Zamyślenia na adwent

Krótkie rozważania do Ewangelii na cztery niedziele adwentu.

zdjęcie: flickr.com

2021-12-01

Zamyślenie na pierwszą niedzielę adwentu

Na przestrzeni ostatnich wieków raz po raz można było usłyszeć o rozmaitych kataklizmach, okrutnych wojnach, konfliktach na tle politycznym, rasowym czy religijnym. Wszystko to każe nam myśleć o czasach ostatecznych. Przeżywając na przestrzeni dziejów mniejsze czy większe „apokalipsy”, zastanawiamy się, ile czasu może nas jeszcze dzielić od Dnia Ostatecznego. Przy okazji tych spekulacji łatwo zapomnieć, że niezależnie od wszystkiego, dla każdego z nas ten świat skończy się w chwili naszej śmierci. Podobnie jak Dzień Ostateczny, także moment śmierci, nie musi być tym, co powinno nas napawać lękiem czy grozą. Jezus mówi przecież wyraźnie: „Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”. Od nas zależy, czy będziemy „mdleć ze strachu” czy też z „podniesioną głową” i ufnością wyjdziemy na spotkanie kochającego, miłosiernego, ale także sprawiedliwego Ojca.

Słowa przywołane w dzisiejszej Ewangelii Jezus wypowiada nie po to, aby nas przestraszyć, lecz aby wezwać nas do nawrócenia, do tego, byśmy nie pozwolili złemu duchowi upodobnić naszej duszy do spustoszonej Jerozolimy. Dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa i naszemu nawróceniu możemy „nabrać ducha” i odrzucić lęk. Każdy, nawet najmniejszy wysiłek, jaki podejmujemy na drodze osobistego nawrócenia, zbliża nas do naszego Pana. A przecież niczego nie potrzebujemy tak bardzo, jak bliskości Boga. Tylko dzięki Jego ochraniającej obecności możemy mieć udział w Jego wiecznej chwale.

Próbuję w świetle słów dzisiejszej Ewangelii zobaczyć także swoją postawę. Ileż razy odkładałem swoje nawrócenie? Ileż razy lekceważyłem Boże napomnienia?

Zadanie na pierwszy tydzień adwentu: Podczas rachunku sumienia zastanowię się, które dziedziny mojego życia są najbardziej spustoszone przez grzech. Poproszę Boga o łaskę szczerego nawrócenia.

Zamyślenie na drugą niedzielę adwentu

Jeśli pomyślimy, że Jan Chrzciciel narodził się z dwojga ludzi posuniętych w latach – z niepłodnej Elżbiety i niedowierzającego w poczęcie syna Zachariasza – trudno nie widzieć w tych narodzinach znaku Bożej łaskawości. Trudno też ze smutkiem nie zauważyć, że dzisiaj z pewnością wielu odradzałoby Elżbiecie ten poród, bo matka starsza, dziecko pierwsze, a przepaść wiekowa między rodzicami a synem ogromna. Ci sami, zresztą, odradzaliby też Maryi, bo „panna z dzieckiem”, ojciec nieznany, a sytuacja materialna kiepska. Dla kogoś jednak, kto jak Elżbieta i Maryja ma wiarę, każde narodziny będą przejawem „łaskawości Boga” (Jan) i znakiem że „Bóg zawsze jest z nami” (Emmanuel czyli Jezus).

Bezdzietność była niezagojoną raną w sercach Elżbiety i Zachariasza. Hańbą i znakiem przekleństwa w oczach ludzi. Owa rana w sercu okazała się jednak szczeliną, poprzez którą słowo Boże „wcisnęło się” w życie rodziny Zachariasza, by je radykalnie przemienić niespodziewanym darem. Bóg wysłuchał jego modlitwy, i to w sposób przekraczający ludzkie oczekiwania. Urodził mu się syn, który stał się „największym między narodzonymi z niewiasty”.

Ludziom wszystkich czasów, również nam, nieraz trudno jest rozpoznać przychodzącego Boga. Wciąż nam się wydaje, że Bóg nas nie wysłuchuje, że potrzebuje specjalnych okoliczności i uroczystej oprawy, by przyjść do człowieka. Tymczasem Bóg przychodzi stale i zawsze jest obecny. Nie czeka na sprzyjające warunki. Nawiedza człowieka w każdej sytuacji jego życia. Jest obecny w chwilach radosnych i pięknych. Ale przychodzi także – a może szczególnie wtedy – gdy człowiek czuje się najbardziej opuszczony. Przychodzi w czasie choroby, pobytu w szpitalu. Przychodzi w czasie trwającej epidemii i we wszystkich związanych z nią trudnościach. Przychodzi w kruchości życia. Właśnie wtedy jest najbliżej i czeka, by Go rozpoznać. Czeka, by „prostować dla Niego ścieżki”.

Zadanie na drugi tydzień adwentu: Zastanowię się, przez jakie wydarzenie mojego życia Bóg najbardziej do mnie przemówił. Uwielbię Go w tym doświadczeniu.

Zamyślenie na trzecią niedzielę adwentu

Centralną myślą rozważanej dzisiaj Ewangelii jest temat świadectwa. Mamy bowiem ukazaną postać kogoś, kto daje świadectwo wobec ludzi. Tą osobą jest Jan Chrzciciel. Świadek to człowiek posłany przez Boga, zachowujący z Nim żywą więź. Takim właśnie był Jan. Można tutaj wspomnieć także wiele innych postaci – zwłaszcza proroków Starego Testamentu. Oni też byli świadkami. Mówili o sobie, że posłał ich Pan. Świadectwo jest dawane wobec ludzi. Na nic nie przyda się świadek, który wobec ludzi milczy. Jan Chrzciciel składa świadectwo wobec ludzi. W dzisiejszej Ewangelii jest wyraźnie powiedziane, że Jan „przemówił do wszystkich”.

Prawdziwe świadectwo domaga się pokory. Taką postawę prezentuje Jan Chrzciciel. Mówi o sobie, że nie jest godzien rozwiązać rzemyka u sandałów Tego, który za nim idzie. Jan swoim nauczaniem wywoływał wielki podziw. W takiej sytuacji rodzi się pokusa, by ten podziw słuchaczy uczynić źródłem własnej chwały. Jan zdecydowanie negatywnie odpowiada na wszelkie pytania, które mogłyby spowodować jego wywyższenie – Eliasz? Prorok? Zaprzecza. Świadek bowiem nie może stać ponad Tym, o kim mówi. Nie jest ważniejszy od osoby, o której daje świadectwo. Każdy chrześcijanin został powołany do dawania świadectwa. Do takiego świadectwa wezwany jest również człowiek chory i cierpiący. Może on, w miarę swoich możliwości, świadczyć, że Bóg umacnia go w trudnościach, że prowadzi go także pośród bolesnych doświadczeń. Świadectwo w sytuacji choroby może też przejawiać się w mężnym i cierpliwym przyjmowaniu woli Bożej.

Panie, kiedy próbuję wydać się innym lepszy niż jestem, kiedy chcę być ważny, doceniany i podziwiany, skieruj mój wzrok na pokornego Jana. Przypomnij mi wtedy, że prawdziwej wielkości nie mierzy się miarą świata, ale miarą służby i cichości.

Zadanie na trzeci tydzień adwentu: Jeśli to możliwe, przygotuję się i przystąpię do sakramentu pokuty i pojednania.

Zamyślenie na czwartą niedzielę adwentu

Maryja udaje się w góry, z pośpiechem. Niesie Boga swojej krewnej. Dzisiejsza Ewangelia w niezwykły sposób pokazuje pragnienie spotkania się Boga z człowiekiem. Pokazuje dość zaskakująco. Okazuje się bowiem, że to nie człowiek ma niepohamowaną potrzebę spotkania się z Synem Najwyższego, ale Bóg ma niesamowite pragnienie, by spotkać się z człowiekiem. Nie tyle człowiek dąży do Boga, ile Bóg dąży do człowieka. To nie Elżbieta biegła do Maryi, by poczuć w Niej Mesjasza. To Maryja biegnie, niosąc w sobie Bożego Syna, by objąć ramionami Elżbietę i dać jej poczuć bliskość Jezusa.

To niezwykle radosna Ewangelia. Bóg biegnie odszukać człowieka zagubionego w gąszczu życia. Ta okolica, do której zmierza Maryja, została określona jako „góry”. Określenie z tekstu oryginalnego moglibyśmy jednak przetłumaczyć nieco szerzej: „miejsce niedostępne, górzyste, zarośnięte, dzikie”. Wiadomo, że w takie miejsce idzie się niechętnie. Trudno pokonuje się takie przeszkody. Trzeba mieć wielką determinację, żeby przebyć taką drogę po to, by z kimś się spotkać. Dlatego też sceneria tego wydarzenia może dużo powiedzieć o tym, jak bardzo zależy Bogu, by pokonać wszystkie przeszkody, jakie dzielą Go od człowieka, by człowieka w końcu tak radośnie uścisnąć, jak uścisnęły się Maryja i Elżbieta.

Tekst ten posiada bardzo głęboką symbolikę. Te dwie kobiety symbolizują dwa przymierza, dwa porządki. Elżbieta, starsza kobieta, wyobraża Stary Testament, lud pierwszego przymierza, oczekujący wypełnienia obietnic. Maryja to pierwsza przedstawicielka Nowego Przymierza. Maryja przybywa do Elżbiety jak Arka Przymierza, która niesie w sobie już nie tylko tablice Bożego Prawa, ale Tego, kto ustanawia Prawo – samego Boga. Elżbieta reaguje podobnie jak król Dawid na wieść o przybyciu Arki: „Skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (2 Sm 6, 9: „Jakże przyjdzie do mnie Arka Pańska?”), a mały Jan podskakuje z radości w łonie swej matki, podobnie jak tańczący Dawid przed Arką Pana (zob. 2 Sm 6, 16).

Zadanie na czwarty tydzień adwentu: Jeśli to możliwe, odwiedzę potrzebującą pomocy osobę z bliskiego sąsiedztwa, zaproponuję rozmowę lub inne wsparcie.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2021nr12, Z cyklu:, Modlitwy czas

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024