Być ikoną Chrystusa

Wpatrując się w poranione ręce, nogi i bok Zbawiciela powiedział: „Chcę być ukrzyżowany razem z Tobą! Z miłości do Ciebie pragnę być ukrzyżowany z Tobą, tak jak Ty zechciałeś być ukrzyżowany z miłości do mnie”.

Fresk autorstwa Giotta przedstawia scenę stygmatyzacji św. Franciszka z Asyżu. Wiele źródeł dotczących św. Franciszka podaje, że otrzymanie przez niego znaków Męki Jezusa (stygmatów), było owocem jego zjednoczenia z cierpiącym i konającym Zbawicielem.

zdjęcie: wikipedia.pl

2017-10-04

Wielu z nas pamięta całkiem nieodległy przecież dzień, kiedy po szoku wywołanym rezygnacją Benedykta XVI spostrzegliśmy unoszący się nad Kaplicą Sykstyńską biały dym – znak dla Bożego Ludu, że oto ma nowego sternika Piotrowej łodzi. Ten moment poprzedziły liczne spekulacje, zarówno co do osoby nowego Papieża jak i imienia, które sobie wybierze. Czy otrzymaliśmy od Ducha Świętego dar w postaci Jana Pawła III, Benedykta XVII, Pawła VII, Jana XXIV? A może będzie nim Pius XIII lub... Piotr II? Po pierwszej niespodziance, jaką była narodowość nowego Papieża pochodzącego z dalekiej Argentyny – kardynała o włosko brzmiącym nazwisku Bergoglio – przyszła kolej na imię świętego, który miał patronować nowemu pontyfikatowi. Franciszek I, czy po prostu Franciszek? No i który Franciszek? Niektórzy na podstawie związku nowego Papieża z zakonem jezuitów wysnuli wniosek, że pewnie chodzi o św. Franciszka Ksawerego. Wkrótce jednak Ojciec Święty rozwiał wszystkie wątpliwości. Kiedy wyjaśnił dziennikarzom, że o wyborze imienia zadecydowała „pamięć o ubogich, potrzebie pokoju w świecie oraz właściwych relacjach ze środowiskiem naturalnym”, nie mogło być już żadnych wątpliwości, że nowy następca św. Piotra przyjął imię Biedaczyny z Asyżu.

Bogaty z urodzenia

Święty Franciszek – główny patron Włoch, Asyżu, Bazylei, Akcji Katolickiej, aktorów, ekologów, niewidomych, ubogich, więźniów i… Papieża Bergoglio, przyszedł na świat w roku 1182, jako Jan Bernardone. Miał szczęście, urodził się bowiem w położonym wśród wzgórz Środkowych Włoch Asyżu, w bogatej kupieckiej rodzinie, dzięki czemu niczego mu nie brakowało. Mógł wraz z przyjaciółmi prowadzić beztroskie życie, pełne zabaw i typowych dla tzw. „złotej młodzieży” igraszek. Jak każdy młody człowiek obdarzony dużą wrażliwością, kochał poezję i muzykę. Miał też swoje wielkie, romantyczne marzenie: chciał zostać rycerzem. Nawet rodzice byli przychylni tym jego pragnieniom; w końcu to całkiem dobra przyszłość dla młodego szlachcica. Dobrą okazją, by zdobyć rycerskie szlify stała się w 1202 roku wojna między Asyżem a Perugią. Ten epizod nie był jednak zbyt szczęśliwy dla młodego Jana Bernardone, który dostał się do niewoli, a w czasie rocznego pobytu w więzieniu stracił siły i z powodu wysokiej gorączki bardzo podupadł na zdrowiu. Nawet zdobyte w 1205 roku rycerskie ostrogi nie cieszyły go już tak bardzo, jak się spodziewał. Zobowiązywały go one jednak do udziału w wojnie prowadzonej między Fryderykiem II a papieżem.

Głos Boga

W tym samym mniej więcej czasie doszło do wielu zmian w sposobie postrzegania świata i w postępowaniu młodego człowieka. Stopniowo coraz mniej było w nim z dawnego Jana Bernardone, idola młodzieży w Asyżu, a coraz bardziej stawał się Franciszkiem, którego Kościół od wieków czci, jako jednego z największych świętych.

W czasie tego procesu nawrócenia Franciszek często słyszał jakiś dziwny głos. Po śnie, jaki przyśnił mu się w Spoleto, nie miał już wątpliwości, że to głos Samego Boga. Wrócił więc do Asyżu, a tam Bóg dokończył dzieła wewnętrznej odmiany Franciszka. To wówczas miało miejsce spotkanie z trędowatym, którego, zsiadłszy z konia, ucałował na znak pokoju. Oddał mu też swe odzienie, a sam zajął jego miejsce, prosząc przechodniów o jałmużnę.

Jedyny Ojciec

Postanowił całkowicie oddać się modlitwie i pokucie, a kolejne doświadczenia coraz bardziej przekonywały go, że wybrał właściwą drogę. Utwierdziło go w tym zwłaszcza przesłanie, które otrzymał od Ukrzyżowanego Jezusa w kościółku św. Damiana. Aż trzykrotnie Chrystus na krzyżu „ożył”, a Franciszek usłyszał głos: „Franciszku, napraw mój Kościół”. Początkowo zrozumiał dosłownie te słowa; kościół św. Damiana rzeczywiście znajdował się w ruinie. Aby go odbudować, musiał zdobyć fundusze, wyniósł więc z domu kawał drogocennego sukna, a także rozdał biednym wszystko, co sam posiadał oraz część ojcowskiego majątku.

Jak można się było spodziewać, ojciec zareagował na to bardzo gwałtownie. Z pewnością przywłaszczenie drogiej tkaniny było jedynie pretekstem. Panu Bernardone od dawna nie podobała się nowa droga, na którą wkroczył jego syn. Postanowił zatem publicznie, w obecności biskupa, wydziedziczyć syna. To wówczas miała miejsce owa dramatyczna scena, którą opisują biografowie Franciszka oraz przytaczają niemal wszystkie ustne podania i legendy. Na publicznym placu miejskim Franciszek zdjął z siebie ubranie, które kiedyś dostał od ojca i nagi złożył mu je u stóp, mówiąc: „Kiedy wyrzekł się mnie ziemski ojciec, mam prawo Ciebie, Boże, odtąd wyłącznie nazywać Ojcem”.

Z miłości do Ewangelii

Po tym wydarzeniu Franciszek postanowił żyć według wskazań Ewangelii, wiodąc życie pustelnika. Pod wpływem fragmentu Ewangelii św. Mateusza, przytaczającej mowę Jezusa wysyłającego Apostołów z misją, Franciszek poczuł powołanie do życia w ubóstwie i oddania się przepowiadaniu Ewangelii. Krótko był sam. Wkrótce jego przykład zaczął coraz bardziej pociągać innych młodych ludzi, wśród których znaleźli się jego dawni kompani i przyjaciele. Nie zabrakło także wielu poważnych obywateli Umbrii, a nawet kobiet, które skupiły się wokół Klary Offreducci – duchowej przyjaciółki Franciszka. Przyczynił się do tego nie tylko osobisty urok i siła oddziaływania Franciszka, ale głównie ewangeliczny radykalizm życia, jaki proponował.

Początki wspólnoty

W jednej z opuszczonych szop założyli klasztor, w którym wspólnie wiedli pokutnicze życie i skąd udawali się w inne miejsca, głosząc Ewangelię. Z czasem Franciszek coraz lepiej rozumiał też przesłanie, które otrzymał od Ukrzyżowanego Jezusa. Wiedział już, że Chrystus tak naprawdę pragnął odnowy całego Kościoła – Swojego Mistycznego Ciała, a nie tylko zaniedbanych umbryjskich kościółków. Franciszek, który kochał Kościół, nie chciał jednak zostać jednym z licznych podówczas heretyków, którzy widząc słabości Kościoła, dążyli do jego rozbicia.

Wraz z grupą współbraci w 1209 roku udał się więc do Rzymu, aby przedstawić papieżowi nową formę życia chrześcijańskiego opartą na ewangelicznym radykalizmie i prosić o błogosławieństwo dla tego dzieła. Wydawało się niemożliwe, aby grupa łachmaniarzy została dopuszczona przed oblicze Innocentego III. A jednak stał się cud! Papież rozpoznał nadprzyrodzone pochodzenie franciszkańskiego ruchu. Jak podaje jedna z legend, miał mieć wcześniej sen, w którym zobaczył walącą się Bazylikę św. Jana na Lateranie. W osobie mężczyzny podtrzymującego gmach świątyni rozpoznał Franciszka. Tak więc już w 1210 roku zatwierdzono ustnie Regułę Zakonu Braci Mniejszych, a pisemnie została ona potwierdzona w 1223 roku. Jak się też później okazało, ewangeliczny radykalizm św. Franciszka i jego zakonu stał się rzeczywiście jednym ze źródeł odnowy Kościoła w XIII wieku.

Świadkowie wiary

Tymczasem Franciszek i jego coraz liczniejsi współbracia osiedlili się w Porcjunkuli, czyli w kościele Matki Bożej Anielskiej, który stał się kolebką zakonu. Dzięki Klarze, która w 1211 roku przyjęła habit z rąk Franciszka, powstała również żeńska gałąź zakonu franciszkańskiego – Zakon Ubogich Pań, czyli klaryski.

Franciszek wraz z braćmi wędrował przez miasta i wioski i wszędzie wzywał do pokuty. Jego misyjne wyprawy kończyły się raz mniejszym, raz większym sukcesem. Już w 1211 roku wybrał się do Syrii, ale nie udało mu się tam dotrzeć. Także misja z 1217 roku, kiedy Franciszek zamierzał udać się do Francji, skończyła się niepowodzeniem i został on zmuszony do pozostania we Włoszech. Uczestniczył w Soborze Laterańskim IV. Myślał też o głoszeniu Ewangelii poganom. W 1219 roku wraz z krzyżowcami dotarł do Egiptu i tam spotkał się z sułtanem Melek-el-Kamelem, wobec którego świadczył o Chrystusie. Trudno w to uwierzyć, ale sułtan zezwolił mu bezpiecznie opuścić swój obóz i dał mu pozwolenie na odwiedzenie miejsc uświęconych życiem Chrystusa w Palestynie, która była wówczas pod panowaniem muzułmańskim. W 1220 roku Franciszek bezpiecznie wrócił do Italii.

Brat wszystkich

Przed Bożym Narodzeniem 1223 roku Franciszek podczas jednej ze swoich misyjnych wędrówek dotarł do Greccio, gdzie zainicjował religijną inscenizację. Postanowił w ten sposób dać wyraz swojej fascynacji Tajemnicą Wcielenia Bożego Syna. W żłobie, przy którym stał wół i osioł, położył na sianie małe dziecko, odczytał fragment Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa i wygłosił homilię. W tym fakcie należy chyba upatrywać trwającej od wieków tradycji tzw. „żłóbków” stawianych w kościołach wielu zakątków świata w okresie Bożego Narodzenia. Jednak miłość do Chrystusa św. Franciszek wyrażał najpełniej w adoracji Najświętszego Sakramentu. Zawsze okazywał też bardzo wielki szacunek kapłanom i polecał, aby ich szanowano ze względu na dar konsekrowania Eucharystii, nawet wtedy, gdy z racji swoich słabości byli tego niegodni. Sam jednak nigdy nie przyjął święceń kapłańskich.

Prosta i pokorna wiara Franciszka, miłość do Chrystusa i dobroć okazywana ludziom sprawiały, że w każdej sytuacji był radosny i zarażał tą radością innych. To z tej jego miłości do Chrystusa wynikała miłość zarówno do osób, jak również do wszystkich stworzeń. Tu też miało swoje źródło Franciszkowe poczucie powszechnego braterstwa.

W 1221 roku św. Franciszek założył tzw. Trzeci zakon dla ludzi świeckich, aby i oni – ludzie żyjący w rodzinach – mogli praktykować w ramach swojego stanu rady ewangeliczne: czystość, ubóstwo i posłuszeństwo.

Znaki Męki Jezusa

Za jedno z najbardziej niezwykłych zdarzeń w życiu św. Franciszka uchodzi objawienie, jakiego doznał on dwa lata przed swoją śmiercią. Było to 14 września 1224 roku w Alwerni, podczas czterdziestodniowego postu poprzedzającego uroczystość św. Michała Archanioła. Franciszek modlił się wówczas tymi słowami: Panie, błagam Cię przed śmiercią o dwie jeszcze łaski: ażebym wedle miary dostępnej człowiekowi doznał w sobie cierpień okrutnej Twej męki oraz abym miłował Cię miłością podobną do tej, jaka skłoniła Cię do ofiarowania się za nas. Wtedy zobaczył zstępującego z nieba sześcioskrzydłego Serafina, niosącego w swoich skrzydłach Ukrzyżowanego. Wpatrując się w poranione ręce, nogi i bok Zbawiciela powiedział: Chcę być ukrzyżowany razem z Tobą! Z miłości do Ciebie pragnę być ukrzyżowany z Tobą, tak jak Ty zechciałeś być ukrzyżowany z miłości do mnie.

Wówczas Bóg odcisnął na ciele Biedaczyny znaki Swej Męki. Kiedy Serafin oddalił się, Franciszek spostrzegł, że jego ręce i nogi są przebite gwoździami. Również w jego boku pojawiła się rana. Do dziś herb zakonny Braci Mniejszych przedstawia dwie skrzyżowane na tle krzyża ręce: obnażoną rękę Jezusa i odzianą w habit rękę Franciszka. Obie dłonie są zranione. Franciszek stał się w ten sposób pierwszym w historii Kościoła stygmatykiem.

Przykłady pociągają...

Praktyka surowej pokuty, nocne czuwania modlitewne i trudy związane z przepowiadaniem Ewangelii wkrótce wyczerpały siły Franciszka. Zachorował też na oczy, a próby wyleczenia postępującej ślepoty spełzły na niczym. Kiedy 3 października 1226 roku umierał, poprosił, by bracia zdjęli z niego odzienie i położyli go na ziemi. Wysłuchawszy opisu Męki Pańskiej z Ewangelii św. Jana, odszedł do Pana ze słowami Psalmu 141 na ustach. Miał 45 lat. Zaledwie dwa lata później Grzegorz IX ogłosił go świętym. Nad grobem św. Franciszka w Asyżu wzniesiono bazylikę ku jego czci, a zdobiące ją freski Giotta, opowiadając o życiu Franciszka, również i dziś budzą duchowo kolejnych jego naśladowców.

Można się zastanawiać, co w postawie Biedaczyny z Asyżu najbardziej pociągało współczesnych Franciszkowi jak i jego naśladowców z następnych wieków. Do dziś jest on przecież inspiracją dla tak wielu różnych ludzi: zarówno dla duchownych, jak i dla świeckich, dla kobiet i mężczyzn, dla ubogich i majętnych. Jego biografowie wskazują chyba słusznie, że tym, co najlepiej charakteryzuje jego duchowość, jest przyjęcie i głoszenie wskazań Ewangelii, wielka pokora, ubóstwo pojmowane nie jako cel, ale jako środek naśladowania Chrystusa, braterstwo wewnątrz wspólnot, ale i braterstwo powszechne. To także praca, niebywała radość życia i umiłowanie modlitwy. Doskonale wyraził to Benedykt XVI w jednej ze swoich katechez wygłoszonych w 2010 roku, kiedy mówiąc o św. Franciszku, zauważył, że „był on rzeczywiście żywą ikoną Chrystusa. To był w istocie jego ideał: być jak Jezus, rozważać Chrystusa Ewangelii, kochać Go mocno, naśladować Jego cnoty. Chciał zwłaszcza nadać podstawową wartość ubóstwu wewnętrznemu i zewnętrznemu, ucząc go także swych synów duchowych”. Jak podkreślał Benedykt XVI, jest też nadal inspiracją do „pielęgnowania ubóstwa wewnętrznego, aby wzrastać w zaufaniu Bogu, łącząc także umiarkowany styl życia z zachowaniem dystansu wobec dóbr materialnych”.

Duch Franciszka

Jak bardzo współczesnemu światu potrzeba franciszkańskiego ducha, uzmysłowiłam sobie podczas październikowego spektaklu „Franciszek. Wezwanie z Asyżu”, który w hali katowickiego „Spodka” zgromadził ponad siedem tysięcy widzów. Z zachwytem śledziliśmy grę młodych wykonawców, którzy pomogli nam odkryć w sobie tęsknotę za światem, „w którym miłość znów będzie kochana”. Z wielkiego telebimu popłynęło także przesłanie Papieża Franciszka, który życzył widzom, „aby to artystyczne spotkanie z Biedaczyną z Asyżu budziło w sercach wszystkich miłość do Boga Stwórcy, szacunek dla stworzenia i czynne miłosierdzie dla tych, którzy potrzebują duchowej i materialnej pomocy”. Słowa te skłaniają do działania, ale i do modlitwy w intencji owoców pontyfikatu, któremu patronuje tak fascynujący święty, jak Franciszek z Asyżu.

Autorzy tekstów, Dajmund Danuta, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2014-nr-03, Z cyklu:, Nasi Orędownicy, Najnowsze

nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 28.03.2024