Światło Bożego Słowa na kwiecień
Przez cały 2023 rok, który w Apostolstwie Chorych przeżywamy jako VIII rok Nowenny przed 100-leciem istnienia wspólnoty w świecie (jego tematem jest Słowo Boże), będziemy publikować komentarze do niedzielnych Ewangelii. Niech służą wszystkim Czytelnikom jako pomoc w ich osobistej modlitwie i lekturze Słowa Bożego.
2023-05-05
I niedziela kwietnia – Niedziela Palmowa
Tekst Ewangelii: Mt 26,14–27,66
Wraz z Jezusem i Jego uczniami wchodzimy dziś do Jeruzalem. Owemu wejściu do Miasta Świętego towarzyszą radosne okrzyki licznie zgromadzonego tłumu: „Hosanna, Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokości!”. Takie okrzyki w historii Izraela towarzyszyły triumfalnemu królewskiemu orszakowi wjeżdżającemu do Jeruzalem. Jezus wjeżdżający do Miasta Świętego na oślątku jest obwołany Królem. Jeszcze kilka dni, a Jezusowym tronem będzie krzyż, koroną Jego – upleciony cierniowy wieniec, królewską szatą – wojskowy szkarłatny płaszcz. W sposób szczególny oddaje królewskość Jezusa ewangeliczna scena z rzymskiego pretorium, w którym to żołnierze wyszydzili Jezusa, oddając Mu hołd. Choć z pogardą traktują oni Jezusa (nazywając Go królem), nieświadomie przyznają, że zbawienie dotrze również do nich samych, czyli do pogan.
Widzimy dziś Ciało Chrystusa z Jego oszpeconym obliczem, umęczonymi nogami, przebitymi rękami i otwartym bokiem. Czy jestem w stanie patrzeć dalej, poza rany, by ujrzeć, że one dają mi życie? Czy jestem w stanie spojrzeć także na swoje rany, by dojrzeć w nich coś, co mnie prowadzi do Boga? Czy może widzę tylko krew i śmierć?
Zadanie: U progu Wielkiego Tygodnia zastanowię się nad tym, co w moim życiu najbardziej rani Jezusa i co w mojej codzienności wymaga Jego zbawczej interwencji. W modlitwie powierzę się Jezusowi cierpiącemu i opuszczonemu.
II niedziela kwietnia – Wielkanoc
Tekst Ewangelii: J 20, 1-9
W dzisiejszej Ewangelii kilka razy powtarza się słowo: „ujrzeć”, „zobaczyć”. „Maria zobaczyła, Piotr ujrzał, Jan ujrzał i uwierzył”. To słowo w różnych formach, odcieniach, brzmieniu emocjonalnym będzie powtarzane przez wszystkich świadków zmartwychwstania. Co zobaczyli Maria, Piotr i Jan w ten paschalny poranek?
Maria Magdalena zobaczyła pusty grób. I zatrzymała się na tym znaku. Pusty grób nie był dla niej znakiem radosnym. Był raczej znakiem cierpienia i smutku. Pogłębił w Marii ból Wielkiego Piątku. Do tego doszło rozczarowanie: „Zabrano Pana”. Szymon Piotr zobaczył więcej. Wszedł do grobu i zobaczył ławę, na której spoczywało ciało Jezusa, zobaczył również całun, którym owinięte było Jego ciało. Zobaczył znaki, ale nie zobaczył jeszcze Jezusa. Piotr widzi, ale jeszcze nie rozumie. Piotr jest obrazem ludzi, którzy kierują się rozumem i wolą. Rozum nie jest w stanie przeniknąć tajemnicy zmartwychwstania. Potem wszedł Jan. Jan zobaczył to samo, a jednak najwięcej. Jan „ujrzał i uwierzył”. By ujrzeć i uwierzyć potrzeba serca, które kocha i które wie, że jest kochane. Kto doświadcza w głębi serca miłości Jezusa, może uwierzyć w zmartwychwstanie. Ma przeczucie i pewność, że miłość jest silniejsza od śmierci.
Co ja powinienem zobaczyć w tych znakach? W znaku grobu powinienem zobaczyć życie. Pusty grób to nie jest znak śmierci, pustki, bezsensu, zawiedzionych nadziei. Pusty grób to znak radości i zmartwychwstania, a więc życia. Pascha, którą świętujemy, jest życiem, nadzieją, radością. Nasze codzienne doświadczenie jest często doświadczeniem bólu, cierpienia i krzyża. Widzę, że o wiele łatwiej przychodzi mi koncentracja na tym, co przykre, bolesne, trudne, raniące, niż kontemplacja tego, co daje radość, pobudza do życia, pozwala cieszyć się życiem i Bogiem.
I może tak stopniowo, nieświadomie zrodzić się we mnie mistyfikacja krzyża, bólu i cierpienia. Mogę z krzyża uczynić cel. A przecież krzyż jest drogą, nie celem. Celem jest Ten, który zwyciężył krzyż. Celem jest chwała, która jest za krzyżem i za grobem.
Zadanie: Oczami duszy podczas modlitwy zobaczę pusty grób Jezusa. Podziękuję Mu za Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie, przez które wysłużył światu odkupienie.
III niedziela kwietnia – 2. niedziela wielkanocna
Tekst Ewangelii: J 20, 19-31
Wydarzenia, które nastąpiły po śmierci Jezusa i po złożeniu Jego ciała do grobu, św. Jan ewangelista układa w pewien prosty i logiczny ciąg. W końcowym rozdziale swej Ewangelii pokazuje on stopniowe poznawanie prawdy o zmartwychwstaniu. W pierwszej scenie (w. 1-10) widzimy budzenie się wiary w zmartwychwstanie poprzez oglądanie pustego grobu, opasek i chusty. Drugi obraz to pełna liryzmu i bardzo głęboka scena spotkania Oblubieńca i Oblubienicy – Zmartwychwstałego Pana i Marii Magdaleny. Chrystus już nie poprzez znaki, ale osobiście daje się rozpoznać, chociaż Marii jeszcze nie pozwala się dotknąć. Ten gest został przez Jezusa zarezerwowany dla niedowierzającego Tomasza na końcu opisu objawień Zmartwychwstałego.
Po spotkaniu z Marią Magdaleną Jezus przychodzi do swoich uczniów, przekazując im dar Ducha Świętego, zapowiedziany w czasie Ostatniej Wieczerzy i posyłając ich z misją odpuszczania grzechów. Kolejne wydarzenie to objawienie się Jezusa Tomaszowi, który nie chciał uwierzyć temu, czego doświadczyli, co widzieli i co mu opowiadali jego współbracia. Święty Jan wyraźnie rysuje stopniowe przychodzenie i objawianie się Jezusa swoim uczniom, aż do pełnego miłości pochylenia się nad niewiarą Tomasza. Jezus nie chce stracić nikogo z tych, których dał mu Ojciec, dlatego znając niewiarę Tomasza, zwraca się wprost do niego, demonstrując, że zna jego wątpliwości, które zrodziły niewiarę. Rany Jezusa są otwarte pomimo zmartwychwstania, to one są bramą do wiary dla Tomasza. Chrystus daje się poznać poprzez swoje rany, które stały się znakiem, że Bóg daje życie potężniejsze niż śmierć, a Ten, który został zbity na śmierć (zob. Iz 53, 8) – żyje. Tomasz porzuca swą niewiarę i wyznaje wiarę. Zaimek „mój” podkreśla związek osobisty, uczuciowy. Jest to szczytowe wyznanie wiary w Ewangelii św. Jana. Wszyscy, którzy uwierzą w zmartwychwstanie Jezusa, będą mieli tę samą wiarę, którą mieli apostołowie. Ich wiara oparta na przyjęciu Słowa głoszonego przez świadków i doświadczeniu odpuszczenia grzechów, w niczym nie będzie gorsza od wiary apostołów, którzy oglądali Pana zmartwychwstałego.
Zadanie: Podziękuję Jezusowi za dar Jego miłosierdzia oraz za kapłanów, przez których w sakramencie pokuty i pojednania doświadczam Bożego przebaczenia i uzdrowienia.
IV niedziela kwietnia – 3. niedziela wielkanocna
Tekst Ewangelii: Łk 24, 13-35
Dwaj uczniowie – dzisiejsi bohaterowie – odchodzą, a właściwie uciekają z Jeruzalem ponieważ są przerażeni tym, co się tam wydarzyło. Są również głęboko rozczarowani. Kim? Przede wszystkim Jezusem, który pozwolił się ukrzyżować jak schwytany niewolnik, a przecież to On właśnie miał wyzwolić Izraela… Rezultatem tego miażdżącego doświadczenia, którego nie potrafią pojąć ani zaakceptować, jest decyzja opuszczenia Jeruzalem, gdzie dosłownie zostały pokrzyżowane i pogrzebane ich nadzieje i plany. A przecież to Jeruzalem było – zgodnie z wolą Ojca – celem ziemskiej drogi Jezusa, a po Jego zmartwychwstaniu – punktem wyjścia dla misji uczniów. Ci dwaj wędrowali więc w kierunku przeciwnym niż wskazany przez Mistrza. Po prostu odeszli z Jego drogi, przestali być uczniami, zmierzając w stronę zachodzącego słońca, pogrążali się coraz bardziej w kryzysie wiary, w duchowych ciemnościach. A jednak Jezus nie zostawia ich samych. Ta ciemność staje się miejscem objawienia się chwały Zmartwychwstałego. On powraca z Otchłani, by zajaśnieć wszystkim siedzącym w ciemnościach i cieniu śmierci. Perykopa ta przedstawia drogę nawrócenia uczniów od zwątpienia i ciemności niewiary do duchowego zmartwychwstania, poprzez dialog z Jezusem i stopniowe rozpoznawanie Go: w wydarzeniach, słowie Pisma i w łamaniu chleba.
Uczniowie w Emaus mieli trudności, by uwierzyć w zmartwychwstanie Jezusa z powodu serc zbyt ciężkich od rozczarowania, uczniowie w Wieczerniku – z nadmiaru radości przekraczającej ich zdolność pojmowania. W jednym i drugim przypadku objawienie Jezusa dokonuje się we wspólnocie wierzących w Niego, przy stole podczas posiłku, wieczorem w dzień zmartwychwstania. To wyraźna wskazówka Ewangelisty dla uczniów wszystkich następnych pokoleń, gdzie i jak można spotkać i dotknąć Jezusa: podczas łamania chleba w dzień Pański!
Zadanie: Przypomnę sobie te chwile w życiu, kiedy zawracałem z drogi wyznaczonej przez Jezusa. Przeproszę Go za moje odejścia od Niego.
V niedziela kwietnia – 4. niedziela wielkanocna
Tekst Ewangelii: J 10, 1-10
Czytając dzisiejszą Ewangelię, zadaję sobie pytanie: co to znaczy należeć do owczarni Dobrego Pasterza? Czy wystarczy być ochrzczonym? Czy wystarczy wypełniać religijne praktyki? Czy wystarczy być przyzwoitym człowiekiem? Otóż, nie wystarczy. Jezus wyznacza inne kryterium tej przynależności. Mówi tak: „Znam Moje owce i one znają Mnie”. Wzajemna znajomość: Jezus zna mnie, ja znam Jezusa – oto prawdziwe kryterium! A na czym polega owa znajomość Chrystusa? Znać Chrystusa znaczy doświadczyć we własnym życiu, na własnej skórze, Jego obecności, Jego miłości. Znać Chrystusa oznacza odkryć i przeżyć potęgę Jego działania. Znać Chrystusa oznacza żyć Jego stylem życia. Tym stylem jest miłość, której dowód daje sam Jezus, gdy mówi: „Moje życie oddaję za owce”.
Osobie dobrego pasterza Jezus przeciwstawia osobę najemnika i złodzieja. W takim zestawieniu dokładnie widać różnice. Dobry pasterz zna swoje owce. Jest całkowicie do ich dyspozycji, ma dla nich czas i siebie. Jego serce bije dla nich. Nie myśli o sobie i swoich interesach. Nie wiąże owiec z sobą, ale pozwala im w wolności rozwijać własną tożsamość i pragnienia. Nie jest administratorem, ale bratem i przyjacielem. Z owcami łączy go czuła relacja miłości i troski o ich dobro. W sytuacjach ekstremalnych nie zawodzi. Jest nawet gotów w wolności oddać swoje życie za owce. Najemnik jest natomiast przeciwieństwem dobrego pasterza. Nie zna owiec ani mu na nich nie zależy. Jego ambicją jest osobisty sukces. Myśli jedynie o własnych interesach. Relację z owcami traktuje na zasadzie obowiązku, powinności. Brakuje mu serca i współczucia. Owce nie mogą na niego liczyć. W trudnych sytuacjach dezerteruje. Pozostawia je na pastwę losu.
Jestem kimś, kto w oczach Jezusa ma ogromną wartość. On troszczy się o mnie, prowadzi i ochrania. Tak, jak pasterz dba o owce, tak Jezus dba o mnie. W oczach Jezusa jestem kimś wartościowym bez żadnej swojej zasługi. Na Jego miłość nie muszę zasługiwać i zapracować. On mnie kocha nie ze względu na jakieś moje talenty, urodę czy wiedzę. Jemu wystarczy, że jestem. Jezus nie oddał za mnie swojego życia dlatego, że okazałem się tego wart. Jezus oddaje swoje życie za wszystkich. Każdą owcę ochrania i każdej szuka. Na myśl o tym, że istnieje Ktoś dla Kogo stanowię wartość największą, moje serce poszerza się jeszcze bardziej. Poszerza się i wypełnia wdzięcznością po brzegi.
Zadanie: Podziękuję Jezusowi podczas modlitwy za Jego wierną miłość i troskę o mnie.
Zobacz całą zawartość numeru ►