„Zaparkowany” do zajezdni

O trudnym czasie choroby, o relacjach nawiązywanych w szpitalnej rzeczywistości i o mozolnym powrocie do pełni sił opowiada Jerzy Polaczek, poseł na Sejm III, IV, V, VI, VII, VIII i IX kadencji.

zdjęcie: ks. Wojciech Bartoszek

2021-11-02

Ks. Wojciech Bartoszek: – W ubiegłym roku zachorował Pan na Covid-19 i znalazł się w szpitalu. Jak wspomina Pan tamten czas?

Jerzy Polaczek: – W połowie października ubiegłego roku w ciężkim stanie trafiłem do szpitala MSWiA w Katowicach. To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Do tej pory – a mam 60 lat – nigdy nie leżałem w szpitalu jako pacjent. Ponadto jako parlamentarzysta, czyli człowiek pełniący funkcję publiczną, mam wiele obowiązków i często zdarza się, że jestem aktywny ponad normę. Kiedy więc dopadł mnie Covid-19, znalazłem się w zupełnie nowej dla mnie sytuacji, w której musiałem zwolnić tempo życia i odłożyć obowiązki na bok. Poczułem się jak zaparkowany do zajezdni, odstawiony na bocznicę. Po 17 dniach leczenia w Katowicach, przewieziono mnie bezpośrednio do szpitala rehabilitacyjnego w Głuchołazach, wówczas jedynej placówki, realizującej program rehabilitacyjny dedykowany osobom, które przechorowały Covid-19.

– Na czym ta rehabilitacja w Głuchołazach polegała i jak długo trwała?

– Rehabilitacja trwała pełne trzy tygodnie. Przed rozpoczęciem rehabilitacji każdy z pacjentów był kwalifikowany do określonej grupy i programu leczenia. Służyły temu badania wstępne: badanie ogólnego stanu zdrowia, badanie stanu psychicznego, ocena sprawności na podstawie testu sześciominutowego marszu, ocena pojemności płuc i występujących duszności. Zindywidualizowany program rehabilitacyjny obejmował wiele różnych zabiegów i ćwiczeń: trening wydolnościowy, ćwiczenia oddechowe, trening na rowerach oporowych, ćwiczenia relaksacyjne czy inhalacje. Ponadto jeśli pacjent wymagał wsparcia psychologicznego, prowadzona była psychoterapia indywidualna lub grupowa. Po zakończonym cyklu rehabilitacji, każdy pacjent ponownie poddawany był badaniom, które miały ocenić skuteczność leczenia i ćwiczeń. Ta indywidualizacja rehabilitacji była potrzebna, ponieważ do Głuchołaz trafiali chorzy z bardzo różnymi skutkami pocovidowymi. Spotkałem tam pacjentów, którzy kilkakrotnie byli hospitalizowani i przez długi czas nie mogli sobie poradzić z konsekwencjami, jakie w ich organizmie pozostawiła choroba.

– Jak ta rehabilitacja pocovidowa w Głuchołazach wpłynęła na Pana?

– Na szczęście udało się to tak zorganizować, że rehabilitacja miała miejsce bezpośrednio po pobycie w szpitalu w Katowicach. Byłem z tego powodu bardzo zadowolony. Ponieważ mam świadomość pełnionego mandatu społecznego, zależało mi na tym, by jak najszybciej wrócić do zdrowia i dawnej sprawności. Rehabilitacja w Głuchołazach wiele mi dała nie tylko w kwestii samego zdrowia fizycznego, ale również pomogła mi w odbudowaniu bardziej normalnych kontaktów społecznych. Po wielu dniach spędzonych na oddziale covidowym, gdzie nie mogłem zobaczyć twarzy lekarzy i pielęgniarek, którzy byli ubrani w kombinezony ochronne, w Głuchołazach wreszcie miałem normalny kontakt z personelem medycznym, z psychologiem czy z kapelanem. Bezpośredni kontakt z człowiekiem jest wielkim dobrodziejstwem, którego często nie doceniamy. Inaczej przecież postrzegamy człowieka, widząc jego twarz, patrząc mu w oczy. Możemy dostrzec wtedy jego szczerość, chęć pomocy. Myślę, że każdy z nas pacjentów na oddziale covidowym zadawał sobie pytanie, jak wygląda pielęgniarka czy lekarz, który do nas przychodzi. Chcę podkreślić – bo wiem to z własnego doświadczenia – że pobyt na oddziale covidowym, w odizolowaniu od najbliższych, bez możliwości odwiedzin i spotkania, jest bardzo dotkliwym przeżyciem. Z każdym dniem w chorym nasila się poczucie osamotnienia i lęku. Obawia się o swoją przyszłość i o rodzinę, która została w domu. Dlatego, gdy trafiłem do Głuchołaz i miałem szansę na normalny, bliski kontakt z drugim człowiekiem, rehabilitowałem się nie tylko fizycznie, ale także psychicznie i duchowo.

– Rehabilitacja w Głuchołazach była ważnym etapem Pana leczenia, ale jak się później okazało, niestety nie ostatnim.

– Tak. Po przebytej rehabilitacji wróciłem do swoich obowiązków i publicznej aktywności. Mój stan zdrowia na to pozwalał. Oczywiście, stosowałem się do wszystkich zaleceń lekarskich, starałem się dbać o siebie. Niestety, w maju br. doznałem rozległego zawału serca, który częściowo był konsekwencją przebytej choroby Covid-19. Zostałem przewieziony do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, gdzie po przeprowadzonej koronarografii zakwalifikowano mnie do natychmiastowej operacji. Po operacji spędziłem w szpitalu kolejne półtora miesiąca. Znowu doświadczyłem trudności i ograniczeń związanych z leczeniem. Po raz kolejny musiałem zgodzić się na leżenie w łóżku, na brak zawodowej i rodzinnej aktywności, na bycie zależnym od innych. Takie przeżycia bardzo uczą pokory i cierpliwości. Starałem się być otwarty na zalecenia lekarzy i podczas całego leczenia współpracowałem z personelem medycznym. Następnie przez miesiąc przechodziłem rekonwalescencję w Górnośląskim Centrum Rehabilitacji w Reptach. Spotkałem tam wielu pacjentów, którzy podobnie jak ja, rehabilitowali się albo po przebytej chorobie Covid-19 albo po operacjach kardiochirurgicznych. Kontakt z innymi chorymi pomagał mi podczas pobytu na rekonwalescencji, bo odwiedziny rodziny nadal były niemożliwe, mimo dużo lepszej sytuacji epidemicznej.

– Podkreśla Pan znaczenie kontaktów i relacji, które zawiązują się w szpitalnej rzeczywistości. Wspólne przeżywanie trudnych doświadczeń zbliża ludzi.

– W ostatnich miesiącach wielokrotnie przekonałem się, jak bardzo. Przeprowadziłem z innymi chorymi wiele ciekawych i budujących rozmów. Zauważyłem też, że oprócz rozmów, chorzy w niełatwych szpitalnych realiach starają się pomagać sobie wzajemnie. Wspomnę w tym miejscu pewnego pacjenta po Covid-19, którego spotkałem w Reptach. Był on dobrym duchem całego oddziału. Jako dziecko przeżył straszny wypadek, na skutek czego zmaga się z wieloma trudnościami i dysfunkcjami. Choć jest osobą, która nie potrafi czytać i pisać, na oddziale wszyscy bardzo ceniliśmy go jako kolegę. Z wielkim oddaniem i zaangażowaniem służył wszystkim pomocą. Gdy przyszedł czas jego powrotu do domu, czuliśmy ogromny żal i smutek. Przekonałem się, że szpital jest przestrzenią, w której na różne sposoby może realizować się dobro. Trzeba tylko chcieć to dobro urzeczywistniać na co dzień, w drobnych gestach. Gdy jeszcze byłem w szpitalu MSWiA w Katowicach i mój stan nieco się poprawił, starałem się pomagać innym chorym w drobnych czynnościach. A to podałem komuś butelkę z wodą, a to pomogłem w zjedzeniu posiłku albo poprawiłem poduszkę. Wiem, że to nic wielkiego, ot, mały drobiazg, ale możliwość pomocy innym, słabszym ode mnie, przynosiła mi wewnętrzny spokój i radość. Myślę, że pobyt w szpitalu – zwłaszcza przez dłuższy czas – jest niezwykłym sprawdzianem człowieczeństwa.

– W ostatnim czasie doświadczył Pan wielu trudnych chwil. Czy jest coś, co chciałby Pan przekazać czytelnikom „Apostolstwa Chorych”, którzy również często przeżywają ciężkie momenty związane z chorobą i pobytem w szpitalu?

– Przez osobiste świadectwo pragnę przede wszystkim zachęcić innych do tego, by stosowali się do lekarskich zaleceń i stosowali szeroko rozumianą profilaktykę. Wielokrotnie apelowałem o to w swoich publicznych wystąpieniach. Zachęcam, by w razie gorszego samopoczucia nie odkładać wizyty u lekarza specjalisty i by nie lekceważyć żadnych lekarskich zaleceń. Po przebytej operacji kardiochirurgicznej i po przejściu choroby Covid-19 osobiście przekonałem się, jak ważny jest zdrowy styl życia. Mówiąc o zdrowym stylu życia mam na myśli troskę o ciało i duszę. Apeluję więc o stosowanie się do wszystkich obostrzeń związanych z epidemią i o wdzięczność wobec medyków, którzy ofiarnie nam służą. Dyscyplina i odpowiedzialność to wielkie dary, jakie możemy ofiarować sobie wzajemnie jako społeczeństwo. Epidemia Covid-19 to wielkie pokoleniowe doświadczenie, przez które przyszło nam wspólnie przechodzić. Wykorzystajmy ten czas jak najlepiej, spożytkujmy go na czynienie dobra.

– Bardzo dziękuję Panu za rozmowę i życzę zdrowia.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2021nr10, Z cyklu:, W cztery oczy

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 20.04.2024