Czas męczenników

Na sobotę, 17 października br. została zaplanowana beatyfikacja ks. Jana Machy. Jeśli tylko sytuacja epidemiczna pozwoli, uroczystości beatyfikacyjne odbędą się w katowickiej archikatedrze Chrystusa Króla w wyznaczonym terminie.

Ksiądz Jan Macha w otoczeniu rodziny w dniu swoich prymicji.

zdjęcie: www.ksmacha.pl

2020-10-14

Na krwi męczenników wzrasta chrześcijaństwo – to parafra­za zdania łacińskiego teologa Tertuliana z II wieku: Semen est san­guis christianorum („Krew męczenni­ków jest nasieniem chrześcijan”). Kto by przypuszczał, że XX wiek okaże się najbardziej naznaczonym męczeństwem okresem w dziejach chrześcijaństwa! Papież Jan Paweł II przypomniał o tym w homilii w Bydgoszczy wygłoszonej 7 czerwca 1999 roku, tuż przed uroczysto­ścią beatyfikacji 108 męczenników pol­skich. Tysiące męczenników z Meksyku, Hiszpanii i Polski, ale także Albanii, Słowacji, Rumunii, Niemiec, prawosław­nej Rosji – zostało w XX wieku przypo­mnianych światu jako znak wierności Chrystusowi ale i znak sprzeciwu wobec neopogaństwa w różnych jego formach, od masońskiego, nazistowskiego do le­wicowego – komunistycznego.

„Ciężkie chmury na niebie życia”

Po siedmiu latach procesu beatyfi­kacyjnego decyzją papieża Franciszka ks. Jana Macha zostanie przedstawiony Kościołowi jako męczennik za wiarę. Ksiądz Jan Macha pochodzący z Cho­rzowa Starego, z rąk biskupa Stanisława Adamskiego otrzymał 25 czerwca 1939 święcenia kapłańskie. Po dwumiesięcz­nym zastępstwie w rodzinnej parafii objął 10 września stanowisko wikare­go przy kościele parafialnym św. Józefa w Rudzie Śląskiej. Tam nawiązał łącz­ność z tajną organizacją i rozwinął oży­wioną działalność charytatywną wśród rodzin polskich, dotkniętych skutkami działań wojennych i okupacji. Został aresztowany 5 września 1941 roku. Zna­leziono przy nim sprawozdanie z akcji charytatywnej z wyszczególnieniem Rudy, Orzegowa, Goduli, Lipin, Nowego Bytomia, Chropaczowa i Łagiewnik. 17 lipca 1942 roku odbyła się przed sądem doraźnym w Katowicach krótka rozpra­wa, na której ks. Macha i jeden z jego współpracowników – kleryk Guertler skazani zostali na śmierć przez ścięcie.

Za co został skazany? Nie za wiarę, nie za wierność Chrystusowi, lecz za nielegalną działalność! Okupant nie­miecki w typowy dla nazistów sposób, zdając sobie sprawę, że nie można do­puścić do tego, żeby w opinii publicz­nej ks. Macha stał się męczennikiem za wiarę, został oskarżony z pobudek po­litycznych. A tymczasem ks. Macha po prostu wypełniał jeden z podstawowych obowiązków chrześcijanina – niesienie pomocy ludziom doświadczonym przez wojnę, osieroconym dzieciom, opuszczo­nym matkom, których mężowie i ojcowie polegli na wojnie, lub zostali uwięzieni w obozach jenieckich.

Ksiądz Macha znał datę, nawet go­dzinę swojej śmierci. W czasie prymi­cji powiedział do jednego z kolegów – neoprezbiterów: „Ja naturalną śmiercią nie zginę”. Był młodym, pełnym energii, „szaleńcem Bożym”, brał pod uwagę i to, że przyjmując święcenia kapłańskie „nie ominie go ten kielich”, który wypił jego Mistrz. „Wcześnie osiągnąwszy dosko­nałość, przeżył czasów wiele. Dusza jego podobała się Bogu, dlatego pospiesznie wyszedł spośród nieprawości”, jak czy­tamy w Księdze Mądrości (Mdr 4, 14).

W kazaniu wygłoszonym przez bi­skupa Stanisława Adamskiego (czerwiec 1939 roku) z okazji święceń kapłańskich, biskup katowicki powiedział do neopre­zbiterów: „Ciężkie chmury zbierają się na niebie naszego życia. Kapłan musi być gotowy na wzór Mistrza życie od­dać za owieczki swoje. Stuła w formie krzyża ma przypomnieć, żeś zdecydował się na całkowitą ofiarę w służbie Bogu i bliźnim. Zbliża się godzina, że każ­dy, kto was zabije, mniemać będzie, że przysługę wyświadcza Bogu. Smucić się będziecie, ale smutek wasz w radość się zamieni (J 16, 2)”.

„Cel swój osiągnąłem”

Księża śląscy wiedzieli, że wojna to specyficzny czas żniw, przypomina swo­im charakterem czas sądu; oddzielania ziarna od plew. Wychowani byli w prze­konaniu, że duszpasterz jest jak ojciec, który wychodzi na przeciw napastnikowi i pierwszy nadstawia głowę w obronie swoich podopiecznych. Nie prowoko­wali śmierci, lecz brali ją pod uwagę. W sierpniu 1939 roku księża śląscy pisali testamenty; wiedzieli, że po ludzku rzecz ujmując trzeba rozliczyć się z życiem i pozostawić po sobie porządek.

W dniu śmierci ks. Macha napisał do swoich rodziców i rodzeństwa list przy­pominający testamentowe rozrachunki i wskazania: „Jest to moje ostatnie pismo. Po 4 godzinach nastąpi moje stracenie... Mam parę życzeń, a mianowicie: kielich mój proszę podarować ode mnie ks. Ga­szowi. Niech ten kielich często przypo­mina mu przyjaciela. Mój stary brewiarz, który mam tu w więzieniu, dajcie mu także. Z drugim brewiarzem czyńcie według Waszego uznania. Pozdrówcie wszystkich moich kolegów i znajomych. Niechaj w modlitwach swoich pamięta­ją o mnie. Dziękuję za dotychczasowe modlitwy i proszę też nie zapominać o mnie w przyszłości. Pogrzebu mieć nie mogę, ale urządźcie mi na cmentarzu cichy zakątek, żeby od czasu do czasu ktoś o mnie wspomniał i zmówił za mnie «Ojcze nasz». Umieram z czystym su­mieniem. Żyłem krótko, lecz uważam, że cel swój osiągnąłem”.

Wyrok wykonano 3 grudnia 1942 roku w więzieniu katowickim, przy obecnej ulicy Mikołowskiej. Okupant zadbał nawet o to, aby nie pozostały po nim relikwie, jego ciało najprawdopo­dobniej zostało spalone w obozie Au­schwitz. Na cmentarzu w Chorzowie Starym znajduje się tylko symboliczny grób ks. Jana Machy


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2020nr10, Z cyklu:, Nasi Orędownicy

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 25.04.2024