Być znakiem obecności Boga jak Maryja

Homilia ks. Wojciecha Bartoszka wygłoszona na Jasnej Górze w Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, 26 sierpnia 2022 r.

zdjęcie: www.freechristimages.org

2022-08-26

Przybywamy dzisiaj do Maryi, zawierzmy Jej nasze życie. Równocześnie pytamy Ją, jak żyć. Maryja – twórcy ikon przed wiekami odkryli to, malując te niezwykłe wizerunki, pisząc ikony – pokazuje nam to wyraźnie. Spróbujmy to dzisiaj prześledzić.

Maryja z palcem na ustach, z Lectio Divina, gdy jesteśmy rozgadani i wszystko i każdego komentujemy, uczy nas milczenia. Gdy hałas wdziera się w nasze życie, powoduje otępienie słuchu wewnętrznego, słuchająca Matka Boża z odsłoniętym uchem, z Rokitna, z Jaślisk uczy nas słuchania. Gdy nie potrafimy modlić się, Matka Boża Orantka, z Tychów, ze wzniesionymi do góry dłońmi w geście modlitwy podnosi nasze serca i dłonie do modlitwy, modli się w nas do Boga. Gdy jesteśmy osądzani, gdy sami nie potrafi znieść prawdy o sobie, Maryja Pokorna, z Rud Raciborskich, uczy nas spojrzenia na siebie oczyma Boga. Gdy nie potrafimy już kochać, tracimy cierpliwość, więzi rozpadają się, Matka Boża Łopieńska, Pięknej Miłości z Polańczyka uczy nas, że miłość jest w stanie wszystko przetrwać. Gdy trudno nam towarzyszyć choremu, Matka Bolesna, Smętna Dobrodziejka Krakowa uczy nas mężnie stać pod krzyżem. Milczenie poprowadziło Maryję do słuchania Boga i człowieka, zrodziło  w Niej modlitwę, pokorę. I prowadzi do miłości, aż po ostateczne uniżenie – pod krzyż Jezus. Tak odkrywali duchową drogę Maryi twórcy ikon, w Polsce i nie tylko. Również przed nami Maryja ukazuje duchową drogę. Nasze zamilknięcie, wyciszenie wewnętrzne, może poprowadzić do usłyszenia Boga i bliźniego, może zrodzić modlitwę, pokorę i miłość, aż po uniżenie – służbę choremu proszącego o pomoc.

Wszystkie wspomniane ikony ogniskują się na jednej. Bez niej, bez cnoty Matki Boży ukazanej w tym wizerunku, nie byłoby Jej modlitwy, pokory, miłości. Postać Maryi w tym obrazie jest majestatyczna. Jakby autor ikony chciał nam powiedzieć, że ta cnota i misja Maryi z tą cnotą związana, są najważniejsze. W tym szczególnym wizerunku widzimy Bogurodzicę jako Przewodniczkę, która prowadzi i wskazuje Drogę. Znawcy ikon nazywają ten typ ikon hodegetrią, od greckiego „hodos” oznaczającego drogę. Maryja prawą ręką wskazuje na Dziecko Jezus siedzące na Jej lewej ręce. Chrystus ma wzniesioną rękę w geście błogosławiącym. To jasnogórski wizerunek, który mamy przed oczyma.

Maryja o tyle będzie Królową Polski, o tyle będzie naszą Królową, o ile przyjmiemy to, co nam, Kogo pokazuje. Przyjmiemy i zachowamy Jego Słowa, umieszczone symbolicznie na ikonie w księdze spoczywającej na kolanach Dzieciątka Jezus.

Pewna historia – baśń. Każda baśń ma morał. Pewnej ciemnej, deszczowej nocy jakiś człowiek znalazł płaczące dziecko na ulicy dużego miasta. Zapytał malca, jak wygląda jego dom, kiedy zorientował się, o który budynek chodzi, wyjaśnił dziecku, jak ma wrócić. – Po prostu idź tą ulicą pół kilometra, skręć i przejdź przez most, potem skręć w prawo, idź 300 metrów wzdłuż rzeki, a tam zobaczysz już swój dom. Biedne dziecko, niewiele z tego zrozumiawszy, odwróciło się i ruszyło na oślep przed siebie. Wtedy rozległ się inny głos: – Po prostu idź za mną. Mała rączka znalazła się w kobiecej dłoni. Była to Maryja. Ona przyprowadziła dziecko do domu.

Również my dzisiaj chcemy dać się przyprowadzić Maryi do domu. Może podobnie jak to dziecko czujemy się zagubieni. Maryja bierze nas za dłoń, prowadzi i mówi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie [mój Syn]” (J 2, 5).

A co Jezus dzisiaj nam mówi? To, co widzimy w życiu Maryi: by znaleźć w życiu przestrzeń ciszy i skupienia; by w tym skrawku ciszy usłyszeć i rozważyć z Maryją słowa św. Pawła: „Na dowód tego, że jesteście synami [córkami], Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze». (…) nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem [córką]. Jeżeli zaś synem, [córką], to i dziedzicem z woli Bożej”. Innymi słowy: nikt i nic nie może mnie uzależnić od siebie. Nikogo ja nie mogę uzależnić od siebie. Wybierając Boga, wierząc, że jest kochającym mnie Ojcem, powierzając się Jemu w pełni, w pełni staję wolnym człowiekiem.

Maryja prowadząc nas za rękę, uczy pokory. Gdy śpiewała Magnificat, modliła się: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”. Maryja zdefiniowała nam w Magnificat pokorę. Jest nią dla Niej uniżenie: tzn. Bóg jest wyżej, Ona jako Matka Boga jest niżej. Każdy z nas jest jeszcze niżej. Maryja patrzyła na swoje życie oczyma Boga, wiązała wzniosłe Słowa Boga (że będzie Matką Boga, że jest pełna łaski), z prozaiką dnia codziennego (z ubóstwem domu w Nazarecie, z barłogiem stajni betlejemskiej).

Maryja prowadząc nas za rękę, uczy nas dalej miłości. Dobrze wie – lepiej niż my sami – że nasze serca są jak puste, kamienne stągwie. Że próbujemy je jakoś zapełnić – ale i tak wszystko to jest wodą. Dlatego prosi Syna za nami, by przemienił łaską nasz ludzki wysiłek. Nawet nie wiemy, kiedy, ta „woda” staje się winem – Bożą Miłością. Jednym z ludzkich wysiłków jest opieka nad chorymi. Codzienny, żmudny wysiłek pomocy choremu. Zwłaszcza wówczas Maryja bierze nas za dłoń i nie puszcza.

Maryja w Jasnogórskim Wizerunku prowadzi nas do Jezusa. Uczy nas, że również winniśmy stać się ikoną. Nieraz słyszymy, że ktoś stał się ikoną piłki nożnej, ikoną gry na fortepianie. Nie w takim sensie o tym mówię. Powinniśmy, jak Maryja, poprowadzić innych do Jezusa. Czyli – nieraz dosłownie – wziąć za rękę i przyprowadzić do Boga i do Kościoła. O takim świadectwie uczniów mówił sam Chrystus: „tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 16).

Dzisiaj może częściej słyszymy, co jest brudne i co zaciemnia wizerunek Boga w uczniach. Tutaj, na Jasnej Górze, zwłaszcza w konfesjonale, Maryja dzięki Jezusowi, oczyszcza ten zabrudzony wizerunek. Symboliczne – w tym względzie – stają się rany na Jej policzku obecne w ikonie jasnogórskiej. Rany te, zadane przez złoczyńców, są zabliźnione. Rany naszego serca zadane przez grzech, również mogą się zabliźnić. Maryja potrafi delikatnie „posklejać” to, co „rozbiło się” w naszym życiu: relacje w małżeństwie, w rodzinie, we wspólnotach.

Szczególną ikoną, czyli znakiem prowadzącym innych do Boga, stają się chorzy ofiarujący w duchu Apostolstwa Chorych za Kościół swoje cierpienia. 9 sierpnia obchodziliśmy osiemdziesiątą rocznicę śmierci męczeńskiej św. Edyty Stein, siostry Teresy Benedykty od Krzyża, karmelitanki, w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Kiedy zbliżała się jej śmierć w obozie, pisała w testamencie: „Już dzisiaj z radością przyjmuję śmierć, jaką mi przeznaczył Bóg, posłuszna Jego świętej woli. Proszę Pana, aby moje życie i śmierć przyjął ku swojej chwale i uwielbieniu, za wszystkie prośby Najświętszego Serca Jezusowego, Maryi i Kościoła Świętego, szczególnie za utrzymanie, uświęcenie i doskonałość naszego świętego Zakonu – a mianowicie za Karmel w Kolonii i Echt, jako pokutę za niewiarę narodu żydowskiego i aby Pan został przez swoich przyjęty i królestwo Jego przybyło w chwale, na ratunek Niemiec i pokoju na świecie, ofiaruję także za moich krewnych, żyjących i zmarłych, i za wszystkich, których dał mi Bóg: aby nikt nie został potępiony”. Jej męczeńska śmierć oraz ofiara cierpienia zostały przyjęte przez Boga.

Zawierzam Maryi wszystkich trwających w duchowości Apostolstwa Chorych i odkrywających tę duchowość. Proszę Maryję, aby każdy ludzki wysiłek, cierpienie (łagodzone przez obecność bliskich, dzięki sztuce medycznej, dzięki pomocy pracowników służby zdrowia), zostały przemienione w drogę do zbawienia.

Maryjo, pozwól nam stawać się czytelnymi znakami obecności Boga.

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, najnowsze, Polecane, Nasze propozycje

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024