Zrozumieć depresję

23 lutego przypada Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją. O tym czym jest ta choroba, jak się ją leczy i kiedy udać się do specjalisty, rozmawiamy z psychiatrą, lek. med. Bożeną Szymik-Iwanecką.

zdjęcie: backgrounds.hd

2022-02-23

Redakcja: – Depresja we współczesnym świecie jest ogromnym problemem. Jakie są jej przyczyny?

Dr Bożena Szymik-Iwanecka: – Przyczyn depresji jest kilka. Jedną z nich jest uwarunkowanie biologiczne czyli genetyczna skłonność do zaburzeń depresyjnych. Bywa, że choroba ta pojawia się w kolejnych pokoleniach w rodzinie. Jeśli w objawach klinicznych okazuje się, że głównym powodem mogą być czynniki biologiczne, jakiś gen, który sprawia, że odpowiedzialnej za utrzymywanie prawidłowego nastroju serotoniny jest wyjściowo za mało, to jest to istotna wskazówka dla lekarza psychiatry. Wtedy taki pacjent jest leczony przede wszystkim farmakologicznie.

Drugim czynnikiem wywołującym depresję są przyczyny socjologiczne. Trudne, traumatyczne wydarzenie, sytuacja kryzysowa mogą wyczerpać zapasy serotoniny i sprawić, że będzie jej za mało. Serotonina to jedna z kilku substancji warunkujących prawidłowe odczuwanie nastroju. Jej niedobór powoduje właśnie stany depresyjne.

Trzeci czynnik, mogący wywołać depresję, to czynnik psychologiczny – nasza osobowość i sposób postrzegania rzeczywistości. Są osoby, które myślą pozytywnie, patrząc na przysłowiową szklankę z wodą, widzą jej pełną połówkę. Są też ludzie dostrzegający jedynie jej pustą część. Schematy poznawcze, które przykładamy do rzeczywistości albo sprzyjają nam w utrzymywaniu nastroju adekwatnego do sytuacji, albo nam w tym przeszkadzają. Jest wiele schematów poznawczych, które nosimy w sobie, często nie będąc nawet ich świadomymi, są one często wpojone nam przez przodków i niejednokrotnie determinują nasz sposób nastawienia i postrzegania świata.

Wyróżniamy ponadto wiele rodzajów samej depresji. Dzielimy ją m.in. ze względu na etiopatogenezę, czyli zastanawiamy się co mogło być głównym powodem, który ja wywołał. W tym kontekście możemy mówić o depresjach endogennych – ciężkich, wywołanych przez czynniki genetyczne, w których leczenie farmakologiczne jest niezbędne. Tam, gdzie lekarz podejrzewa, że przyczyną może być czynnik psychologiczny czy społeczny, również wdrażamy leki, ale ponadto zalecamy psychoterapię aby pacjent mógł pozmieniać schematy poznawcze albo nauczył się innych strategii radzenia sobie z trudnymi sytuacjami w życiu. Możliwości terapeutycznych pomocnych w zmienianiu naszych schematów myślowych jest wiele.

– Na ile z obserwacji Pani doktor wynika, że pandemia, z którą cały czas walczymy, przyczyniła się do zwiększenia liczby osób cierpiących na depresję?

– Niewątpliwie dostrzegam taką tendencję. Do gabinetu psychiatrycznego przychodzą pacjenci, którzy przeszli COVID-19, a wcześniej nigdy nie byli leczeni przeciwdepresyjnie. Z ich opowieści wynika, że po przechorowaniu wirusa wszystko stało się dla nich trudniejsze, smutniejsze. To pozwala mi wysunąć wniosek, że przejście covidu mogło być czynnikiem spustowym wystąpienia epizodu depresyjnego. Trudno teraz jednoznacznie powiedzieć jaki wpływ na mózg ma ten wirus, ale z badań naukowców wiemy, że może on powodować takie objawy jak tzw. mgła mózgowa czy zaburzenia poznawcze. Samo przechorowanie COVID-19 może być więc czynnikiem wyzwalającym epizod depresyjny, zwłaszcza jeśli dotyczy osób, które mają duży poziom lęku, a niejednokrotnie ciężkie przejście choroby, jeszcze go nasila. Wiemy, że pojawienie się duszności jest stanem, który człowiek odczuwa jako bezpośrednie zagrożenie życia. Nawet jeśli pod względem klinicznym stan chorego nie był aż tak ciężki, to samo poczucie zagrożenia mogło być ogromnym stresorem somatycznym.

Wielu pacjentów zgłasza się do mnie także po śmierci bliskiej osoby z powodu covidu, co również może być powodem sprzyjającym wystąpieniu epizodu depresyjnego. Bywa, że ktoś traci bliskiego nagle, z dnia na dzień, co wywołuje niezwykłą traumę i ból.

Sama izolacja i związane z nią osamotnienie, poczucie bezradności, braku bliskich relacji z innymi ludźmi oraz nasilony poziom leku, również mogą powodować wywołanie epizodów depresyjnych. Długi okres zamknięcia pogarsza funkcjonowanie i odczuwanie radości z życia. Nasz dobrostan jest bowiem związany także z aktywnościami zewnętrznymi. Ich ograniczenie na dłuższy okres czasu, niewątpliwie sprzyja zaostrzaniu czy nawet pojawianiu się zaburzeń psychicznych.

– Czy spotyka się Pani doktor z przekonaniem, że depresja i inne zaburzenia psychiczne są nadal tematem tabu i ucieka się od rozmów o nich?

– Muszę powiedzieć, że jest coraz mniej ludzi, którzy wstydzą się na ten temat rozmawiać. Jest jednak grupa osób ze specyficznym profilem osobowości – są to zwykle mężczyźni, którym się wydaje, że powinni być twardzi i przyznanie się do słabości w ich oczach pomniejsza ich wartość. Często takie osoby bardzo się bronią przed przyznaniem do tego, że potrzebują pomocy.

– Jakie symptomy we wczesnej fazie rozwoju depresji mogą nas zaniepokoić? Na co zwrócić uwagę zarówno w swoim organizmie jak i patrząc na naszych bliskich?

– Zwykle chory na depresję mówi o sobie, że czuje się nieswojo i źle. Często nie potrafi sprecyzować na czym to złe samopoczucie polega. Najczęściej chodzi o to, że przestaje potrafić cieszyć się z różnych rzeczy, które mu się przydarzają. Nic go nie interesuje, nie ma ochoty na aktywności, które do tej pory sprawiały mu przyjemność, jego nastrój jest obniżony. Oczywiście jest tak, że każdy z nas ma lepsze i gorsze dni, ale jeśli taki stan utrzymuje się powyżej dwóch tygodni, to jest to sygnał alarmowy i należy rozważyć pomoc specjalisty.

Innymi objawami w depresji, które nieraz pojawiają się już na samym początku, są zaburzenia snu. Nie chodzi o samą trudność w zasypianiu wieczorem, ale o wybudzanie się w środku nocy z lękiem i z niepokojem. Taka osoba ma problem z zaśnięciem już do samego rana. Chorzy często odczuwają ten objaw jako najbardziej uciążliwy. Nie zwracają nieraz uwagi na inne symptomy, które mogą świadczyć o rozwijającej się depresji, ale problemy ze snem są wyjątkowym sygnałem, który doskwiera pacjentom i mobilizuje do szukania jakiejś pomocy. Gdy taka osoba zgłasza się do psychiatry, to okazuje się, że objawów zaburzeń psychicznych jest więcej, tylko nie zostały one dostrzeżone.

– Do jakiego specjalisty w pierwszej kolejności powinna się zgłosić osoba, która podejrzewa u siebie depresję? Do psychiatry czy do psychologa?

– Lekarz psychiatra jest wyszkolony do diagnostyki zaburzeń psychicznych i to do niego należy udać się w pierwszej kolejności. Psychiatra na pierwszej wizycie powinien dokonać diagnozy pacjenta i na tej podstawie ocenić czy wymaga on leczenia farmakologicznego czy pomocy psychologicznej.

 – Jak rodzina może pomóc osobie, która zmaga się z depresją?

– Rola bliskich jest niezastąpiona. Jeśli chory ma dobrą, wspierająca rodzinę, to jej członkowie zwrócą uwagę na to, że dzieje się z nim coś złego. Nawet jeśli taka osoba nie jest przekonana do tego, że powinna udać się do specjalisty, wstydzi się czy też bagatelizuje swój stan, to bliscy zauważając niepokojące objawy, są w stanie przekonać chorego do zasięgnięcia porady lekarza. Bardzo często zdarza się, że do mojego gabinetu dzwoni współmałżonek, rodzic lub dorosłe dziecko chorego. Jeśli relacje z bliskimi są dobre, to pacjent za namową bliskich uda się na wizytę do psychiatry, nawet jeśli w jego przekonaniu powodów do niej nie ma.

Dużą pomocą dla chorego jest zaopiekowanie się nim również w trakcie samego leczenia, które przy zaburzeniach depresyjnych jest procesem długotrwałym. Zwykle poprawa następuje po dwóch, czterech tygodniach, natomiast cały proces leczenia epizodu depresyjnego trwa około sześciu miesięcy. Aby chory wytrwał w leczeniu, niezwykle ważne jest zainteresowanie osób bliskich – wsparcie, uwaga, pomoc.

Rodziny często pytają mnie jak powinny postępować z chorym na depresję – czy należy pozwalać mu popadać w stany stagnacji czy raczej wyciągać go z domu i motywować do działania. Nie można na takie pytanie odpowiedzieć jednoznacznie, ale znając chorego należy zastanowić się co w danym momencie może mu pomóc. Nieraz bywa tak, że trzeba osobę cierpiącą na depresję zmotywować do aktywności, czasem trzeba pozwolić na niewykonywanie jakichś czynności, które pacjenta przerastają. Bywa tak, że chorego należy dowartościować, pocieszyć, zwrócić uwagę na pozytywne aspekty i nieraz mało dostrzegalne niewielkie symptomy poprawy stanu zdrowia.

– Czy depresję da się całkowicie wyleczyć? Jak bardzo chory jest później narażony na kolejne epizody?

– To zależy od rodzaju depresji. Te endogenne, uwarunkowane genetycznie, najczęściej nawracają w sezonach jesienno-zimowych. Po zakończeniu leczenia pierwszego epizodu należy z chorym przeprowadzić rozmowę i uświadomić mu, że jest narażony na powroty choroby. Ważne jest, żeby pacjent nie traktował tego jako porażki, tylko żeby wiedział, że takie nawroty po prostu się zdarzają. Warto zaznaczyć, że osoba, która już raz w swoim życiu miała epizod depresyjny, jest już później bardziej wyczulona na objawy, które mogą świadczyć, że choroba powraca. Taki pacjent niejednokrotnie wcześniej zgłasza się wtedy do lekarza i szybciej można rozpocząć leczenie.

Zdarzają się też osoby, które po przebyciu epizodu depresyjnego związanego z jakimś trudnym, traumatycznym wydarzeniem, po wyleczeniu nie mają już problemów z nawrotem choroby. Jest to sprawa indywidualna. Bywa jednak, że kolejny zakręt życiowy nawet po wielu latach może przynieść ponownie objawy depresji. Zawsze musimy być wyczuleni i bacznie obserwować swój organizm.

– Na ile wiara i duchowość mogą pomóc w walce z depresją?

– Sfera duchowa jest często ważnym czynnikiem, który może pomóc w walce z tą chorobą. Chciałabym jednak obalić mit pokutujący w naszym społeczeństwie, że osoba wierząca nie może zachorować na depresję, ponieważ swoją nadzieję pokłada w Bogu, a objawy depresyjne świadczą o upadku duchowym. To nieprawda. Depresja jest chorobą, która może dotknąć każdego, niezależnie od tego czy jest wierzący, czy nie. Chory nie powinien się winić za to, że stracił nadzieję, radość życia, że nie potrafi znaleźć pocieszenia w Bogu i sakramentach. Sfera duchowa nie jest równoznaczna ze sferą psychiczną. Mają one jednak na siebie duży wpływ i osobom wierzącym nieraz łatwiej jest znosić trudy choroby i zachować nadzieję na polepszenie swojego stanu. Często chory w swojej ciemności objawów chorobowych potrafi się modlić, uczestniczyć w nabożeństwach i pomaga mu to. Nieraz jest to rodzaj rytuału, który chroni pacjenta przed pustką.

– Czy ma Pani jakieś rady jak zapobiegać epizodom depresyjnym? W jaki sposób na co dzień zachowywać higienę psychiczną aby uniknąć zachorowania?

– Higiena psychiczna jest niewątpliwie bardzo ważna w profilaktyce przeciwko różnym chorobom natury psychicznej, ale także przeciwko wielu chorobom somatycznym. Człowiek pogodzony z samym sobą, który sam siebie lubi, potrafi się docenić, sprawiać sobie przyjemności, umie zachować właściwe proporcje pomiędzy pracą a wypoczynkiem, niewątpliwie rzadziej zapada na psychiczne i psychosomatyczne dolegliwości. Nie chodzi o narcystyczne podejście do własnej osoby, ale raczej o dystans, o pogodzenie się z tym, że nie zawsze muszę wykonać wszystko najlepiej, nie zawsze muszę się czuć świetnie, że czasami potrafię niektóre rzeczy odpuścić. Nie trzeba stale oczekiwać od życia samych sukcesów, radości i dobrostanów. Osobom, które mają taką pokorę wobec samego siebie, z reguły żyje się lepiej.

Praktyczną stroną naszych umiejętności radzenia sobie ze stresami i frustracjami jest aktywność fizyczna, która pomaga nam w rozładowaniu napięć i odreagowywaniu negatywnych emocji. Ważna jest także umiejętność sprawiania sobie przyjemności na co dzień i dobre relacje z innymi.

– Wspomniała Pani doktor o odreagowywaniu negatywnych emocji. Na ile ich tłumienie w sobie może powodować czy nasilać objawy depresyjne?

– Trzeba sobie na początku wyjaśnić co rozumiemy pod pojęciem tłumienia emocji. Każdy człowiek przeżywa cały wachlarz emocji – zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Te przykre emocje – złość, gniew, żal także będą w naszym życiu. Od naszego sposobu patrzenia na świat zależą jednak ich proporcje. Osoba, która widzi, wspomnianą już, szklankę do połowy pełną, będzie odczuwała więcej tych pozytywnych emocji i odwrotnie. Jednak nawet największy optymista będzie przeżywać także gniew, żal czy smutek. Ważne jest jednak żeby nie zakłamywać ich przed samym sobą. To właśnie jest sposób na nietłumienie tych odczuć – przyznanie się do nich i ich nazwanie. Trzeba być pokornym wobec siebie i przyznać, że zdarza się, że przychodzą do nas negatywne emocje czy myśli, które je wywołują, ale to nie jestem cały ja. Przyznanie się do tych odczuć nie jest równoznaczne z epatowaniem nimi i pokazywaniem ich całemu światu. To nie jest zdrowe radzenie sobie z emocjami. Za ekspresją złej emocji idzie bowiem następnie poczucie winy, które wywołuje w nas smutek i rozgoryczenie. Nie tędy droga. Warto zaznaczyć, że pojawianie się emocji zwykle nie jest od nas zależne, ale ich ekspresja już tak. Czasem wystarczy powiedzieć bliskiej osobie o tym, jak się czujemy. Dać znać, że jakieś jej zachowanie na przykład nas rani. To nieraz jest sztuka asertywności, warto mówić o swoich uczuciach w sposób nie raniący innych i nie pogarszający nastroju nas samych.

– Na co jeszcze warto zwrócić uwagę, gdy mówimy o depresji?

–  Depresja bardzo często dotyka osób z różnymi poważnymi chorobami somatycznymi. Lekarz psychiatra może pomóc osobie, która miała na przykład jakiś incydent kardiologiczny, stan jej układu krążenia się poprawił, natomiast przyszło obniżenie nastroju i inne dolegliwości depresyjne. Podobnie może być z osobami, które wychodzą z udaru, czeka je długa rehabilitacja i wysiłek powrotu do zdrowia. W takich momentach również często się zdarza, że przychodzi depresja. Leczenie psychiatryczne jest wtedy bardzo wskazane. Podobnie jest z pacjentami borykającymi się z chorobami onkologicznymi. Oni również często potrzebują wsparcia terapeutycznego i nieraz farmakologicznego. Warto takim chorym zwracać uwagę na to, że ich stan psychiczny jest również bardzo ważną częścią i trzeba o niego dbać. Ważną wskazówką, która może nam powiedzieć kiedy powinniśmy się zwrócić do psychiatry jest moment, kiedy chory traci wolę walki, poddaje się, nie ma siły już się leczyć i traci nadzieję. Często lęk powoduje problemy ze snem, pacjent odczuwa niechęć do przyjmowania pokarmów czy przestaje odczuwać jakiekolwiek przyjemności. To sygnał alarmowy aby odwiedzić psychiatrę.

Warto zwrócić również uwagę na to, że depresja może być nieraz maskowana przez jakieś dolegliwości somatyczne. Często chory nie odczuwa najbardziej smutku, lęku czy obniżenia nastroju, ale na przykład boli go żołądek lub nie ma apetytu. Rzecz jasna z takimi dolegliwościami najpierw powinien się udać do lekarza internisty, może się jednak zdarzyć, że diagnostyka nie wskaże źródła tego problemu. Wtedy warto skonsultować się z psychiatrą. Trzeba pamiętać, żeby nie traktować wówczas takiej wizyty jako rodzaju obelgi. Taką postawę można bowiem dosyć często zauważyć u pacjentów mających jakieś dolegliwości somatyczne. Pamiętajmy, że depresja może być maskowana przez inne problemy, a wizyta u psychiatry na pewno nam nie zaszkodzi, może natomiast rozwiać wiele wątpliwości.

Autorzy tekstów, Markowicz Magdalena, Polecane, Nasze propozycje

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.04.2024