Ufaj córko!

„Ufaj córko; twoja wiara cię ocaliła”. Czy moja wiara jest na tyle silna, że w chwili próby mam prawo oczekiwać od Jezusa takich właśnie słów?

zdjęcie: Danuta Dajmund

2014-07-07

II Rok czytań
Mt 9, 18-26

W sobotę na Jasną Górę przybyła pielgrzymka osób chorych, niepełnosprawnych i starszych. Jak prawie co roku od 27 lat, byłam wśród jej uczestników. I jak co roku powracałam z niej z podobnymi wzruszeniami. Bo trudno zachować zimną krew, gdy nagle, w jednym miejscu, widzi się taki ogrom ludzkiego cierpienia. Ale zarazem taki ogrom wiary, ufności i miłości kierowanej do Boga za wstawiennictwem Jego Matki.

Miałam okazję porozmawiać z kilkoma przypadkowymi osobami. Poruszająca się z trudem starsza kobieta z Radomia przyjechała tu z córką i wnuczką. Córka towarzyszyła jej po to, by służyć pomocą. „Wnuczkę zabrałyśmy, żeby zobaczyła, że nie wszyscy są młodzi i piękni, że istnieje też nasz świat, świat chorych i ten świat też ma coś do ofiarowania” – wyznała starsza Pani. Jakieś młode małżeństwo z dwójką dzieci. Jedno z nich unieruchomione na małym wózku inwalidzkim. Matka raz po raz pochyla się nad synem i ociera strużkę śliny z jego warg. Przyjechali z podkrakowskiej wioski. Są drugi raz na Jasnej Górze z okazji pielgrzymki dla chorych. „Pierwszy raz przyjechaliśmy tu bez większych oczekiwań, po prostu dlatego, że nasza parafia zorganizowała wspólny wyjazd autokarowy, a my tak rzadko gdzieś wyjeżdżamy, więc szkoda byłoby nie skorzystać” – mówi tata, a mama zaraz dodaje: „Wtedy, znając diagnozę lekarską Tomka, nie wierzyliśmy, że cokolwiek może się zmienić w naszym życiu, ale teraz jest zupełnie inaczej. Już wiemy, po co tu jesteśmy i jeśli Bóg pozwoli, będziemy znowu za rok” – dodaje mama, a ja pytam: „A więc po co?”. „Bo tu odzyskujemy wiarę i nadzieję. Nawet zdrowie Tomka trochę się poprawiło po ostatniej pielgrzymce, tyle że nie to było najważniejsze. To my – ja i mój mąż – doznaliśmy czegoś w rodzaju uzdrowienia. Pewnie, że wolelibyśmy, aby Tomek był zdrowy, ale od czasu tamtej pierwszej pielgrzymki coraz lepiej rozumiemy, że cierpienie, które dotknęło naszą rodzinę ma sens, że to ono sprawia, że stajemy się bardziej rodziną, jaką Bóg chciałby w nas widzieć”.

Dzisiejsza Ewangelia też opisuje dwa „przypadkowe” spotkania Jezusa z ludźmi dotkniętymi cierpieniem i potrzebującymi Jego Boskiej interwencji. Dwa tak zwane „beznadziejne przypadki”, gdyby użyć tego mało delikatnego określenia. Oto zwierzchnik synagogi, który właśnie stracił ukochaną córeczkę i prosta kobieta od dwunastu lat cierpiąca na krwotok. Oboje składają niezwykłe wyznanie wiary. On, zwracając się do Jezusa z pokorą prosi: „…moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie”, a ona pragnie choć dotknąć się szaty Jezusa, wierząc, że będzie uzdrowiona.

I zwierzchnik i owa kobieta dostąpią łaski, której Jezus udziela tym, którzy Mu bezgranicznie zawierzą. Zanim uda się do domu dostojnika, by przywrócić do życia jego córkę, do kobiety powie: „Ufaj córko; twoja wiara cię ocaliła”. I od tej chwili kobieta była zdrowa.

Jezu, czy moja wiara jest na tyle silna, że w chwili próby mam prawo oczekiwać od Ciebie takich właśnie słów?  A może potrzeba, bym uznała, że to wszystko, co mnie w życiu spotyka, jest Twoim darem, który może zmienić moje życie na takie, które będzie Tobie miłe?

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 29.04.2024