Światło Bożego Słowa na styczeń

Przez cały 2023 rok, który w Apostolstwie Chorych przeżywamy jako VIII rok Nowenny przed 100-leciem istnienia wspólnoty w świecie, będziemy publikować komentarze do niedzielnych Ewangelii. Niech służą wszystkim Czytelnikom jako pomoc w ich osobistej modlitwie i lekturze Słowa Bożego.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2023-01-04

 

I niedziela stycznia – Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi
Tekst Ewangelii: Łk 2, 16-21

Zapatrzona dzisiaj w postać Maryi a także w ubogich pasterzy, zadaję sobie trzy zasadnicze pytania: czego szukam?, co rozważam?, co głoszę?

„Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie”. Pasterze szukali Tego, który był im oznajmiony pośród ich zwykłych zajęć, pośród ich codzienności. Szukali w mieście Dawida królewskiego Potomka o bardzo znamiennych tytułach: Zbawiciel, Mesjasz, Pan. Znaleźli natomiast Dziecię złożone w żłobie, w nędzy. Sens życia chrześcijańskiego pozostaje zawsze ten sam: znaleźć Boga Żywego i Wiecznego pod bardzo skromnymi znakami, które zarazem ukazują Go i zakrywają. Znajdujemy Jezusa pod kruchymi postaciami eucharystycznego Chleba i Wina. Jest On tym samym Bogiem, który zbawia, Bogiem odnalezionym w żłobie, w ludziach biednych lub pozbawionych miłości, w chorych, cierpiących i samotnych. Bogiem spotykanym w wydarzeniach codziennego życia. Sekretem szczęścia jest znajdować Jezusa w każdym dniu nowego roku, w każdym wydarzeniu, które przyniesie.

Ewangelia podaje, że Maryja „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. Kiedy dzisiaj przed moimi oczami staje milcząca Maryja, która wszystko, co ważne nosi i zachowuje w swoim sercu, przychodzi mi do głowy pytanie o to, co ja noszę w moim sercu… Co dla mnie stanowi wartość tak wielką, że nie chcąc jej utracić, pieczołowicie przechowuję ją w swoim wewnętrznym sanktuarium? Co jest pokarmem mego serca? Czym moje serce jest zaprzątnięte? Co jest treścią mojego życia? Nie przestaję prosić Maryi Bożej Rodzicielki, by uczyła mnie zachowywania w sobie tego, co naprawdę ważne. Bym umiała poświęcać czas temu, co wartościowe, a rezygnować z tego, co nieistotne i niepotrzebne. Musi dokonać się we mnie wiele wyborów.

Gdy pasterze ujrzeli Niemowlę „opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu (...) A wszyscy, którzy to usłyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali”. Jeśli usłyszy się Dobrą Nowinę, czyż nie jest rzeczą naturalną, że pragnie się ją opowiadać? Nigdy nie jest się chrześcijaninem jedynie dla samego siebie. Jeśli Ewangelia Jezusa jest dla mnie dobrą i radosną nowiną, muszę zapragnąć dzielić ją z innymi. Nie mogę szukać wymówek i usprawiedliwień, że nie wiem, w jaki sposób ją przepowiadać albo że niewiele o niej wiem lub że jestem niegodna tego zadania. Pasterze byli najbiedniejszymi z biednych i najbardziej pogardzanymi z pogardzanych. Nie opowiadali prawdy o narodzeniu Jezusa literackim językiem. W prosty sposób świadczyli o tym, co zobaczyli i przeżyli.

Jeśli moje serce będzie pełne dobrych spraw tzn. myśli, zamiarów, pragnień, intencji, słów, spojrzeń i czynów, wówczas zdołam razem z Maryją stanąć najpierw u żłóbka, potem pod krzyżem i w Wieczerniku. Wówczas ocalę w sobie to, co naprawdę cenne i co jest warte zachodu.

Zadanie: Podczas modlitwy stanę przed Bogiem w prawdzie i zastanowię się nad tym, co aktualnie wypełnia moje serce i jakie sprawy są w moim życiu najważniejsze.

II niedziela stycznia – Święto Chrztu Pańskiego
Tekst Ewangelii: Mt 3, 13-17

Mieszkający na pustyni judzkiej Jan już od jakiegoś czasu udzielał chrztu w rzece Jordan. Przychodziło do niego wiele osób, aby otrzymać chrzest, wyznając przy tym grzechy. Ku wielkiemu zaskoczeniu Jan dostrzegł pośród tłumu także Jezusa. Tak jak wszyscy chciał On przyjąć chrzest. Reakcja Jana na prośbę Jezusa przypomina nam zdarzenie, które miało miejsce trzy lata później w Wieczerniku. Znamy dobrze reakcję Piotra na chęć umycia mu nóg przez Jezusa: „Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?”. Jan Chrzciciel jest w podobnej sytuacji co Piotr. Skąd u nich owa niechęć wobec woli Jezusa? Wiedzieli, kim jest Jezus. Wiedzieli, że jest Synem Bożym i Mesjaszem, wierzyli w Jego boskość. W głowie im się nie mieściło, że On – Jezus, tak jak grzesznicy chce przyjąć chrzest i jak czynią niewolnicy, chce obmyć stopy swym uczniom. Jan przystał na prośbę Jezusa, gdy usłyszał, że „tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe”. Również Piotr usłyszał radykalne wytłumaczenie swego Mistrza: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną”.

Chrzest Jezusa kryje w sobie wypełnienie obietnicy zbawienia grzeszników. Gest obmycia stóp uczniom jest naznaczeniem misji Jezusa – Sługi Pańskiego. Chrzest Janowy, jak wiemy, przyjmowali grzesznicy. Jezus nie potrzebuje więc owego oczyszczenia przez zanurzenie w Jordanie, ponieważ jest bez grzechu. Zanurzając się w wodzie, Jezus solidaryzuje się natomiast z grzesznikami, których przyszedł odkupić i uwolnić z niewoli grzechu. Chrzest Janowy jest w tym znaczeniu zapowiedzią męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Zanurzając się w wodach Jordanu, Jezus zanurza się w wodach śmierci. On, Bóg mocny i nieśmiertelny, przejdzie przez ciemną dolinę swej męki i śmierci krzyżowej, by trzeciego dnia powstać z martwych, jak wyszedł z wód Jordanu.

W momencie chrztu świętego każdy z nas usłyszał głos Ojca: „Tyś jest mój syn umiłowany w tobie mam upodobanie”. Czy pozwolę dzisiaj, jak Piotr i Jan, działać Jezusowi w swoim życiu, aby mieć udział w łasce zbawienia?

Zadanie: Podziękuję Bogu za dar chrztu świętego i wiary, która została mi przekazana. Pomodlę się za rodziców, chrzestnych oraz kapłana, który udzielił mi sakramentu chrztu świętego.

III niedziela stycznia – 2. niedziela zwykła
Tekst Ewangelii: J 1, 29-34

Być kimś, kto wskazuje na kogoś innego, być kimś kto odwraca uwagę od siebie, by ona skupiła się na kimś innym – to wielka sztuka. Moją uwagę zwraca dzisiaj pokora Jana Chrzciciela. Są wokół niego ludzie, uczniowie. Słuchają go, podziwiają, zadają pytania, pod wpływem jego nauki chcą zmieniać swoje życie, przyjmują chrzest nawrócenia, idą za nim, bo imponuje im jego radykalne życie. Na tyle jego postawa była jednoznaczna, że niektórzy nawet zadawali sobie pytanie: „A może to Jan Chrzciciel jest Mesjaszem?”.

Z pewnością tłumy poszłyby za Janem. Jan – gdyby tylko chciał – mógłby wykorzystać sytuację i swoją popularność i zdobyć miano „Mesjasza”. Tymczasem Jan Chrzciciel, gdy tylko nadarzyła się okazja, gdy tylko przyszedł prawdziwy Mesjasz, od razu wskazał na Niego – na Jezusa – „Oto Baranek Boży”. To Jezus jest Tym, za którym Jan Chrzciciel chce, by poszli jego uczniowie, to jest Ten namaszczony Duchem Świętym, który tego Ducha będzie przekazywał innym, On jest Synem Bożym.

Misja Jana została wykonana, teraz może usunąć się w cień. Wykonał swoje najważniejsze życiowe zadanie – wskazał na tego, który jest jedynym Mesjaszem, Panem i Bogiem.

Zadanie: Podczas modlitwy podziękuję za wszystkie osoby, które prowadziły mnie w życiu do Boga. Zastanowię się także, czy jestem dla innych autentycznym świadkiem Chrystusa.

IV niedziela stycznia – 3. niedziela zwykła
Tekst Ewangelii: Mt 4, 12-23

Jesteśmy dzisiaj świadkami powołania Apostołów: Piotra i Andrzeja oraz Jana i Jakuba. Warto zwrócić uwagę, że Jezus powołuje do grona swoich uczniów dwa rodzeństwa. To dowód na to, że nasze ludzkie więzi nie są Jezusowi obojętne. „Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi». Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim”. Jesteśmy więc świadkami powołania pierwszych Apostołów, jednej z tych chwil, które zadecydowały o powstaniu Kościoła.

Możemy spróbować oczami wyobraźni zobaczyć tę scenę z Ewangelii. Najważniejsza postać – Jezus – stoi z boku i wyciąga rękę do skromnych rybaków. Obok znajdują się kandydaci na pierwszych Apostołów. Nasza uwaga skupia się przede wszystkim na nich. Piotr już chyba podjął decyzję: patrzy w kierunku Jezusa, odpowiada gestem ręki na Jego gest. Jego brat Andrzej jest poważny i zamyślony. Wie, że zgoda oznacza zmianę wszystkiego. Nie tylko dotychczasowego trybu życia, ale także sposobu patrzenia na świat. Obaj rybacy trzymają sieć pełną ryb. Jak wiemy z przekazu innego Ewangelisty – św. Łukasza – przez całą noc nic nie złowili, mimo to Chrystus kazał im znów zarzucić sieci. Wielki połów przekonał ich ostatecznie. Piotr i Andrzej nie patrzą jednak na ryby w sieci. Piotr spogląda na Jezusa, z którym teraz ich losy zostaną już na zawsze związane. Andrzej zamyślony spogląda w dal. Tak jakby słysząc słowa Jezusa: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”, obawiał się czekającego go zadania.

Zauważmy, że Jezus wybiera do grona Apostołów dwa rodzeństwa, dwie pary braci. To dowodzi, że Jezus wzywając człowieka do pójścia Jego drogą, nie przekreśla tego, co stanowi dla niego wartość. Nie przekreśla jego przeszłości, choć wzywa do rozpoczęcia nowego życia. Wszystko, co jest ważne dla człowieka, ważne jest również dla Boga. Bóg wzywając nas do relacji z Sobą niczego nam nie odbiera, niczego nas nie pozbawia. Zawsze daje więcej i pełniej.

I chociaż pójście za Jezusem wymaga poświęceń i trudu, to każdy kto zapragnie za Nim iść, nie musi odcinać się od swojej przeszłości, swoich najbliższych i tego, co kocha. Jezus pozwoli na to wszystko spojrzeć w nowy sposób, przemieni to swoją łaską i obecnością, ale niczego nam nie wydrze z serca. Wie bowiem, że wówczas bardzo byśmy cierpieli i nie moglibyśmy w pełni ucieszyć się z daru Jego Osoby oraz z powołania, które nam daje.

Zadanie: Podczas modlitwy odpowiem sobie na pytania: Jak realizuję swoje życiowe powołanie? Czy jestem wdzięczny Bogu za historię mojego życia?

V niedziela stycznia – 4. niedziela zwykła
Tekst Ewangelii: Mt 5, 1-12a

Błogosławiony znaczy szczęśliwy. Czytając dzisiejszą Ewangelię może się jednak wydawać, że Jezusowy przepis na owe szczęście jest dość specyficzny. Według Jego nauki szczególne powody do radości mają bowiem prześladowani, głodni, smutni i pogardzani. Wszyscy oni powinni się cieszyć, bo zostali wybrani przez Boga i otrzymają nagrodę. Kim są owi błogosławieni z dzisiejszej Ewangelii?

Ubogi w duchu rozumie, że wszystko, kim jest i co ma, nie zależy od niego samego. Jego myśli, pragnienia, słowa i czyny są „u Boga” – karmią się Nim i Jego wolą. Być ubogim, znaczy nie zostawiać niczego dla siebie. Oddać wszystko – wolę, plany i zamiary. Ubogi zapomina o sobie. Robi miejsce Bogu.

Człowiek smutny smuci się, bo dostrzega wokół siebie jakiś konkretny brak. To nie jest smutek dla samego smutku. Ów dostrzeżony brak jest zwykle brakiem miłości i dobra. Kto zatem smuci się w tej „słusznej sprawie”, podoba się Bogu i otrzymuje obietnicę pocieszenia. Błogosławiony to ten, który ubolewa nad złem i zwycięża je dobrem. To ten, któremu zależy, by ostatnie słowo zawsze należało do miłości.

Być cichym, znaczy nie wyciągać ręki po nagrodę. To cierpliwie czekać na swoją kolej we wszystkim. Błogosławiony to ten, który nie wszędzie musi być pierwszy. To ten, który wytrwale „robi swoje” nawet wtedy, gdy nikt tego nie zauważa. Błogosławiony to ten, który pozostaje wierny. Wierny w małym.

Pragnąć sprawiedliwości, znaczy chcieć, by wszyscy mieli udział w dobru. Sprawiedliwość nie jest pragnieniem zemsty i odwetu. Jest tęsknotą za dobrem, które swobodnie rosłoby we wszystkich sercach. Błogosławiony to ten, który nie kieruje się prawem odpłaty. Jest cierpliwy w czekaniu na dobro.

Być miłosiernym, znaczy kochać pomimo doznanej krzywdy. Kochać na przekór podpowiedziom zdrowego rozsądku. Kochać bez warunków. Błogosławiony to ten, który nadstawia drugi policzek i ciągle wyciąga rękę do zgody, nie nudzi się dawaniem kolejnych szans. Błogosławiony nie ustaje w miłości i trosce o swego bliźniego.

Mieć czyste serce, znaczy stawać przed Bogiem w prawdzie. Mieć czyste serce, znaczy nie knuć i nie kombinować po swojemu. Błogosławiony to ten, który chce podobać się Bogu nawet za cenę narażenia się ludziom. Błogosławiony wie, że tylko Bóg zna zawartość ludzkiego serca i dlatego nie udaje przed Nim kogoś, kim nie jest.

Wprowadzać pokój, znaczy szerzyć dobro i łagodzić skutki zła. Błogosławiony to ten, który nie forsuje swego zdania za wszelką cenę. Nie idzie do celu „po trupach”. To ten, który rozumie drugiego człowieka i przyjmuje go. Błogosławiony to ten, któremu zależy, by rywalizację zastąpić współpracą.

Cierpieć prześladowanie dla sprawiedliwości, znaczy dochować wierności w obliczu największych przeszkód. To mężnie opowiadać się za prawdą. Błogosławiony to ten, który nie schodzi z drogi złu. To ten, który ufnie staje w obronie wartości. Nie cofa się, bo wie, że po jego stronie walczy Bóg.

Czytając dzisiejszą Ewangelię, postanawiam nie szukać szczęścia na własną rękę. To na ogół nie przynosi niczego dobrego. Postanawiam zaufać Bożej recepcie na szczęście. Wierzę, że Bóg chce mojego dobra. Wierzę nawet wtedy, gdy dotyka mnie cierpienie i niesprawiedliwość. To nie On odpowiada za zło, które czasem staje się moim udziałem. Jest Bogiem wiernym i prowadzi mnie także (a może zwłaszcza) pośród trudnych doświadczeń. Ufam Temu, który sam przeszedł przez Krzyż. Ufam właśnie dlatego.

Zadanie: Podczas modlitwy odpowiem sobie na pytania: Co daje mi szczęście w życiu? Czy jestem wdzięczny Bogu za wszystko, co mam?


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2023nr01, Z cyklu:, Modlitwy czas

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.04.2024