Tutaj Miłość jest kochana

Rozmowa z s. Irminą Landowską FSK, dyrektorem Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących im. św. Tereski w Rabce-Zdroju.

zdjęcie: Archiwum prywatne

2022-10-05

Redakcja: – Znajdujemy się w miejscu, w którym od wielu lat najważniejszymi osobami są dzieci niewidome i słabowidzące.

s. Irmina Landowska FSK: – Tak, jesteśmy w budynku, w którym mieści się Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących im. św. Tereski. Jako siostry franciszkanki służebnice krzyża prowadzimy tutaj wraz z nauczycielami i wychowawcami przedszkole, szkołę podstawową i szkołę przysposabiającą do pracy. Jest tutaj także internat, w którym możliwość zamieszkania mają uczniowie z dalekich stron Polski. Nasza szkoła jest nieduża, w Ośrodku uczy się 31 uczniów.

Ponadto prowadzimy także w Ośrodku wczesne wspomaganie rozwoju dziecka niewidomego, w ramach którego wczesną interwencją obejmujemy naszych najmłodszych wychowanków – 5 dzieci od pierwszego roku życia do podjęcia nauki szkolnej. W Ośrodku uczą się dzieci niewidome i słabowidzące z niepełnosprawnością intelektualną wraz z dodatkowymi niepełnosprawnościami jak np. autyzm czy trudności w poruszaniu się. Wszyscy nasi uczniowie objęci są specjalistyczną pomocą i rewalidacją. W ramach rewalidacji otrzymują wsparcie w zakresie zajęć z orientacji przestrzennej, rehabilitacji wzrokowej i ruchowej, logopedii i nauki czynności życia codziennego. Wszystko to jest ukierunkowane na przygotowanie do samodzielnego funkcjonowania w życiu na miarę indywidualnych możliwości każdego ucznia. Ponieważ wszystkie dzieci mają orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym lub znacznym, dlatego od strony edukacyjnej uczą się zgodnie z podstawą programową dostosowaną do ich potrzeb i możliwości.

– Oprócz przekazywania dzieciom rzetelnej wiedzy, silny akcent kładziecie również na ich wychowanie.

– To prawda, wychowanie jest dla nas bardzo ważne. Trudno nam sobie wyobrazić, abyśmy przekazując dzieciom wiedzę i dając im specjalistyczne wsparcie, nie stawiali jednocześnie na przekazywanie i pielęgnowanie szlachetnych wartości. To zadanie każdej placówki edukacyjno-wychowawczej. W przypadku naszego Ośrodka dodatkowe możliwości w tym zakresie stwarza internat, ponieważ dzieci w nim mieszkające to już nie tylko nasi uczniowie, ale domownicy tego miejsca. Cieszymy się, że uczą się i mieszkają u nas dzieci z całej Polski – np. z Mazur, z Tczewa, z Legnicy, ze Świdnicy. Jesteśmy jedną wielką rodziną. Na potwierdzenie tego chcę wspomnieć historię Wojtka – naszego tegorocznego absolwenta. Na uroczystości zakończenia roku szkolnego jego mama z wielkim wzruszeniem dziękowała za lata, które syn spędził w Ośrodku. Mówiła, że przez cały czas nauki Wojtek miał dwa domy – rodzinny i ten ośrodkowy. Dzieliła się, że Wojtek będąc w jednym domu, zawsze bardzo tęsknił za tym drugim. Największą nagrodą i podziękowaniem za pracę jest dla nas właśnie to, że dzieci czują się w naszym Ośrodku jak w domu. Zależy nam na budowaniu rodzinnej atmosfery, bo to sprzyja i nauce, i wychowaniu.

– Częścią tego wychowania jest w Ośrodku wychowanie religijne.

– Wychowanie religijne to istotna dziedzina działalności naszego Ośrodka. Od strony formalnej zajmuje się tym głównie katechetka, ale również my jako siostry i cała kadra pedagogów aktywnie w to wychowanie się włączamy. Nasi uczniowie przygotowywani są do sakramentów świętych (Komunia święta, bierzmowanie), uczestniczą w niedzielnych Mszach świętych. Dbamy także o regularny udział w nabożeństwach różańcowych, majowych czy czerwcowych. Mamy to szczęście, że w naszym Ośrodku jest do dyspozycji piękna, przestronna kaplica, więc możemy w celebracjach liturgicznych uczestniczyć na miejscu. W ubiegłym roku szkolnym położyliśmy nacisk na rozbudzenie pobożności maryjnej u dzieci i podjęliśmy nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca. Co miesiąc, w pierwszą sobotę pielgrzymowaliśmy do któregoś sanktuarium maryjnego na Podhalu. Okazało się to ciekawą formą, bo udało nam się połączyć wydarzenie o charakterze religijnym z elementami wypoczynku i rekreacji. Z kolei w rozpoczynającym się nowym roku szkolnym pragniemy zaproponować dzieciom odprawienie dziewięciu pierwszych piątków miesiąca, z intencją wynagradzania Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Naszym pragnieniem jest ukazywanie dzieciom żywego Boga, piękna wiary i radości, którą można czerpać z przebywania we wspólnocie.

– Czy oprócz dzieci niewidomych otaczacie opieką również niewidomych dorosłych?

– Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi założone ponad 100 lat temu przez bł. Matkę Elżbietę Różę Czacką, oprócz Ośrodków w Laskach i w Rabce, w których przebywają i uczą się dzieci, prowadzi także placówki dla osób dorosłych. Są to: Dom Pomocy Społecznej w Żułowie pod Lublinem dla 70 pensjonariuszek, głównie absolwentek szkół laskowskiej i rabczańskiej oraz Dom dla Niewidomych Mężczyzn w Niepołomicach pod Krakowem. Oprócz tego przy Domu Generalnym Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża w Warszawie przy ul. Piwnej, mieści się Krajowe Duszpasterstwo Osób Niewidomych, które animuje różnoraką działalność na rzecz osób niewidomych.

– Dostrzegam w tym piękną klamrę Waszej opieki, w której mieszczą się osoby niewidome na każdym etapie życia.

– Tak. W Laskach i w Rabce kształcimy i wychowujemy dzieci, przygotowując je do dorosłego życia i funkcjonowania w społeczeństwie, ale gdy nasi wychowankowie osiągają już wiek dojrzały, a nawet sędziwy, również otaczamy ich opieką, nie pozostawiamy ich samych. Ideą wspomnianego Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi jest bowiem troska o osoby niewidome na każdym etapie ich życia.

– Czy fakt, że od ponad roku Matka Elżbieta Róża Czacka jest błogosławioną Kościoła, ma wpływ na Waszą posługę wśród osób niewidomych?

– Myślę, że od chwili beatyfikacji Matki Czackiej jako Siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża – jej duchowe córki – czujemy jeszcze większą odpowiedzialność za naszych niewidomych wychowanków. Nasze zgromadzenie służy niewidomym na ciele i na duszy, bo jak mawiała Matka Czacka, największym kalectwem nie jest ślepota fizyczna ale ślepota duchowa, czyli niewiara i grzech. Beatyfikacja Matki na nowo rozbudziła w nas zapał ewangelizacyjny, aby docierać do wszystkich, którzy są niewidomi na duszy, a więc mają zamknięte oczy na Bożą miłość. Pragnieniem Matki Czackiej było to, abyśmy jako siostry razem z naszymi niewidomymi wychowankami apostołowali wśród osób widzących, mających problemy z wiarą. Przebywając z osobami  niewidomymi i patrząc na ich pełne radości życie mimo doświadczanego cierpienia, można dojść do osobistej refleksji, że dużo ważniejszy niż wzrok fizyczny jest wzrok duchowy, czyli otwarcie oczu duszy na obecność Boga.

– Jak to się stało, że została Siostra Franciszkanką Służebnicą Krzyża? Dlaczego wybrała Siostra posługę wśród osób niewidomych?

– O życiu zakonnym myślałam od czasu szkoły podstawowej. Od dziecka lubiłam przyrodę i w niej dostrzegałam obecność Pana Boga. W szkole średniej spotkałam się z Ruchem Światło-Życie, w jego franciszkańskim wydaniu. Zachwycił mnie św. Franciszek z Asyżu i w nurcie franciszkańskim szukałam zgromadzenia. Chciałam jednak, aby – oprócz ducha franciszkańskiego – zgromadzenie miało w swoim charyzmacie konkretną służbę człowiekowi. Któregoś razu pojechałam na rekolekcje do Gostynia i tam zobaczyłam album o Laskach. W albumie była fotografia siostry franciszkanki prowadzącej niewidomego chłopca. Wtedy zapragnęłam służyć dzieciom niewidomym, by wskazywać im drogę do Boga i pomagać w codziennym życiu. Kolejnym etapem był mój wyjazd do Lasek. Zobaczyłam tam siostry i ich radosne, proste życie oddane na służbę niewidomym i Bogu. Usłyszałam wówczas w duszy słowa św. Franciszka, który biegał po Asyżu i mówił, że „Miłość jest niekochana”. A ja na własne oczy widziałam, że tam Miłość jest jak najbardziej kochana. Zobaczyłam, jak Bóg rozlewa swoją miłość w służbie drugiemu człowiekowi. Zrozumiałam, że ci niewidomi potrzebują także mojego serca, mojej miłości, moich rąk i oczu. Później, już na drodze zakonnej, to pragnienie stało się faktem, gdy podjęłam pracę bezpośrednio z dziećmi niewidomymi oraz z dziećmi z niepełnosprawnością sprzężoną, które potrzebują jeszcze większej miłości, uwagi i troski. Zawsze mówię, że dzieci niewidome są dokładnie takie same jak te widzące, ale potrzebują specjalistycznych metod nauczania i wielkich pokładów miłości.

– Już trochę Siostrę poznałam i mogę zaświadczyć, że tej miłości jest w Siostrze bardzo wiele.

– Jest taka modlitwa bł. Matki Czackiej, którą bardzo często odmawiam: „O Jezu, daj, abym ukrzyżowana wraz z Tobą, Boże mój i Panie mój, żyła Twoją tylko miłością w tym życiu i Twoją miłością cieszyła się w życiu przyszłym. Amen”. Każda z sióstr zakonnych w naszym zgromadzeniu ma jakąś tajemnicę, którą obiera sobie na drogę życia zakonnego. Ja wybrałam sobie tajemnicę od miłości Boga. Tę miłość chcę rozlewać na niewidomych, ale mogę ją czerpać tylko z miłości Chrystusa, z miłości krzyża. Sama z siebie nie potrafię kochać, ale jeśli będę czerpać z miłości Boga, wtedy będę zdolna tę miłość przekazywać innym. Wierzę, że to jest moja droga uświęcenia.

– Dziękuję Siostrze za rozmowę i świadectwo życia oddanego niewidomym.


Zobacz całą zawartość numeru►

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2022nr09, Z cyklu:, W cztery oczy

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024