dla duchowego udziału w Jego zbawczym dziele.

Jednak w takim właśnie kontekście społeczno-filozoficznym Apostolstwo Chorych zachowuje swoją niezmienną wartość. Wynika ona z realnego postrzegania ludzkiej kondycji, w którą wpisane jest także cierpienie. Nawet Jezus jako Syn Boży cierpiał na krzyżu i nie uniknął śmierci. Te trudne ludzkie doświadczenia przyjął w posłuszeństwie Bogu Ojcu i z miłości do ludzi. W ten sposób dokonał dzieła zbawienia. Równocześnie Jezus odsłania przed nami wizję wiecznego szczęścia w królestwie niebieskim, które w pełni objawi się na końcu czasów. Chrześcijańska wiara w zmartwychwstanie ciał daje nadzieję, że to wieczne szczęście będzie przeżywane w całkowitej integralności człowieczeństwa. Do wiecznego szczęścia nie jest przeznaczone pół człowieka (czyli jego dusza), ale cały człowiek (z duszą i ciałem).

Apostolstwo Chorych włącza ludzi w krzyż Jezusa, nadaje sens ludzkiemu cierpieniu, także temu, wobec którego technologia okazuje się niewystarczająca. Apostolstwo Chorych jest stałym przypomnieniem soteriologii, czyli chrześcijańskiej nauki o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Równocześnie Apostolstwo Chorych nie umniejsza roli współczesnej techniki w przezwyciężaniu cierpień, chorób i niepełnosprawności. Popiera rozwój medycyny, cieszy się z jej sukcesów, ale nie traktuje jej bałwochwalczo.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Ks. Bartoszek Antoni, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2023nr03, Z cyklu:, Z bliska

nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 29.03.2024