Osoba starsza w rodzinie

Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany (...). Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił /Syr 3, 3-5. 12-13/.

zdjęcie: CANSTOCKPHOTO.PL

2018-09-07

Przywołane słowa z Księgi Mądrości Syracha niech będą wprowadze­niem do rozważań dotyczących starości i osób starszych oraz chorych w naszych rodzinach. Choć starość nie jest chorobą, jest jednak szczególnym okresem życia, w którym w większym stopniu zależni jesteśmy od innych. Jak podchodzić do własnego starzenia się, do naszych bliskich, którzy wymagają opieki? Czy starość Panu Bogu rzeczy­wiście nie wyszła? Czy starość wiąże się wyłącznie ze stratami – a jeśli nie – to co zyskujemy, starzejąc się? Spróbuję – jako brat zakonny (bonifrater), a jed­nocześnie lekarz geriatra, poszukać odpowiedzi na te pytania.

Czym jest starość?

Zacznijmy od definicji. Starzenie się to normalny, długotrwały i nieodwra­calny proces fizjologiczny, zachodzący w rozwoju żywych organizmów, także człowieka. Procesy starzenia rozpoczy­nają się u człowieka w wieku średnim i nasilają się z upływem czasu. Starość (wiek starczy) jest końcowym okresem starzenia się, który kończy się śmiercią. Oznacza taki stopień zaawansowania procesów starzenia się człowieka, któ­ry w istotnym stopniu ogranicza jego procesy biologiczne i możliwości dosto­sowania się do wszelkich sytuacji stre­sowych, a więc wymagających adaptacji organizmu, zwiększonego wysiłku. Tym stresem, o którym mówimy, w medy­cynie mogą być zarówno choroby, jak i trudne sytuacje społeczne, rodzinne. W starości maleje nasza samodzielność, a wzrasta zależność od innych osób. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) progiem starości jest 60. rok życia; wyróżnia się wczesną starość-pomiędzy 60. a 75. rokiem życia, wiek starczy – pomiędzy 75. a 90. rokiem życia i długowieczność po 90. urodzi­nach. Warto tu podkreślić, że – jak już zostało wspomniane – starzenie się jest procesem fizjologicznym i nie oznacza „automatycznie” chorowania! Zauważ­my, że wiek niemowlęcy też łączy się z wieloma ograniczeniami organizmu, który jeszcze się w pełni nie rozwinął, a jednak nie traktujemy małych dzie­ci jako chorych. Określenia takie jak „otępienie starcze” nie są poprawne z medycznego punktu widzenia, bo owo otępienie nie jest w starości sta­nem obligatoryjnym.

Jest wiele modeli oraz teorii, które próbują scharakteryzować przemiany psychologiczne, wpływające na funk­cjonowanie społeczne osób starszych. Teoria zegara słonecznego wskazuje, że dla człowieka starego wydarzenia nieoczekiwane są trudniejsze niż spo­dziewane np.: śmierć partnera jest mniej obciążająca niż śmierć dziecka. Teoria niezaangażowania zwraca uwagę na wycofanie się człowieka w podeszłym wieku do własnego „wewnętrznego świata”, aby utrzymać wystarczający do życia poziom satysfakcji. Teoria cią­głości zwraca uwagę, na fakt, że starzy ludzie mają skłonność do zachowywa­nia się zgodnie z wzorcami z młodości i powielania wypróbowanych już metod radzenia sobie i dokonywania wyborów.

Starość – zadania, postawy i potrzeby

Każdy okres życia, w tym późna dorosłość, stawia przed człowiekiem nowe zadania rozwojowe, którym w tro­sce o jakość życia należy sprostać. Ge­rontolodzy (specjaliści zajmujący się problematyką osób starszych) uważają, że starzenie się jest odzwierciedleniem wcześniejszej egzystencji. Obraz starości jest niejako wypadkową dotychczaso­wego życia. Niewypełnienie ważnych zadań rozwojowych we wcześniejszych okresach życia może skutkować frustra­cją, nerwicą egzystencjalną, depresją, zabarwiając negatywnie obraz starości. Jakość starości i starzenia się zależy więc w decydującej mierze od charakteru życia, jakie człowiek prowadził wcze­śniej, zwłaszcza już w dorosłym wieku. Koniecznym warunkiem dla poczucia dobrej jakości życia osoby w starszym wieku jest zaakceptowanie zmian bio­logicznych, wynikających z naturalnego procesu starzenia się oraz zwiększa­jących się wraz z wiekiem ograniczeń w pełnieniu funkcji społecznych. Nie oznacza to wcale biernego poddawania się tym procesom. Z jednej strony należy zaakceptować przemiany biologiczne jako naturalne i nieuchronne, a z dru­giej starać się je maksymalnie opóź­niać naturalnymi metodami (poprzez właściwy styl życia). Jak podkreśla Eric Erikson (amerykański psychoanalityk i psycholog rozwoju człowieka), waż­nym zadaniem rozwojowym jest akcep­tacja ludzkiego życia dzięki mądremu postrzeganiu jego przebiegu.

Suzanne Richard wyróżnia pięć najczęściej występujących postaw lu­dzi starych:
• Postawa konstruktywna: osoba starsza jest skierowana na aktywność na rzecz najbliższych osób potrzebujących pomocy czy wsparcia; charakteryzuje się integracją wewnętrzną i harmonijnymi kontaktami z otaczającym światem.
• Postawa zależności lub bujanego fotela: choć osoba jest sprawna psy­chicznie i fizycznie, żąda opieki, stale absorbuje uwagę bliskich, czuje się zwol­niona z odpowiedzialności za siebie, nie wykazuje własnych ambicji.
• Postawa obronna lub postawa opancerzonych: osoba starsza nie może wykonać danej czynności, ale mimo to broni się przed pomocą innych. Jest przesadnie opanowana, skrępowana konwenansami, zamykając się w sobie, izolując, starając się być samowystar­czalną. Jest osobowością bierną, która mogłaby pomóc innym, ale nie chce.
• Postawa wrogości wobec otoczenia: występuje u osób agresywnych, podejrz­liwych, niezadowolonych z kontaktów z innymi ludźmi. Osoba uważa, że inni przychodzą do niej, ponieważ chcą cze­goś w zamian (np. pieniędzy z emerytu­ry). Osoby takie nie akceptują starości, zagrożone są wystąpieniem depresji i zaburzeń lękowych.
• Postawa autodestrukcji i wrogości skierowanej na siebie: osoba taka nie umie pogodzić się z własną starością, oczekuje śmierci, jednocześnie lękając się jej. Ludzie tacy nie wierzą, że mogą wpływać na swoje życie, czują się sa­motni, nieprzydatni. Postawa taka jest częstsza u mężczyzn, co wiąże się z ich bardziej dominującą pozycją społeczną.

Podstawowe znaczenie dla jakości funkcjonowania osób starszych ma realizacja potrzeb, do których należą: potrzeba integracji ze środowiskiem i rodziną, potrzeba uznania i użytecz­ności, potrzeba autonomii, potrzeba bezpieczeństwa, potrzeba satysfakcji życiowej.

Co tracimy?

W psychologii etap późnej dorosło­ści bywa nazywany okresem strat lub kryzysem starości. Wśród wielu zdarzeń krytycznych wpisanych w tę fazę życia, najczęściej wymienia się: utratę zdrowia i witalności, atrakcyjności, najbliższych osób, pracy (przejście na emeryturę), niekiedy prestiżu zawodowego, a także perspektywę własnej śmierci. Sytuacje krytyczne zawsze są dla człowieka źró­dłem ważnych wyzwań, trosk i życio­wych zmagań. Zmniejszenie statusu ekonomicznego, skutkuje ogranicze­niami w życiu codziennym, co może psychicznego i skutkować może także ograniczeniem kontaktów, doprowadza­jąc tym samym do stopniowej izolacji osoby starszej w społeczeństwie.

Oczywiście błędne jest patrzenie na osoby stare jak na „duże dzieci” (podobnie jak dziecko nie jest małym dorosłym). Niemalże wszystko, co w okresie dzieciństwa ulega rozwo­jowi, w starości zanika. Mamy w tym okresie do czynienia np.: z trudnościami w poruszaniu się, brakiem samokontroli, zaburzeniami poznawczymi, zuboże­niem języka, labilnością emocjonalną, zależnością od innych. Od indywidual­nie zmiennego współistnienia i nasilenia w/w braków oraz towarzyszących chorób zależy to, czy starzenie u danej osoby określimy jako pomyślne czy też patologiczne.

Co zyskujemy?

W starości pojawiają się możliwości rozwoju pewnych obszarów aktywności, postaw i filozofii życia, do których nie było się gotowym na wcześniejszych etapach rozwoju. Wraz z wiekiem zmienia się sposób oceny własnych doświadczeń, z innej perspektywy spogląda się na wydarzenia minionych lat, odnajduje się sens sytuacji trud­nych, a także potrzebę inwestowania w obszary, które wcześniej uważane były za mniej istotne. Szansa na wzrost w okresie późnej dorosłości podkreślo­na została w koncepcji wspomnianego już Eriksona. Pozytywne rozwiązanie przypadającego na ten ostatni okres życia konfliktu między potrzebami, pragnieniami, bogatym doświadcze­niem życiowym, a słabnącymi siłami i możliwościami, prowadzi do osiągnię­cia wewnętrznej integracji. Towarzyszy temu doświadczenie ładu, harmonii i poczucia sensu w odniesieniu do własnego życia, innych ludzi i całego świata. Osiągniecie integracji jest rów­noznaczne z przekonaniem o wartości własnej drogi życiowej mimo świado­mości, że mogłaby ona przebiegać ina­czej. Warunkiem jej osiągnięcia jest pozytywne rozstrzygnięcie konfliktów i egzystencjalnych napięć z wcześniej­szych etapów rozwojowych, ponieważ w tym okresie dochodzi do ich swoistego bilansu.

Rodzina wobec starości

Należy zauważyć, że z pro­blemami starości, a szczególnie późnej starości, spotykamy się w szerszym wymiarze dopiero w ostatnich stuleciach. W minionych wiekach z racji epidemii czy niskiej hi­gieny, większość ludzi nie dożywała tego okresu życia. Przykładowo: średnia długość życia człowieka w XI wieku nie przekraczała 45 lat. Współczesność cha­rakteryzuje ambiwalentne (sprzeczne, dwojakie) podejście do okresu starości. Pomimo globalizacji jest ono zróżni­cowane w poszczególnych rejonach świata. Paradoksalnie nadal dostrzec można większy szacunek i akceptację starości w społeczeństwach ubogich oraz wypieranie starości w społeczeń­stwach konsumpcyjnych, mimo coraz większego odsetka ludzi starych, którzy owe społeczności tworzą.

Aby właściwie odnaleźć się w sytu­acji, gdy ktoś z naszej rodziny wymaga zwiększonej troski w związku ze sta­rzeniem się, należy przyjąć właściwy sposób postrzegania tego faktu. To, czy będziemy potrafili właściwie odnaleźć się wobec konieczności objęcia opie­ką starszej osoby w naszej rodzinie, zależy od przyjętego przez nas świa­topoglądu i wartości, od celów jakie uznajemy za ważne. Biblia i nauczanie Kościoła przypominają nam o tym, by osoby starsze szanować. W Familia­ris consortio Jana Pawła II z 1981 roku czytamy: „Kościół w swoim nauczaniu o mądrości wieku sędziwego pamięta o cennej roli ludzi starszych w rodzinie. Pamięta o starości, z tym wszystkim co ona wnosi pozytywnego i negatywne­go, a więc z możliwością pogłębienia miłości małżeńskiej, coraz bardziej oczyszczonej i uszlachetnionej przez długoletnią nieprzerwaną wierność, z gotowością służenia innym w nowy sposób dobrocią, mądrością i pozostałą energią, z ciężarem samotności, cier­pieniem związanym z chorobą, zbli­żaniem się końca życia”. Także papież Franciszek zwraca uwagę na wartość osób starszych: „Starość jest siedzibą mądrości życia. Starcy posiadają mą­drość zdobytą w ciągu całego życia, jak starzec Symeon czy prorokini Anna w świątyni jerozolimskiej, i to właśnie ta mądrość pozwoliła im rozpoznać Jezusa. Dawajmy tę mądrość ludziom młodym jak dobre wino, które z bie­giem lat staje się lepsze”.

Co zrobić w pędzącym świecie, wobec stałego braku czasu i chęci zadbania o jak najlepsze warunki dla naszych dzieci? Czy wobec choroby i starości rodziców zrezygnować z ży­ciowej kariery i własnych ambicji? To trudne decyzje i z pewnością należy rozpatrywać je indywidualnie. Warto jednak głęboko się zastanowić, co jest naszym życiowym celem? Czy w po­goni za sukcesem, nie tracimy tego, co rzeczywiście jest nam potrzebne, a więc bliskości i relacji z drugim czło­wiekiem, w tym przypadku tak szcze­gólnym, bo członkiem naszej rodziny, któremu często tak wiele zawdzięczamy? Siostra Małgorzata Chmielewska radzi: „Silne społeczeństwo musi się posunąć na tej ławce życia, robiąc miejsce słab­szym. Trzeba być gotowym zrezygno­wać z luksusów, z których korzystamy, a słabsi nie mogą, by móc zapewnić im przestrzeń do godnego życia. Tu potrzebna jest zmiana w mentalności społeczeństwa”.

Z pomocą w szukaniu odpowiedzi na pytanie jak postąpić, przychodzi nam także czwarte przykazanie Dekalogu. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Zachowywanie czwartego przykazania łączy się z nagrodą: „Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie” (Wj 20, 12; Pwt 5, 16). Wypełnianie tego przykazania zapewnia, wraz z owocami duchowymi, doczesne owoce pokoju i pomyślności. Natomiast lekceważenie go, przynosi wielkie szkody osobom i wspólnotom. To, co dawniej było czymś naturalnym – wielopokoleniowe rodziny, w których wnukowie czerpali z doświadczenia dziadków, a zarazem towarzyszyli im w doświadczeniach co­dzienności – obecnie wydaje się wy­zwaniem. Niedawno mogłem obserwo­wać jak fenomenalny może być kontakt kilkuletniego dziecka z 90-ciolatkiem z zaawansowanym otępieniem. Zapo­minanie właściwych słów czy problemy w skupieniu uwagi w takiej relacji nie miały najmniejszego znaczenia.

Troska o najbliższych nie wynika tylko z pobudek religijnych. Jest wpi­sana również w ład społeczny i ob­warowana przepisami prawa (Kodeks Rodzinny). Warto wspomnieć, że na właściwe rozwiązanie problemu staro­ści, czy choroby w rodzinie, ma także wpływ postawa osoby potrzebującej pomocy, a więc to, czy potrafi zgłaszać swoje potrzeby i problemy oraz czy potrafi ową pomoc przyjąć. Wspomnia­na już była sytuacja, gdy osoba starsza w trosce o swą niezależność, pomocy odmawia. Opieka, pielęgnacja jest swe­go rodzaju darem, a w naszym kręgu kulturowym często mamy wpojone, że „nic nie ma za darmo”. Stąd tak ważne jest, abyśmy uczyli się i doświadczali bezinteresownego obdarowywania się w naszych rodzinach. Takie doświad­czenie ma przecież istotny wymiar duchowy, bo uczy przyjęcia wielkiej i bezinteresownej Miłości Boga.

Jeśli nie w rodzinie…

Zdarzają się oczywiście sytuacje, w których trzeba skorzystać z pomo­cy instytucjonalnej: domów pomocy społecznej czy zakładów opieki lecz­niczej. Zakon Bonifratrów, którego jestem członkiem, prowadzi Dom Geriatryczno-Rehabilitacyjny w War­szawie. Wiele osób starszych jest tak­że pacjentami naszego hospicjum we Wrocławiu oraz szpitali w Katowicach, Łodzi, Krakowie i Piaskach k. Gostynia. Umieszczenie osoby starszej w domu seniora niech jednak nie odbiera nam „wyobraźni miłosierdzia”, aby takiej oso­bie towarzyszyć. Bliskość i rozmowa to elementy, których nie jesteśmy w sta­nie zastąpić żadną tabletką. Często – szczególnie w ciężkiej chorobie kogoś z rodziny – spotykamy się z lękiem i pytaniami: czy odwiedzać, o co pytać, jak rozmawiać? Z pewnością wymaga to naszej dojrzałości i wyczucia.

Najważniejsza jest nasza obecność, umiejętność słuchania także między wierszami. Nie bójmy się pytać: w czym ci pomóc, co mogę zrobić, czy jest coś, co cię niepokoi? Nie bójmy się naszej nieporadności! Lepiej odwiedzić cho­rego niż gryźć się wyrzutami sumienia, że tego nie zrobiliśmy. Nie bójmy się także ciszy, gdy rozmowa się „nie klei” albo gdy nie potrafimy odpowiedzieć na jakieś pytanie chorego. Często nasze życzliwe milczenie jest odpowiedzią znacznie lepszą niż nerwowe zapewnia­nie, że „wszystko będzie dobrze”. Słuch i dotyk to zmysły, które pozostają aktyw­ne nawet w stanie agonalnym. Papież Franciszek przypomina nam o dotyku jako o najdoskonalszej, najprostszej for­mie komunikacji.

Czy do starości można się przygotować?

Pisałem już o tym, że wiele w sta­rości zależy od tego, jak wyglądały wcześniejsze etapy naszego życia. Tak naprawdę geriatrzy powinni spotykać się z przedszkolakami…

Do podstawowych zadań edukacji ku starości należą: rozwijanie umiejęt­ności planowania własnego życia tak, by starość była dla osoby stanem natu­ralnym i emocjonalnie akceptowanym; odejście od stereotypowego spojrzenia na ostatni okres w życiu człowieka – chodzi o to, aby starość, mimo spe­cyficznych cech, była odbierana jako naturalny okres rozwojowy człowieka, podobnie, jak wcześniejsze przedziały wiekowe; kształtowanie pozytywnego nastawienia do własnej przeszłości, te­raźniejszości, jak i przyszłości, co wiąże się z odwagą dokonania zmian w życiu.

Jeśli sami przeżywamy już starość lub opiekujemy się naszymi seniora­mi w rodzinie, warto poradzić się fa­chowców, jakie działania podjąć, by uniknąć wielu związanych z wiekiem komplikacji. Niektóre z nich są proste i intuicyjne – jak chociażby zadbanie o lepsze oświetlenie w domu, czy wyeli­minowanie nieumocowanych dywanów, co zmniejsza ryzyko upadków. Musimy mieć świadomość, że jedno schorzenie zwykle pociąga za sobą kolejne. I tak np. nietrzymanie moczu – problem do­tyczący blisko 40% seniorek – może skutkować unikaniem wyjść z domu, to zaś zubożeniem kontaktów społecz­nych, depresją i pogorszeniem spraw­ności fizycznej.

Lekarz geriatra podczas wizyty ra­czej zmniejsza ilość preparatów lecz­niczych stosowanych przez pacjenta, a zwraca uwagę na profilaktykę „wielkich problemów geriatrycznych”, takich jak te powyżej wspomniane.

Relacje są ważne

Zastanowienie się nad pytaniem – jak pomagać chorym i starszym człon­kom naszej rodziny? – wprowadza nas w szeroką dyskusję o tym, co w naszym życiu jest ważne. Szacunek dla senio­rów, wzajemne relacje w naszych ro­dzinach, zdystansowanie się od kry­terium ekonomicznego jako miernika życiowego sukcesu, to szansa na zmianę naszego stylu życia i na wprowadze­nie harmonii i pokoju ducha. To po­czątek wszelkich działań mających na celu ochronę naszej Ziemi. Tak pisze o tym Papież Franciszek w encyklice Laudato Si: „W rodzinie pielęgnowa­ne są pierwsze nawyki miłości i troski o życie, takie jak właściwe korzystanie z rzeczy, umiłowanie ładu i sprzątanie po sobie, poszanowanie lokalnego eko­systemu i ochrona wszystkich stwo­rzeń. Rodzina jest miejscem formacji integralnej, w którym rozgrywają się ściśle ze sobą powiązane różne aspekty osobistego dojrzewania. W rodzinie uczymy się prosić o pozwolenie, nie popadając w serwilizm (służalczość) mówić dziękuję, dając wyraz szczere­mu docenieniu tego, co otrzymujemy, opanowania agresji lub chciwości i pro­szenia o przebaczenie, gdy wyrządzi­my jakieś zło. Te małe gesty szczerej uprzejmości pomagają budować kulturę życia dzielonego z innymi i szacunku dla tego, co nas otacza”.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2018nr05, Z cyklu:, Z bliska, Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 28.03.2024