Pozostałych dziewięciu

Nie wiemy dokładnie kim byli. Z całą pewnością wiemy o nich tylko tyle, że było ich dziesięciu, a jeden z nich był cudzoziemcem. No i wiemy, że połączył ich wspólny los – straszna choroba. Tak straszna, że nie mieli już przed sobą żadnej przyszłości. Aż do tamtego dnia, kiedy spotkali Jego.

zdjęcie: canstockphoto/karenr

2013-10-13

Rok C
Łk 17, 11-19

Każda mądra matka, zwykle jeszcze wcześniej niż pierwszego pacierza, uczy swoje dziecko kilku słów-kluczy, bez których trudno byłoby mu funkcjonować: PROSZĘ, DZIĘKUJĘ, PRZEPRASZAM. Z upływem lat, gdy człowiekowi przybywa doświadczeń, zaczyna z tych słów korzystać coraz częściej. Czasem dlatego, że mu się to po prostu opłaca, ale niekiedy z autentycznej potrzeby serca.

Dzisiejsza Ewangelia przywołuje historię, a właściwie tylko jeden – ale za to bardzo ważny – epizod z życia dziesięciu boleśnie doświadczonych ludzi. Nie wiemy dokładnie, kim byli; czy zanim przydarzyło im się to nieszczęście mieli rodziny, przyjaciół, majątek lub wykształcenie? Czy byli kimś ważnym? Z całą pewnością wiemy tylko tyle, że było ich dziesięciu, a jeden z nich był cudzoziemcem, Samarytaninem. No i wiemy, że połączył ich wspólny los – straszna choroba. Tak straszna, że nie mieli już przed sobą żadnej przyszłości. Aż do tamtego dnia, kiedy spotkali Jego.

Kiedy w drodze do Jerozolimy Jezus zatrzymał się w jednej z wiosek na pograniczu Galilei i Samarii uznali pewnie, że to jest ich jedyna szansa. Nie odważyli się podejść bliżej; trędowaci nie mieli prawa zbliżać się do zdrowych. Wołali tylko głośno, tak, aby ich usłyszał: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”. A On wysłuchał ich prośby. Bez żadnego spektakularnego gestu! Powiedział tylko, aby pokazali się kapłanom, którzy mogli orzec o stanie ich zdrowia. Dopiero w drodze spostrzegli, że… są zdrowi. Czyż mogło ich spotkać coś wspanialszego? Przecież wracali do świata żywych! Mimo to, tylko jeden z owych dziesięciu, cudzoziemiec, pojął, co się tak naprawdę wydarzyło. Ewangelista pisze, że „wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu”. Jeden jedyny z dziesięciu uzdrowionych! Tylko jeden. A dziewięciu pozostałych? Co z nimi, gdzie są? – chcielibyśmy zapytać wraz z Jezusem zasmuconym ich niewdzięcznością.

Kto wie? Może najpierw chcieli sprawdzić, czy rzeczywiście są zdrowi, oprzeć się na jakichś naukowych, wiarygodnych ekspertyzach? A może uznali, że to, co się stało, to tylko zwykły przypadek, zbieg okoliczności. Bo może wcale nie byli chorzy… przynajmniej nie tak bardzo jak myśleli… No bo kto by tam wierzył w jakieś cuda?! A może górę wzięło zwykłe lenistwo lub uznali, że mają teraz na głowie tyle ważniejszych spraw. Wszak trzeba na nowo odnaleźć się w rzeczywistości zdrowych, odnowić stare znajomości, powrócić jak najszybciej do rodziny… Całe morze „okoliczności łagodzących”!

Skąd my to znamy?! Ponad dwa tysiące lat, a właściwie nic się nie zmieniło. Tak bardzo chcielibyśmy usprawiedliwić owych „pozostałych dziewięciu”. Pewnie dlatego, że tak bardzo przypominają nas samych – ciebie i mnie. Może jednak lepiej zatrzymać się nad słowami śpiewanymi przed dzisiejszą Ewangelią:
„Za wszystko dziękujcie Bogu, taka jest bowiem wola Boża względem was w Jezusie Chrystusie”.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Najnowsze, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.04.2024