Kto jest na pierwszym miejscu?
Posiadanie „mamony” nie jest jeszcze grzechem, łatwo jednak staje się „okazją” możliwą do wykorzystania w wieloraki – nie zawsze godziwy - sposób.
2017-11-11
I Rok czytań
Łk 16,9-15
„Mamona” z dzisiejszej Ewangelii nie zawsze bywa złotem i tym, co utożsamiane jest z majętnością. Nie zawsze też brzęczy lub szeleści w czeluściach naszego portfela. Czasem oznaczać może jakąś inną rzecz, osobę, a nawet któreś z naszych uczuć. Posiadanie „mamony” nie jest jeszcze grzechem, łatwo jednak staje się „okazją” możliwą do wykorzystania w wieloraki – nie zawsze godziwy - sposób.
Nieszczęście zaczyna się wówczas, gdy „mamona” – jakkolwiek rozumiana - zamiast służyć pomnażaniu dobra w człowieku , z sługi staje się jego panem. Stąd już prosta droga do chciwości, pychy i obłudy – tych trzech antywartości, które Jezus tak często piętnuje na kartach Ewangelii. I nie łudźmy się; swoich gorzkich słów nie kieruje On tylko do „chciwych na grosz faryzeuszy”. Ich adresatem bywa każdy z nas - „książę” i „żebrak”. Każdy ten, kto zgromadzone – nawet w uczciwy sposób - środki materialne przeznacza na niecny cel, jak na przykład lichwa, wspieranie klinik aborcyjnych czy wszelkich innych działań godzących w życie i ludzką godność . To także i ten, kto nie chce i nie potrafi właściwie „zarządzać” swoimi dobrami i dzielić się nimi z bardziej potrzebującymi.
Grzeszy również ten, kto na pierwszym miejscu, zawsze należnym naszemu Bogu i Stwórcy, postawił jakąś inną wartość, która kradnie jego uwagę i wysiłek, zaprząta nadmiernie jego myśli, czy marnotrawi jego czas.
Staje się poddanym Złego i ten, kto pozwala zapanować nad sobą uczuciom gniewu, nienawiści, zazdrości, pychy i zachłanności, kto ulega nałogom czy innym złym skłonnościom.
Święty Łukasz przekazuje nam wszystkim słowa ostrzeżenia samego Jezusa: „Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie”.
Baczmy więc, aby nasze słowa i uczynki nie stały się „obrzydliwością w oczach Bożych”.