Drodzy Chorzy!

Ze względu na samoizolację święta Bożego Narodzenia spędziłem samotnie. Dzięki temu miałem czas, by codziennie służyć w szpitalu i spotykać się z chorymi. Dziękuję Bogu za wiarę pacjentów, którzy duchowo niosą także innych.

zdjęcie: archiwum prywatne

2021-10-12

Piszę do Was w uroczystość Bożego Narodzenia z myślą o Światowym Dniu Chorego i wspomnieniu Matki Bożej z Lourdes. Piszę na krótko przed pójściem do szpitala covidowego, gdzie od miesiąca posługuję jako kapelan. Posługę tę pełnię wraz z ks. Marcinem Niesporkiem, duszpasterzem Służby Zdrowia archidiecezji katowickiej. Szpital, w którym pracujemy, jest tzw. szpitalem tymczasowym specjalnie utworzonym dla chorych na Covid-19 w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Zwracam się do Was, mając przed oczyma chorych z tego szpitala, wszystkich Czytelników miesięcznika oraz Członków Apostolstwa Chorych.

Na początku tego listu pragnę wprowadzić w nowy rok formacyjny w Apostolstwie Chorych. To już szósty rok Nowenny przed stuleciem Apostolstwa Chorych w świecie. Rok 2021 został ogłoszony przez papieża Franciszka Rokiem św. Józefa z racji 150. rocznicy ogłoszenia św. Józefa Patronem Kościoła Powszechnego. Niech więc także i nasza uwaga w obecnym czasie formacji w Apostolstwie Chorych skieruje się na tego, którego za Janem Dobraczyńskim papież nazwał „Cieniem Ojca”. Święty Józef, który chronił Świętą Rodzinę, niech także i nas ochroni przed złym wirusem i przed złem moralnym, o co go gorąco przez wiarę prosimy. Niech także ma w swojej opiece wszystkich pracowników Służby Zdrowia. Niech nas wspólnie prowadzi do zbawienia.

Moi Drodzy, chciałbym Wam w dalszej części listu przybliżyć posługę w szpitalu tymczasowym. Wraz z ks. Marcinem jesteśmy tam wolontariuszami. Podejmujemy dyżury na zmianę. Przed wejściem w tzw. strefę brudną, czyli na oddział szpitalny, podobnie jak wszyscy pracownicy szpitala, musimy ubrać się w odpowiedni strój – kilkuwarstwowy, zabezpieczający przed zakażaniem wirusem. Zewnętrzną warstwą tego stroju jest kombinezon, na który naklejamy nasze zdjęcia podpisane u dołu, byśmy byli rozpoznawani wewnątrz oddziału. Inni pracownicy stosują inną technikę służącą rozpoznaniu ich wewnątrz – zapisują flamastrem na kombinezonie swoje imię i pełnioną na oddziale funkcję. Czas ubierania tego specjalnego stroju to 15 minut. Znacznie dłużej trwa rozebranie się z niego, by bezpiecznie wyjść ze szpitala. Wszystkie te procedury mają na celu ochronę przed zakażeniem. Dodałem z własnej inicjatywy jeszcze jedną, nieobowiązkową dla pracowników szpitala, procedurę. W czasie trwania posługi w szpitalu tymczasowym poddałem się dobrowolnie samoizolacji. Zmieni się to być może wówczas, gdy przyjmę szczepionkę. Ze względu na samoizolację święta Bożego Narodzenia spędziłem samotnie. Dzięki temu miałem czas, by codziennie służyć w szpitalu i spotykać się z chorymi.

Wspomnę krótko czas wieczerzy wigilijnej, którą zawsze spędzałem we wspólnocie – najpierw w gronie rodzinnym, później kapłańskim. W tym roku było inaczej. Spędziłem ją samotnie. Puste miejsce przy wigilijnym stole, które tradycja nakazuje przygotować dla niespodziewanego gościa, zachowałem symbolicznie dla chorych. Wierzę więc głęboko, że nie byłem sam. To miejsce było przeznaczone także dla Ciebie, również być może spędzającego święta samotnie.

Wracając do posługi w szpitalu, główną misją kapelana jest udzielanie sakramentów świętych. Zanosimy na oddział Pana Jezusa w Komunii świętej, udzielamy sakramentu namaszczenia chorych i spowiadamy. Od strony technicznej – czym dzielił się już wcześniej na łamach „Apostolstwa Chorych” ks. Marek Gwioździk, kapelan innego szpitala covidowego – konieczna jest współpraca z personelem szpitala. Przed wejściem na oddział musimy dokładnie wiedzieć, ilu pacjentów pragnie przyjąć Komunię. Nie możemy bowiem nic wynieść z powrotem z oddziału na zewnątrz. Dlatego wcześniej, przed naszą wizytą, dyżurujący w danym czasie na oddziale, pytają pacjentów, czy pragną przyjąć Komunię świętą. Wielką pomoc w tej posłudze pytania – jak ją nazywamy – okazują ratownicy górniczy również pracujący w szpitalu. Jesteśmy im za to wdzięczni. W zwykłym miejscu swojej pracy górnicy nieraz narażeni są na duży stres związany z trudnymi warunkami panującymi w kopalni. Te zwykłe dla nich okoliczności pracy powodują, że są bardziej odporni psychicznie na służbę w innym, trudnym miejscu. Potrafią dostosować się do tych warunków. Nieraz wchodzą także w głębszą relację z pacjentami. To ich towarzyszenie chorym jest bardzo potrzebne i ważne.

Na oddział wnosimy więc dokładnie tyle Hostii, ilu pacjentów o nie poprosi. Przynosimy je w specjalnie przygotowanych jednorazowych pojemnikach. Podobnie wcześniej w odpowiedni sposób – w sterylnych warunkach – przygotowujemy gaziki nasączone olejami świętymi. Wykorzystujemy je przy udzielaniu sakramentu namaszczenia chorych. Nieraz myślę, jak wielka jest pokora Boga, który potrafi „dostosować się” do takich warunków i daje się w taki, a nie inny sposób wnieść na oddział.

Jednak nasza posługa to nie tylko zaspokajanie duchowych potrzeb chorych. To także budzenie ich duchowych pragnień. Wspólnie z ks. Marcinem dostrzegamy wielką potrzebę naszej, kapłańskiej obecności pośród chorych w tym szpitalu. Wielu pacjentów nie tylko prosi o sakramenty, co jest oczywiście najważniejsze, ale również prosi o rozmowę. Wszyscy chorzy naszego szpitala (podobnie jak i innych) z racji trwającej epidemii zostali odcięci od bliskich. Pozostaje im możliwość kontaktu z rodziną jedynie przez telefon lub Internet. Stąd prowadzone wewnątrz oddziału rozmowy są bardzo ważne i podtrzymujące chorych na duchu. Dając chorym możliwość swobodnej wypowiedzi, stwarza się im okazję, by szczerze podzielili się swoimi boleściami. Wewnętrzne boleści nieraz są trudniejsze do zniesienia, niż sama tylko choroba. Jeśli wyobrażamy sobie jakoś położenie tych chorych (choroba covid często dotykająca również innych członków rodziny, pobyt w szpitalu bez okien, niepewność jutra), to widzimy, w jak trudnej sytuacji się znaleźli. Wielu pacjentów pomimo tego wewnętrznego bólu, spontanicznie dziękuje za dobrą opiekę medyczną w szpitalu.

Czasami chorzy zadają pytanie – te najważniejsze i najtrudniejsze: „dlaczego zachorowałem?”, „przecież byłem dobry...” Im i Bogu dziękuję wewnętrznie, że mają odwagę je postawić. Ich pytania są wyrazem zaufania wobec nas, kapłanów. Często jednak jestem bezradny wobec tych pytań. Nie próbuję silić się na tłumaczenie cierpienia. Próbuję zapewniać chorych – choć wiem, że nieudolnie: „jestem przy Tobie”, „Bóg jest przy Tobie i On nigdy Ciebie nie opuści”. Tego jestem pewien. Mam wrażenie, że dzięki łasce Bożej, tzw. strefa brudna w szpitalu, w której znajduję się przy chorych, staje się duchowo czysta. Udzielając zaś Komunii świętej po południu, w Wigilię Bożego Narodzenia, jak nigdy wcześniej miałem wrażenie, że to właśnie w tym czasie, pośród takich, a nie innych okoliczności rodzi się Bóg. Przychodzi na świat – kiedyś w „brudnej strefie” groty betlejemskiej, w Wigilię, w „brudnej strefie” szpitala covidowego. Prawdziwe Boże Narodzenie! Nieraz dziękuję wewnętrznie Bogu za wiarę pacjentów tego szpitala, którzy duchowo niosą także innych. Widzę, że pomimo swojego cierpienia myślą o innych i modlą się za nich. Realizują swoje Apostolstwo Chorych. Rodzi się we mnie wówczas przekonanie, że jako duszpasterz Apostolstwa Chorych jestem w samym centrum wspólnoty. Nie wszyscy pacjenci otwarci są na rozmowę, na spotkanie z kapelanem, na przyjęcie sakramentów. Ich szczególnie polecam Waszej modlitwie.

Posługa kapelańska w szpitalu covidowym ukazuje wiele postaw wiary, także personelu medycznego. Nie zapomnę dnia, kiedy wchodząc na oddział, spotkałem lekarza, który będąc w kombinezonie, uklęknął przed Najświętszym Sakramentem. Taki gest wiary głęboko wpisuje się w moje serce. Proszę Was, czytających ten list, abyście szczególną opieką duchową otoczyli wszystkich medyków, którzy nam służą w tym trudnym czasie. Módlmy się również, by nie zabrakło powołań do zawodów medycznych oraz powołań do kapłaństwa.

Moi Drodzy, tyle o naszej – ks. Marcina i mojej – posłudze w szpitalu tymczasowym w MCK w Katowicach. Wszyscy pragniemy powierzyć się Bożej Opatrzności i prosimy Miłosierdzie Boga, by oddaliło od nas epidemię. Zawierzamy chorych i pracowników szpitali wstawiennictwu Matki Bożej z Lourdes oraz św. Józefa. Prosimy także Boga, by stale rodził w sercach kapelanów szpitalnych pragnienie służby chorym.

Na koniec pragnę podziękować wszystkim, którzy pomagają chorym w obecnym czasie, zwłaszcza księżom, którzy w różny sposób towarzyszą potrzebującym i zanoszą im nasz miesięcznik. Dziękuję także Fundacji „Donum Caritatis” im. ks. Zdzisława Tronta za przygotowanie paczek świątecznych dla członków Apostolstwa Chorych z okolic Katowic oraz młodzieży z diakonii miłosierdzia Ruchu Światło-Życie za dostarczenie ich pod wskazany adres.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2021nr02, Z cyklu:, Z bliska

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024