Apostoł Słowa

Bernardyn od dziecka odznaczał się bardzo słabym, cichym i jakby zachrypniętym głosem, czego powodem były zapewne słabe płuca i przewlekła choroba dróg oddechowych. Ponadto cierpiał na wadę wymowy. A jednak dla Bożych planów nie istnieją żadne przeszkody.

zdjęcie: WWW.FREECHRISTIMAGES.ORG

2016-03-03

Kilka lat temu, w roku 2010 Ojciec święty Benedykt XVI zwrócił się do wiernych z takim oto przesłaniem: „Każdy powinien mieć jakiegoś Świętego, z którym pozostawałby w bardzo zażyłej relacji, aby odczuwać jego bliskość przez modlitwę i wstawiennictwo, ale także, aby go naśladować. Chciałbym zaprosić was, abyście bardziej poznawali Świętych, rozpoczynając od tego, którego imię nosicie, czytając ich życiorysy i pisma. Bądźcie pewni, że staną się oni dobrymi przewodnikami, abyście jeszcze bardziej kochali Pana oraz będą cenną pomocą dla wzrostu ludzkiego i chrześcijańskiego”.

Odnaleźć Świętego

Z podobną intencją i my, na łamach „Apostolstwa Chorych”, już od dłuższego czasu publikujemy teksty, których celem jest przybliżenie naszym Czytelnikom sylwetek wielu świętych i błogosławionych Orędowników. Z pewnością niektórzy z nas odnaleźli wśród tego grona swoich imienników, ale należy pamiętać, że oprócz tych „osobistych” patronów są i tacy, którzy orędują u Boga w sprawach rozmaitych grup zawodowych czy społecznych. Jedną z takich grup są z całą pewnością ludzie cierpiący – borykający się na co dzień z taką lub inną chorobą czy niepełnosprawnością. To im dedykujemy także dzisiejszy tekst, którego bohaterem jest święty uznawany między innymi za patrona osób cierpiących na choroby płuc, gardła i układu oddechowego.

Pomogli najbliżsi

Święty Bernardyn, a właściwie Bernardino Albizzeschi przyszedł na świat w Massa Marittima, toskańskim mieście położonym niedaleko Sieny, 8 września 1380 roku, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Jego pobożni rodzice należeli do jednej ze znamienitszych, szlacheckich rodzin w całej okolicy. Ojca małego Bernardyna obdarzono również godnością gubernatora miasta. Niestety, rodzinne szczęście państwa Albizzeschi i ich trzyletniego wówczas synka zburzyła przedwczesna śmierć matki, a trzy lata później również ojca. Wychowaniem i wykształceniem sześcioletniego, osieroconego chłopca zajęli się z miłością i oddaniem jego bliscy krewni.

Pierwsze lata mały Bernardyn spędził w domu swej ciotki – Diany. To ona zaszczepiła w sercu swego wychowanka miłość do Boga oraz serdeczną i dozgonną więź z Najświętszą Maryją Panną. To ona również nauczyła go podstaw życia chrześcijańskiego, umiłowania modlitwy i stosowania drobnych umartwień, dobrowolnych postów czy spełniania dobrych uczynków dla większej chwały Boga i Matki Najświętszej. Jego hagiografowie twierdzą, że nieraz odmawiał sobie pożywienia, aby wspomóc nim jakiegoś biedaka. Gdy ukończył 11 lat edukacją Bernardyna zajął się stryj, który wezwał go do siebie, do Sieny. To tam, przed bramami miasta mógł codziennie odwiedzać wizerunek Najświętszej Matki. Tam również, na Uniwersytecie Sieneńskim, studiował prawo kanoniczne i teologię. Do jego duchowego rozwoju przyczyniła się także inna bliska krewna – wdowa Tobia.

Pod płaszczem Maryi

Z czasem w młodym Bernardynie z coraz większą siłą dojrzewało pragnienie, aby swoje życie – poza własnym doskonaleniem duchowym – poświęcić także innym ludziom. Aby je zrealizować, w wieku 17 lat wstąpił do pewnego pobożnego stowarzyszenia – Konfraterni Najświętszej Maryi – którego zadaniem była opieka nad ludźmi chorymi. Był to czas, kiedy Europę nawiedzały tragiczne w skutkach epidemie. Jedna z nich nie oszczędziła także Sieny i jej mieszkańców. Bernardyn wraz z grupą 12 przyjaciół wszystkie swoje siły i niemal cały czas poświęcał na zaspokojenie potrzeb chorych na dżumę, dbając również o duchowe potrzeby umierających w szpitalu Santa Maria della Scala. Wycieńczenie tą pełną poświęcenia posługą prędzej czy później musiało dać o sobie znać. Niewiele brakowało, aby Bernardyn przypłacił je własnym życiem. Przez kilka miesięcy zmagał się z ciężką i niebezpieczną chorobą, ale gdy tylko powrócił do sił, natychmiast podjął przerwane obowiązki. Choroba i krótki czas rekonwalescencji stały się jednak okazją do wielu przemyśleń i głębokiej duchowej przemiany Bernardyna. To wówczas zrozumiał, że jego miejsce jest w zakonie św. Franciszka z Asyżu.

Nie od razu mógł jednak pójść za głosem powołania. Bernardyn zdawał sobie sprawę, że najpierw musi spłacić zaciągnięty w dzieciństwie dług wdzięczności wobec sędziwej, niewidomej i bardzo już schorowanej ciotki Diany. Opiekował się nią przez dwa lata, zaś po jej śmierci, rozdawszy ubogim odziedziczony majątek, w 1402 roku wstąpił do konwentu franciszkanów w Capioli koło Sieny. Wkrótce złożył śluby, a już w 1404 roku, w dniu Narodzenia Matki Bożej przyjął sakrament kapłaństwa. Z pewnością to Boża Opatrzność i szczególne orędownictwo Matki Najświętszej sprawiły, że w to samo święto, podczas którego przyszedł na świat, przywdział też zakonny habit, odprawił swoją pierwszą Mszę i wygłosił pierwsze kazanie. Zapewne wówczas nie przypuszczał jeszcze, że to pierwsze kazanie rozpocznie ciąg wielu kolejnych, dzięki którym wśród Świętych Pańskich zostanie zapamiętany także jako wybitny kaznodzieja.

Niezwykły dar słowa

Nie mógł tego przewidzieć, zwłaszcza, że jego warunki zdrowotne zdawały się wykluczać akurat ten sposób posługi kapłańskiej. Bernardyn od dziecka odznaczał się bowiem bardzo słabym, cichym i jakby zachrypniętym głosem, czego powodem były zapewne słabe płuca i przewlekła choroba dróg oddechowych. Ponadto cierpiał na wadę wymowy. A jednak dla Bożych planów nie istnieją żadne przeszkody. W czasie dwunastoletniego pobytu w Capioli, gdzie oddawał się studiom Pisma Świętego i dzieł Ojców Kościoła, zwłaszcza św. Bonawentury, przełożeni rozpoznali jego wybitny talent kaznodziejski. Nietrudno wyobrazić sobie, że przez długi czas musiała to być dla przyszłego Świętego swoista lekcja pokory i kolejna okazja do umartwienia. Z czasem nabył jednak sporej wprawy w pokonywaniu naturalnych braków i dzięki swoim zdolnościom zdobywał coraz większą rzeszę słuchaczy. W końcu Matka Najświętsza, której Bernardyn całkowicie powierzył swą niesprawność, wysłuchała jego próśb i w cudowny sposób usunęła przyczynę jego niedomagania. To niezwykłe zdarzenie otwarło mu ostatecznie drogę do wielkiej, kaznodziejskiej kariery.

Na polecenie swych przełożonych o. Bernardyn objeżdżał kolejne miasta i wsie Italii, a głoszone przez niego kazania, które z powodu tłumów pragnących go słuchać musiał głosić na placach zamiast we wnętrzach kościołów, wszędzie przynosiły stokrotne plony w postaci długich kolejek do konfesjonałów i prawdziwej odnowy życia słuchaczy. A przecież skromny kapłan głosił tylko Słowo Boże – Dobrą Nowinę o zbawieniu oraz chwałę Matki Najświętszej. Bezkompromisowo i odważnie piętnował też grzechy zwłaszcza związane z publicznym zgorszeniem, i to niezależnie od tego, kto je popełniał. W ten sposób naraził się wielu ludziom, w tym księciu mediolańskiemu Filipowi Visconti, który z czasem zaczął go jednak coraz bardziej poważać.

Nie chciał zaszczytów

Szczególną czcią otaczał o. Bernardyn święte Imię Jezus. Podczas swoich kazań od samego początku miał zwyczaj unosić do góry ozdobne tabliczki ze świętymi Imionami Jezusa i Maryi, skłaniając w ten sposób swoich słuchaczy do oddania im hołdu. Zapewne za sprawą jego dość licznych wrogów stało się to przyczyną posądzenia go o herezje. Początkowo papież Marcin V, nie znając wszystkich szczegółów, ocenił, że jest to samowolne wprowadzanie nowych form kultu i zakazał Bernardynowi głoszenia kazań. Wkrótce jednak, dzięki wstawiennictwu i wyjaśnieniom św. Jana Kapistrana, papież nie tylko odwołał swój zakaz, ale zapragnął o. Bernardyna uczynić biskupem Sieny. Zarówno wówczas, jak i później, kiedy proponowano mu biskupstwo Ferrary i Umbrino, skromny kapłan odmówił przyjęcia tych godności, pozostając do końca życia wędrownym kaznodzieją. Niezależnie od jego osobistej pokory, sława niezwykłego kaznodziei wkrótce tak się rozprzestrzeniła, że w 1417 roku został on mianowany papieskim kaznodzieją na całe Włochy, zyskując na zawsze przydomek Apostoła Włoch.

Teolog i reformator

Nie zaniedbując swej głównej, kaznodziejskiej misji św. Bernardyn był gorliwym szafarzem sakramentów świętych, błogosławił liczne małżeństwa, a zwaśnionych potrafił skutecznie godzić. Napisał też wiele dzieł dotyczących duchowości i moralności katolickiej np.: „Traktat o spowiedzi” czy „O doskonałości chrześcijańskiej”, a także traktaty o Matce Bożej. Założył szkoły teologiczne w Perugii i Monteripido. Brał również udział w Soborze Florenckim w 1439 roku, podczas którego opowiadał się za zjednoczeniem greckiego Kościoła ortodoksyjnego z Kościołem katolickim. Oprócz płomiennych kazań sławę przynosiły mu także osobiste cnoty: duch samozaparcia, pokuty i modlitwy. Prawie wszystkie żywoty świętych podają też, że posłudze św. Bernardyna często towarzyszyły cuda i zapewne także z tego powodu zdobywał jeszcze więcej dusz dla Królestwa Niebieskiego.

Święty Bernardyn dał się również poznać jako reformator. Ubolewając nad utratą pierwotnej gorliwości wśród franciszkanów, powołał do życia nurt braci o surowszej interpretacji Reguły i założył liczne klasztory. W latach 1438- 1442 pełnił urząd wikariusza generalnego zakonu. W Polsce, gdzie pierwszy taki klasztor w 1453 roku założył w Krakowie św. Jan Kapistran, zakonnicy ci znani są jako bernardyni.

Patron wielu

Ta niezwykła aktywność św. Bernardyna sprawiła, że pod koniec życia bardzo podupadł na zdrowiu. Mimo to nie zaprzestał swojej posługi. Ostatnim miejscem, jakie odwiedził i gdzie po raz ostatni przemówił do wiernych, była wioska San Silvestro. Tam też odszedł do Pana 20 maja 1444 roku. Jego ciało przeniesiono do Aquilii, gdzie spoczywa do dnia dzisiejszego. Zaledwie 6 lat później, 24 maja 1450 roku, papież Mikołaj V zaliczył go w poczet Świętych. W uroczystości tej wzięło udział blisko 4 tysiące bernardynów i niezliczone rzesze wiernych.

Oprócz tego, że św. Bernardyn ze Sieny jest patronem ludzi cierpiących na choroby płuc i gardła oraz cierpiących na krwotoki, oręduje on także w intencji założonego przez siebie zakonu, miasta Sieny, swojej rodzinnej miejscowości, a także opiekuje się pracownikami łączności i reklamy oraz ludźmi, którzy próbują uwolnić się od nałogów – zwłaszcza hazardu.

Artyści przedstawiają go w habicie franciszkańskim, z krzyżem, kolorowym chrystogramem IHS z dwunastoma promieniami, z gołębicą, katedrą lub księgą.

Wśród licznych cytatów przypisywanych św. Bernardynowi najbardziej znane są chyba te dwa: „Imię Jezus jest chwałą kaznodziejów. Ono sprawia, iż chwalebnym się staje słuchanie, jak i głoszenie Bożego słowa” oraz „Pan Bóg dał nam dwoje uszu i jeden język, bo powinniśmy więcej słuchać niż mówić”.

W dobrym towarzystwie

Poznając historie Świętych i Błogosławionych Kościoła, w tym św. Bernardyna ze Sieny i innej świętej orędowniczki ludzi cierpiących na choroby płuc – bł. Marii Luizy Merkert, o której pisaliśmy w jednym z wcześniejszych numerów naszego miesięcznika, starajmy się odczytać na nowo i wprowadzić do swej codzienności przesłanie, jakie przekazują nam swym życiem. Dzielmy też radosną pewność papieża Benedykta XVI, który w 2009 roku powiedział: „Jakże piękne i pełne pociechy jest świętych obcowanie! Jest to rzeczywistość, która nadaje inny wymiar całemu naszemu życiu. Nigdy nie jesteśmy sami! Należymy do duchowego «towarzystwa», w którym panuje głęboka solidarność: dobro każdego przynosi korzyść wszystkim i odwrotnie, wspólne szczęście promieniuje na jednostki”.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Z cyklu:, Miesięcznik, Numer archiwalny, Dajmund Danuta, 2016-nr-03, Nasi Orędownicy, Autorzy tekstów

nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 28.03.2024