Serce jak ogień – Służebnica Boża Janina Woynarowska

Niemal od razu po jej śmierci, wiele osób zaczęło kierować do władz kościelnych prośby o otwarcie procesu beatyfikacyjnego. W Chrzanowie i poza nim panowało bowiem powszechne przekonanie o świętości tej pielęgniarki.

zdjęcie: WWW.WOYNAROWSKA.BLOGSPOT.COM

2019-06-03

Janina Woynarowska urodziła się 10 maja 1923 roku w Piwnicznej (obecnie województwo małopolskie). Nazwisko jej biologicznych rodziców i lata wczesne­go dzieciństwa nie są znane. Wiadomo jedynie, że jej matka zmarła podczas epidemii tyfusu i została pochowana w Istebnej.

Nowa rodzina

Mała Janka wychowywała się w Chrzanowie, ponieważ została za­adoptowana przez mieszkającą tam, katolicką rodzinę Woynarowskich. Oj­ciec, Kazimierz Strzemię-Woynarowski był pułkownikiem i doktorem nauk me­dycznych. Matka, Maria Twaróg w latach 20. i 30. związana była z Towarzystwem św. Wincentego á Paulo, świadczącym daleko idącą pomoc materialną i moral­ną ludności chrzanowskiej. Dom Woy­narowskich był domem otwartym. Dla inteligencji organizowane były spotka­nia towarzyskie, dla ubogich wydawane posiłki i świadczona pomoc materialna i medyczna. W tej atmosferze dobro­czynności, religijności i wysokiej kultury, pod skrzydłami rodziców wrażliwych na potrzeby innych, wzrastała adoptowana córeczka Janina.

Janka dwie pierwsze klasy szko­ły podstawowej przerabiała w domu. Była bowiem delikatna i bardzo często chorowała. Do szkoły zaczęła uczęsz­czać dopiero w trzeciej klasie. W latach 1936-1939 uczęszczała do Prywatnego Gimnazjum Żeńskiego im. Michaliny Mościckiej w Chrzanowie. Wybuch wojny we wrześniu 1939 roku zrujnował jednak spokojną harmonię życia rodziny Woynarowskich. Janka nie poszła już do IV klasy gimnazjalnej, by kontynuować naukę. Wszystko zaczęło toczyć się ina­czej, nastał czas okupacji niemieckiej. Janka musiała przerwać nauczanie, po­nieważ to na niej teraz spoczął obowią­zek zajmowania się domem. Sprzątała, gotowała, paliła w piecach. Najtrudniej­sze było zdobywanie żywności i opału. W długich kolejkach trzeba było ocze­kiwać na zakup chleba i mleka. Sama tak wspominała tamten czas: „Kiedy byłam młodą dziewczyną, akurat była okupacja. Bardzo zmieniły się warunki życiowe. Ojciec był lekarzem wojsko­wym. Mieliśmy dwie służące. Były bardzo duże dobra materialne. Ale gdy przyszła wojna – koniec, kropka, nic. I trzeba się było do wszystkiego bardzo porządnie przyłożyć, do obowiązków w domu. Pa­miętam, jak paliłam w piecach. Dla mnie był to ogromny przeskok. Nigdy nic nie musiałam robić. Moim zadaniem była na­uka. A tu nagle takie rzeczy: szorowanie podłóg, mycie naczyń, robienie zakupów i dźwiganie ich do domu. Podeszłam do tego z poczuciem humoru i obowiązku, aby moi rodzice jak najmniej dotkliwie przeżyli wstrząs zmiany warunków. Po­myślałam sobie paląc w piecu, że kiedy człowiek jest młody, to jego dusza i serce są tak gorące, jak ten ogień w piecu”.

Bezpieczny azyl

Po latach okupacji niemieckiej Chrza­nów dźwigał się do nowego życia. Miasto nie było zrujnowane nalotami wroga, ale ludzie byli zrujnowani grozą wojny. Z wielu rodzin wywieziono bliskich do obozów zagłady lub do pracy w gospo­darstwach ziemskich bogaczy. W każdym przypadku była to praca niewolnicza, ponad ludzkie siły. Ci, co przeżyli, teraz wracali wyniszczeni i schorowani. Wielu nie wróciło wcale. Dom rodziny Woyna­rowskich niebawem znów się zaludnił, a nawet przeludnił. Tak, jak kiedyś, stał się domem otwartym dla tych, którzy nie mieli dachu nad głową. Do Chrzanowa przybywali repatrianci ze Wschodu, im też trzeba było pomóc. Janina postarała się o dodatkowe łóżka i koce. Życzliwi znajomi też pomagali, w czym mogli. Naj­trudniej było z wyżywieniem. Ale i o to Janina zadbała – w porze obiadowej na stole zawsze była gorąca zupa i chleb. Znajomi lekarze doktora Woynarowskie­go z czasów przedwojennych pomagali chorym nieodpłatnie. Było ubogo, ale życzliwie. Życie domowe nabrało sen­su, oddychało chrześcijańską atmosferą, a dom stał się prawdziwą ostoją ludzi ubogich.

Pomagać zawodowo

Młoda Janina na kanwie tych do­świadczeń zapragnęła zawodowo poświę­cić się służbie osobom potrzebującym, chorym i ubogim. W 1945 roku podjęła pracę w przychodni na stanowisku młod­szej higienistki. Po pół roku otrzymała awans na starszą higienistkę, co wiązało się z podniesieniem miesięcznego wy­nagrodzenia. Miała już pewne doświad­czenie w pracy, bo przed wojną i jakiś czas po wojnie, pomagała swojemu ojcu w jego gabinecie lekarskim: prowadziła kartotekę, wypisywała recepty, przysłuchi­wała się stawianym diagnozom. Znała też podstawy języka ła­cińskiego, obowiązującego przed okupacją w Gimnazjum. Od dziecka pra­gnęła studiować nauki medyczne, czego pragnęli również jej rodzice. Jednocześnie więc z podjętą pracą zawodową, konty­nuowała naukę, przerwaną wybuchem II wojny światowej. W 1947 roku ukoń­czyła także kurs doszkalający dla pra­cowników Ubezpieczalni Społecznej. Chłonęła każdą wiedzę pomocną w jej pracy zawodowej. Choć miała umysł otwarty i bystry dwukrotnie nie dostała się na studia medyczne. Powiadomie­nia z uczelni przychodziły do adresatki z adnotacją – „z braku miejsc”. Marze­nie o medycynie stało się nieosiągalne, pozostało niespełnione. Janina poprze­stała więc na uzyskaniu zaszczytnego Świadectwa Państwowego Pielęgniarki Dyplomowanej. Świadectwo nr 1547 wy­dano w Warszawie w roku 1950. Janina – pielęgniarka w białym czepku z czarnym paskiem – przekroczyła próg zawodu, który podjęła z pełną odpowiedzialnością i poświęceniem, czyniąc z niego misję swojego życia. Odtąd często mawiała, że zawód pracownika służby zdrowia bez miłości, staje się jałowym ugorem.

Janina Woynarowska pracę zawodo­wą poszerzała o działalność społeczną i charytatywną. Była wszędzie tam, skąd przychodziły sygnały i czuła, że jest po­trzebna i gdzie mogła nieść pomoc. Wy­trwale podnosiła swoje kwalifi­kacje. W 1951 roku ukończyła np. trudny kurs przetaczania krwi. Jej wyjątkowe zaangażowanie w służbę chorym i sumienność były wielokrotnie zauważane i nagradzane. 8 kwietnia 1951 roku Ministerstwo Zdrowia w Warszawie przyznało jej Odznakę za Wzorową Pracę w Służbie Zdrowia, a 17 stycznia 1955 roku za wzorową pra­cę w służbie zdrowia otrzymała Srebr­ny Krzyż Zasługi, nadany przez Radę Państwa. Wiele odznak, dyplomów oraz listów gratulacyjnych znajdowało się w szufladzie jej biurka. Janinę Woy­narowską – pielęgniarkę wybitną, wy­jątkową, o najwyższych kwalifikacjach zawodowych, ofiarną w służbie dla innych znały: Chrzanów, Kraków i Warszawa. Jej jednak nie zależało na wyróżnieniach i pochwałach. Owszem, przyjmowała je z wdzięcznością, ale nie zabiegała o nie. Jej największym pragnieniem i radością była obecność przy chorych.

Swoją sumienną i konsekwentną pracą zjednywała sobie coraz większe uznanie wśród przełożonych, zwłaszcza wśród lekarzy, z którymi współpracowa­ła. Jeden z nich, dr Kazimierz Lusiński, tak o niej napisał w swoich wspomnie­niach: „Niezwykła osobowość siostry Janiny, empatia w kontakcie z chorymi, zdolność świetnej współpracy w zespole, dawały się odczuć już w pierwszych z nią kontaktach. Dysponowała bogactwem inteligencji i fachowości, kulturą pracy. Była darem dla Chrzanowa i nie tylko”.

Poświęcona Bogu

Rokiem przełomowym w życiu Jani­ny Woynarowskiej był rok 1953. Nawią­zała wówczas kontakt z ks. Witoldem Kaczem z Krakowa, wcześniej znanym jej z czasów Żywego Różańca Dziew­cząt w Chrzanowie. Ksiądz Witold Kacz był przełożonym i ojcem duchowym Instytutu Świeckich Konsekrowanych Chrystusa Odkupiciela Człowieka. Do Instytutu po ślubach okresowych lub wieczystych mogły przystąpić osoby gotowe pełnić apostolstwo świeckie, dokonujące się w warunkach codzien­ności, ale zgodnie z regułą obowiązu­jącą konsekrowanych. Janina od dawna nosiła w sercu pragnienie oddania się na służbę nie tylko bliźnim, ale rów­nież Bogu. Przez pracę i głęboką reli­gijność przygotowywała się duchowo do podjęcia ważnej decyzji o wstąpie­niu do Instytutu. Ostatecznie podjęła ją w 1961 roku, gdy podczas rekolekcji złożyła roczne śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Tym wyborem podjęła decyzję życia w samotności, w pełnym oddaniu się Bogu i ludziom. W swoim testamencie duchowym napisała: „Żyję sama, nie założyłam rodziny, gdyż tak odczytałam drogi mojego życia, którymi prowadzi mnie Chrystus. Moją drogą jest samotność w pełni zaakceptowa­na, choć nieraz twarda, jak samo ramię krzyża i bolesna, jak jego ciężar”. Chary­zmat Instytutu – dzielenie się z innymi miłością Chrystusa i oddanie się Maryi – był bliski jej duchowości. Chrystus od najwcześniejszych lat był jej Mistrzem. Budowaniu relacji z Nim sprzyjało nie­wątpliwie głęboko religijne wychowanie w domu rodzinnym, które – jak sama wyznawała – było największym skarbem, jaki dali jej rodzice.

Cała dla chorych

W 1962 roku Janina otrzymała no­minację na stanowisko instruktorki i przełożonej pielęgniarek przy Wy­dziale Zdrowia i Opieki Społecznej w Prezydium Powiatowej Rady Naro­dowej w Chrzanowie. Wraz z tą nomi­nacją przybyło jej wiele nowych zadań. Między innymi jako jedna z pierwszych (we współpracy z Hanną Chrzanowską) w województwie krakowskim podjęła się zorganizowania pielęgniarstwa środo­wiskowego. Dzięki temu chorym, którzy nie mogli wychodzić z domu teraz przy­sługiwało wiele świadczeń – iniekcje, pobieranie krwi na badania, mierzenie ciśnienia tętniczego, pomoc w drob­nych zakupach. Pielęgniarka stała się pomostem pomiędzy chorym a lekarzem i chociaż w małej cząstce zaspokojeniem tęsknoty chorych do zwykłej ludzkiej rozmowy. Janina ponadto organizowała w mieście i w powiecie nowe żłobki, przychodnie specjalistyczne, ośrodki zdrowia, izby porodowe. Jej pragnie­niem było stworzyć mieszkańcom najmniejszych miejscowości lepsze warunki leczenia. W najodleglejszych wsiach w powiecie organizowała ekipy pielęgniarskie, które dbały o szczepienia ochronne dzieci.

Współpracując z Archidiecezjalnym Wydziałem Duszpasterstwa Rodzin i Wydziałem Charytatywnym w Kra­kowie, Janina Woynarowska razem ze swoją grupą charytatywną w Chrzano­wie organizowała spotkania i wyjazdy re­kolekcyjno-wypoczynkowe dla chorych i samotnych. Tutaj wielkim wsparciem znów okazała się Hanna Chrzanowska. Najpiękniejszym bodaj dokonaniem, które rozciągało się poza obszar Chrza­nowa, była organizacja wyjazdów do Płok w miesiącach wakacyjnych. Kustosz tamtejszego Sanktuarium Matki Bożej Patronki Rodzin Robotniczych – ks. Sta­nisław Jałocha, proboszcz, udostępnił na ten cel całą plebanię. Włączył się także do pomocy, a szczególnie zdobył wdzięczność chorych za prowadzenie rozmów duchowych i sakrament spo­wiedzi. Bardzo wielu chorych korzystało z gościny w Płokach. Wśród nich ludzie z najcięższymi schorzeniami kręgosłu­pa, niedowładem kończyn, całkowitym paraliżem, po przebytych zawałach ser­ca, udarach mózgu i wypadkach samo­chodowych. Osoby potrzebujące nieraz całodobowej opieki. Do służby chorym potrzebni byli zatem ludzie różnych za­wodów – lekarze, pielęgniarki, kucharki, sprzątaczki, higienistki. Potrzebni byli także właściciele samochodów, którzy przywozili i odwozili chorych oraz troszczyli się o zaopatrzenie i środki higieniczne. I choć wszystko było po­trzebne, a przy tym trudno dostępne, cudem niczego nie brakowało.

Śpieszno do Nieba

Ofiarna służba Janiny Woynarow­skiej na rzecz chorych i potrzebujących została nagle przerwana 24 listopada 1979 roku, gdy zmarła na skutek obrażeń odniesionych w wypadku samochodo­wym. Niemal od razu po jej śmierci, wiele osób zaczęło kierować do władz kościelnych prośby o otwarcie procesu beatyfikacyjnego. W Chrzanowie i poza nim panowało bowiem powszechne przekonanie o świętości tej pielęgniarki.

18 czerwca 1999 roku kardynał Fran­ciszek Macharski otworzył diecezjal­ny etap procesu beatyfikacyjnego śp. Janiny Woynarowskiej. Fakt otwarcia procesu był uznaniem przez Kościół jej nadzwyczajnych cnót i w pewien sposób dał sprawiedliwą ocenę jej pracy i po­święcenia dla drugich. Etap diecezjalny procesu został zakończony 24 kwietnia 2002 roku natomiast 10 października 2007 roku rozpoczął się etap rzymski.

W Chrzanowie nie gaśnie pamięć o Janinie – Służebnicy Bożej. Każde­go 24. dnia miesiąca w jej rodzinnym kościele odprawiania jest Msza święta z prośbą o szybką beatyfikację.


Zobacz całą zawartość numeru

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2019nr05, Z cyklu:, Nasi Orędownicy

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.04.2024