„Marto, Marto...”
Ileż razy zamiast cieszyć się chwilą spotkania, zajmuję się sprawami drugorzędnymi?
![](http://wf2.xcdn.pl/files/uploads-tmp/comms/ODQzMmIwYjc2YWNj/18/10/08/f4707ac68fe045c9a7a3ec21791babbd_C930x620-SPrwF2.jpg.webp?conv=I18FAAAAA6ICbACZRMx_)
zdjęcie: Loft Gallery
2018-10-09
Rozważanie do Ewangelii Łk 10, 38-42
II rok czytań
Lata 90-te, Watykan, audiencja generalna z Janem Pawłem II. Mamy szczęście! Nasza pielgrzymka jest tuż przy barierkach od pierwszego do czwartego rzędu krzeseł - tak blisko! Radosne oczekiwanie i... jest! Podchodzi do nas, podaję ręce tym z pierwszego i drugiego rzędu, zamienia parę słów. Ja (też blisko) w czwartym rzędzie wchodzę - jak wszyscy - na krzesło i chcąc uwiecznić te chwile robię zdjęcia. Po co? Zdjęcia robi papieski fotograf, można je po audiencji nabyć. No i nabywam zdjęcie, na którym jest Jan Paweł II, radosne twarze współpielgrzymów i moja twarz przesłonięta aparatem fotograficznym (wtedy były większe niż dziś)...
Zachowałam się jak Marta... Zamiast kontemplować chwilę SPOTKANIA, „krzątałam się około rozmaitych posług”. A chciałam dobrze… jak Marta…